Efekty 10/10
Dialogi 10/10
Humor 10/10
Fabuła 4/10
Jeśli szukacie mało angażującej rozrywki albo macie do 13-14 lat, to zdecydowanie
polecam "Ucznia..." Inaczej od pierwszych minut będziecie w stanie domyślić się
zakończenia. Bez zwrotów akcji, brak punktu kulminacyjnego, za to słodki happy end.
Postacie są aż nadto fantasy, nie przeżywają prawdziwych emocji, rozterek, wszystko jakoś
łatwo im przychodzi.
Można płakać ze śmiechu, patrząc na piszczące w jednej ze scen gniazdka elektryczne ;-)
Faktycznie film dla 13sto latków, dla starszych widzów nuuuda i do bólu przewidywalna akcja. chociaż kilka smiesznych scen jest :-)
No rzeczywiście, jakieś porywające to to nie było. Humor tez znowu nie taki rewelacyjny, pojedyncze sceny mogły rozśmieszyć, no i te gniazdka elektryczne były rozwalające ;-) cała reszta dowcipu, miałam wrażenie, była wymuszona i taka "och, zobaczcie, jakie mamy 'cool' dialogi" ... Efekty są, nie powiem, akcja wartka, chociaz wydaje sie nieco sztuczna, jak wspomniano wyżej, przewidywalna i bez żadnych zwrótow czy tego punktu kulminacyjnego, no i za grosz w niej emocji. Nie była tez taka ...zgrabna...Główny bohater irytujący (nie lubie ludzi, którzy wiecznie sie garbią, mimo że wyprostować się nikt im nie broni albo robią dziwne miny), Nicolas Cage mógłby chociaz czasami zmieniać wyraz twarzy, Monica Bellucci wydaje się wepchnięta do fabuły na siłe... Honor faktycznie ratuje pan Molina, który pasuje na czarny charakter jak ulał.... Muzyka taka średnia, ale cóż znowu można wymyślic do miejskiej scenerii pt. "Nowy Jork" ? Ogólnie to nie było złe, chociaz spodziewałam się podobnego widowiska co Książe Persji chociażby, skoro tak rozgłaszają na prawo i lewo, że ci sami twórcy, i nieco lepszego humoru :-)
Ale może po prostu nie spasował mi krajobraz amerykański i z natury jestem zbyt marudna.
(Rzeczywscie, byłam najstarsza na sali - cała reszta do lat 12)
To mnie w tym wszystkim bawi, że siedzą tu 13,14, 15 -latki i chwalą się swoim wiekiem i 'dojrzałością', że im się film nie podobał.
Jestem o kilka lat starsza, a jednak film rówżnie polubiłam...
heh.. ja też mam trochę więcej lat:P ale mnie film nie porwał..
po części zgadzam się z przedmówcami, akcja w miarę wartka, efekty fajne, choć miałam nadzieje na coś lepszego.. dialogi były wymuszone ("och, myślę, że już i tak jestem w to wciągnięta" wtf? banał), choć, fakt, niektóre rozmowy Dave'a i Balthazara wywoływały salwę śmiechu..
Pani Bellucci, jak ktoś już napisał zdawała się być wciśnięta na siłę, swoja drogą dziwne że zgodziła się na taki epizodzik.. co jeszcze... aha.. śpiewające kontakty, zwariowane miotły.. hmm.. fajne nawiązanie do myszki Mickey.. ale poza tym.. wszystko było przewidywalne.. jednak myślę, że teraz twórcom jest bardzo ciężko wymyślić coś czym powalą publikę.. jesteśmy pokoleniem uodpornionym na przemoc, mamy porównanie z efektami z innych szlagierów.. do tego za pasem czai się Incepcja (jeszcze nie widziałam, ale wg krytyków film na poziomie).. więc trudno jest nas czymś zaskoczyć..
jak dla mnie.. to była bajka dla dużych dzieci.. taki ot.. "wypełniacz".. na piątkowe popołudnie
aha! najważniejsza dla mnie! muzyka! - nie była najgorsza.. wg mnie Rabin się postarał, choć gęsia skórka pojawiła się tylko raz.. :)
pozdrowienia