Ogólnie da się go obejrzeć, ale wyraźnie zabrakło pomysłów. Film powinien kipieć humorem, a tego było dość mało. Zwłaszcza ten cały Dave - czy on musiał być aż tak bardzo irytującym nerdem? Powinien być raczej sympatyczną ciamajdą, geniuszem z dwiema lewymi rękami, który wymuszałby na innych potrzebę zaopiekowania się nim. A on jest tylko wkurzający, normalnie miałem ochotę strzelić mu z liścia w ten chudy patyk. Mamy świat do uratowania, jak się nie postarasz, to wszyscy zginiemy. E tam, mam ważniejsze spotkanie z lasią. Potem Cage musiał za nim chodzić, ratować go i ucierać mu nosek. Ile ten koleś miał, 20 lat, a zachowywał się, jakby miał 12. Masakra.
Moim zdaniem w filmie przydałby się jakiś zwierz, typu spasiony, czarny kocur, rzucający ironiczne, kąśliwe uwagi.