Kiedy w zapowiedziach filmu zobaczyłem po raz pierwszy wątek niepodległości Królowego Mostu, potraktowałem to jako żart. W końcu to komedia. W kinie okazało się jednak, że to jest na serio, a komedii jest tutaj niewiele. Cały czas miałem nadzieję, że na końcu będzie jakiś zwrot, który potwierdzi, że jedność Polski jest wartością. Ale nie. Wszyscy prą do rozbioru kraju i świętują zmiany ustrojowe, które na to pozwolą. A narzędziem tych przemian są mieszkańcy wioski na Podlasiu. Za losem ojczyzny nawet Ksiądz nie mrugnął okiem. Tylko nacjonalizmu się trochę obawiał...
Jestem wstrząśnięty i zniesmaczony, że jedna z moich ulubionych serii komediowych została wykorzystana do zasiewania w głowach ludzi pomysłu, że najlepszym sposobem na rozwiązanie problemów w naszym kraju jest jego rozbicie. Podejmowanie tego tematu jest niebezpieczne i nieodpowiedzialne.
A może ja czegoś nie zrozumiałem?
Nie widziałem poprzednich „U Pana Boga…”. Pewnie nie zobaczę i tego. Ale wydaje mi się, że zbyt serio traktujesz ten film. Dawno temu w UK nakręcono „Paszport do Pimlico” oparty na identycznym pomyśle. I zdaje się, takich głosów oburzenia nie było.
To że nie było głosów oburzenia znaczy tylko tyle, że film obejrzeli ludzie o innej wrażliwości niż moja. Dla mnie to jest coś ważnego. Trochę jakby z "Gwiezdnych Wojen" ktoś zrobił "365 Dni". To zbyt duży przeskok w ramach jednej serii. Poza tym, "U Pana Boga w Królowym Moście" zostało sfinansowane ze środków publicznych. Nie robi się takich rzeczy z pieniędzy podatników, z moich pieniędzy.
Ten film to paździerz na każdym poziomie, ewidentnie przemyt jakiejś ideologii, nie wiadomo jakiej bo tyle tu tego moralizatorskiego bełkotu z logiką i dialogami niczym z reklamy proszków do prania, że szkoda gadać.
W rzeczy samej. Zrobili to samo co z serialem Ranczo. Zamiast swojskiego klimatu i lokalnych problemów to nagle wioska staje się centrum Polski i symbolem ogólnokrajowych napięć. Wystarczy dorwać się do władzy i będzie lepiej. Jak nie wszystkim to przynajmniej nam.
Częściowo się zgodzę, ale faktycznie chyba trochę zbyt serio wziąłeś ten film. Nie wiem, czy Bromski próbuje coś zasiać ludziom do głowy, ale fakt, że rozprawianie się z obecnymi problemami Polski w ten sposób to kiepski pomysł. Ja także czekałem na zwrot, który się nie wydarzył
Też jestem bardzo rozczarowana, poprzednie części były śmieszne, ta część jest straszna, polityczny bełkot, ksiądz pokazany jako zabójca wolności porównanie z jabłonką to czysta pisiorska nienawiść.
Ksiądz w ogóle w kilku miejscach był przedstawiony jako notoryczny kłamca i krzywoprzysięzca. Z tym duchem jakiejś wiedźmy też nieźle przegrzali - najpierw ksiądz uwierzył w gusła i zaczął rozmawiać ze zmarłą wróżbitką, a potem prezydent RP.
Ksiądz w ogóle w kilku miejscach był przedstawiony jako notoryczny kłamca i krzywoprzysięzca. Z tym duchem jakiejś wiedźmy też nieźle przegrzali - najpierw ksiądz uwierzył w gusła i zaczął rozmawiać ze zmarłą wróżbitką, a potem prezydent RP.