Przez chwilę myślałem, że to coś w stylu Żywotu Briana. Średniowieczne zamki i samochody... Ale nie, ten film jest - o zgrozo! - na serio... A ten chłopak przeniesiony do opowiadanej historii to taki chwyt jak w Last Action Hero. Poziom zresztą podobny. Kicz.
Oczywista, że chodzi mi tylko i wyłącznie o stronę techniczną. Historyjka jest prosta jak budowa cepa. Ale powiedzieć, że takie efekty, stronę wizualną i 3D można było widzieć w 2006 roku... No nie wiem, może miałeś jakiś dobry towar i projekcje astralne. Przed Avatarem nic się nawet nie zbliżyło do tego poziomu, nawet Władca Pierścieni. Do diabła, nawet po Avatarze zaledwie pojedyncze produkcje mogą szczycić się mianem "prawdziwego" 3D. Cała reszta tego szajsu, który sprzedaje się teraz pod tym hasłem, niewiele ma z 3D wspólnego.
Technicznie Avatar jest absolutnym przełomem i nic mu tego nie odbierze, a już na pewno nie wpisy znawców z FW. Natomiast Tytus - wracając do sedna - wybił się tylko w jednej kategorii: jak spuścić w kiblu kawał porządnej klasyki. :)
I do mnie nie przemawia ta produkcja. Nie na mój umysł, nie na moje myślenie. Nie dla mnie. Nabijają moją ocenę co niektórzy aktorzy, ale nie za bardzo..
Ja też nie lubię sposobu w jaki zrobiono ten film mieszając całkowicie wszelkie epoki. Żeby to jeszcze zrobili jak w Ryszardzie III gdzie jest jedna epoka a tu jest kompletny dom wariatów - ci co szykowali scenografię do filmu musieli dostać niezły towar że to wszystko połączyli.
A szkoda bo naprawdę kreacje aktorskie Hopkinsa, Feore i innych naprawdę były bardzo dobre i gdyby film był w jednej epoce utrzymany dałbym co najmniej 8/10.
Ale oczywiście "znafcy" zamiast przyjąć to że komuś się nie podoba konwencja zaraz zaglądają w czyjś profil by sprawdzić jak ocenia zupełnie inne filmy gatunkowo. Bo przecież "oto chodzi" na FW, smutne.
O gustach się nie dyskutje.
Tytus jest najsłabszą i najkrwawszą sztuką Sheakespeara, i nieco surrealistyczna i piękna wizualnie ekranizacja Tamor czyni ją zjadliwą. Polecam porównanie z tekstem. Do dziś się zastanawiam jak można dać się ukatrupić srebrną łyżką...
Hmm, jestem świeżo po seansie i powiem tak - ja jestem filmem zachwycona, aczkolwiek są to bardzo ciężkie klimaty. Robiąc sobie przerwę na zaparzenie herbaty pomiędzy pierwszą i drugą częścia doszłam do wniosku, że nie zobaczywszy nawet połowy, jestem w stanie stwierdzić, iż ten film jest duuuuużo straszniejszy niż niejeden (z założenia mega-straszny) horror lecący w TV. Nie chcę mi się z nikim bić, więc tytułu nie podam. ;o)
Do rzeczy - film jest dość ciężki i ze względu na tematykę, i używane słownictwo (wyjdę może na ignorantkę, ale rany boskie - komu chce się tak gadać?) oraz wspomniane dołączenie współczesnych elementów. Nawet oświetlenie planu podkreśla specyficzność i mroczność tego filmu. Nie będzie się wszystkim podobał, dzięki temu nie jest jednak nijaki i bezpłciowy, ma ten pazur i jak wspomniał stf - każda postać jest realistyczna i pokazane są głębsze meandry osobowości nawet 3cioplanowych postaci. Muszę przyznać jednak rację, że w większości filmów rezyser skupia się na 2-3 (maksimum) głównych postaciach, a te dalszoplanowe na ogół są mocno zubożone i w moim odczuciu ,,spłaszczone".
