To kolejny film Carpentera oglądany przeze mnie i musze przyznać, że bardzo mi się podobał. Jak na lata 80' uważam, ze film został zrobiony z rozmachem, klimat jak i sztuka budowania napięcia przez dobrą muzykę został wyczerpany. Nie uważam, zeby był to film kiczowaty, ponieważ wiekszość filmów robionych na ten czas można uważać za kicz. A bohaterowie wystylizowani na styl pseudopunków dodał temu filmowi uroku. Kto nie lubi klimatu Carpentera jego sprawa. Dla mnie cudo.
Gdyby nie postać cynicznego Snake Plisskena, fenomenalnie zagrana przez Kurta Rusella, ten film dostałby ode mnie znacznie niższą notę. To fakt, sporo filmów s-f/akcji z lat 80-tych a nawet 90-tych można przez pryzmat czasu uznać za kiczowate, ale niektóre bardziej się opatrzyły od innych. I tak np. "Terminator" z 1984r. okazał się wizją bardziej świeżą i ponadczasową niż omawiana tutaj "Ucieczka..."; która doczekała się tylko jednego, niezbyt udanego sequela. Ale film jest całkiem niezły, warto obejrzeć.