Nie znajduję słów na tyle obelżywych aby podsumować to byleco... film idiotyczny, nudny, przegadany, infantylny, promujący rozpad kraju jako rozwiązanie politycznych szarpań. Proboszcz oszust, wikary kapuś, prawnik gamoń, wójt półgłówek, archeolożka lesbijka... Wytrzymałem 32 minuty i odpuściłem. W porównaniu z poprzednimi "U Pana Boga..." to jest dno dna!