Niesprawiedliwością, przy największej niechęci do filmu, jest jednak porównanie go do Żywotu Briana. Nie widzę w ogóle sensu porównywania - w żywocie Briana zrobiono to dla jaj, a tutaj nawiązania do współczesności nie ograniczają się do wpuszczenia samochodów na rzymski bruk. Tu chodzi o nawiązania do prawdziwych wydarzeń lub współczesnych nam schematów i norm. Wątpie, by była to zabawa twórców w stylu ,,Tyy, wrzućmy motocykle i pornole albo pistolety do sztuki Shakespeare'a o starożytnym Rzymie, ale będzie trzoda". W żałobie po cezarze i ,,kampanii wyborczej" braci chociażby widać mnóstwo nawiązań do znanych nam polityków, a sam Saturninus ostro przypomina mi Hitlera z charakteryzacji i mowy. Zresztą on również władzę zdobył w wyborach, ogromną większością. Uważnie oglądając, sporo można wypatrzeć. Trzeba mieć trochę dobrych chęci i wytężyć wzrok.
Jaki cel podobnych zabiegów? Myślę, że nie do końca ,,pokazanie, że ludzka natura jest zawsze taka sama". Ten wytarty slogan od lat przekazywany był w dosłowny sposób wszędzie - począwszy od lekcji historii, skończywszy na wszelakich filmach i książkach. I co? I nic. Nie dotarło. Niby wszyscy wiedzą, a ciągle słyszę gadki, że dzisiaj ludzie są źli, a kiedyś byli szlachetnymi wzorami cnót wszelackich. -.- Przykład? Moja koleżanka, niewiele starsza ode mnie (32 lata to nie jest jeszcze starcza demencja) ciągle twierdzi, iż jest ona jedną z ostatnich ludzi chowanych wg ,,starych zasad" (czymkolwiek one nie były), a teraz młodzież jest totalnie do niczego nie podobna. Żeby uzasadnić swoją tezę, powtarza mi wciąż historię siostry swojej koleżanki, która zachowała się w stosunku do nich obu i jeszcze kogoś tam nielojalnie. Dla niej jest ona kur**wą z charakteru i taka jest cała zła, konsumpcyjna młodzież, mająca w głowie konsumpcję. Potem dodaje, że kiedyś przestępcy mieli honor, a teraz jest huliganka, na koniec dodaje, że w głowie młodych ludzi był tylko komputer i nawet z domów nie wychodzą, tylko grają, stąd zły charakter. Nieważnym jest fakt, iż sama radośnie oddaje się konsupcji (bo czym jest nałogowe kupowanie ciuchów?) i spędza przed komputerem większość dnia, a place zabaw w ciepłe dni są zapełnione od rana praktycznie do wieczora (mówię o placach zabaw, uwaga - tych na podwórkach). Dyskusja nie ma sensu, bo takie osoby nie przyjmują do wiadomości, że zawsze ludzie byli różni - to nie jest zależne od wieku, narodowości czy epoki, w której się żyje. A dlaczego to piszę? Myślę, że reżyserka chciała dać złośliwego prztyczka w nos takim ludziom, a nie uczyć ich. Osobiście, oglądając film, doszłam do wniosku, że aby wpaść na takie pomysły, jak chociażby Aaron lub Tamora, trzeba mieć nieźle popier****nym (nie da się nawet nie użyć wulgaryzmu). Twórcy po prostu pokazują, że ludzie ze zrytym łbem zawsze istnieli i istnieć będą, niezależnie od pokolenia, ale zamiast posługiwać się samą gadką, pokazali na konkretnych przykładach, o kogo może chodzić i o jakie wydarzenia oraz zestawili to z niezwykle brutalną przemocą i krwawą jatką. Gadanina nie działa na człowieka na ogół, ale obrazowość przemawia dosyć silnie i daje do myślenia.
Nie czytałem wcześniej "Tytusa", więc za scenariusz daję filmowi na wstępie 6/10 (uwielbiam Szekspira!)
Potem Antony Hopkins, wyzwalająca wyobraźnię scenografia - połączenie starożytnego Rzymu i III Rzeszy wypada niemal naturalnie! - i jeszcze kilka bardziej subiektywnych rzeczy daje filmowi 8/10.
Szkoda tyle pisania w odpowiedzi oczywistemu trollowi! On to właśnie po to pisał, żeby nabrać naiwnych i zmusić ich do sążnistych odpowiedzi w najlepszej wierze.
Bo tak durn.ch ludzi przecież tu nie ma...
Gdzie ty masz kicz? Te wszystkie kostiumy i przeniesienia mają swoją rolę. I z tej roli się wywiązują.