Film jest po prostu słaby. Nie sprawdza się ani jako komentarz do bieżącej sytuacji politycznej - ot, bardzo odkrywczy wniosek, że społeczeństwo jest podzielone, a wszędzie wokół moralna zgnilizna, na co receptą jest według reżysera jeszcze głębszy podział - ani jako komedia. W ogóle nie ma klimatu poprzednich części. Kilku udanych żartów, a poza tym po prostu nudy, jako, że film jest długi i po upływie pół godziny zaczyna się niemiłosiernie ciągnąć. Gra aktorska? Solidna, ale nic poza tym. Proboszcz i komendant z obrońców tradycyjnych wartości zmieniają się w tych, którzy wspierają podziały i odłączenie się Królowego Mostu od Polski. Proboszcz na dodatek sprawia wrażenie, jakby czytał część tekstów z kartki, co wygląda dość absurdalnie. Młoda para zakochanych? Płytka jak fabuła tego filmu. Szukający przygód i poklasku prawnik ws. wyzwolona obyczajowo niezależna panna. Oboje przeciętni i niewzbudzający sympatii u widza jak bohaterowie poprzednich części. Muzyka bez rewelacji. Podlaskich pejzaży jak na lekarstwo. Dużo wątków i scen z kosmosu. Sprawnie nakręcone, ale co z tego? Zmarnowane dwie godziny w kinie. Wolę nie pamiętać, że takie coś powstało. 1/10.
Też miałem wrażenie, że proboszcz jakoś sztucznie wypada. Jakby teksty, które wypowiada zupełnie nie zgadzały się z jego wewnętrznym światopoglądem. Czuć to jakiś rozdźwięk i fałsz. I też muszę przyznać, że miałem wrażenie, że jakoś nienaturalnie wygłasza te teksty - faktycznie jakby z kartki czytał. Dialogi ogólnie w tej części mocno podupadły w stosunku do genialnej trylogii.