Jak zwykle - Nicolas Cage jako "drewniany kołek" - aktor "jednej miny", i trzymający poziom Alfred Molina. Poza tym - bajka nastawiona na: 1. efekty - przy jednoczesnym 2. wyłączeniu mózgu oglądających ( na przykład na skutek porażenia prądem z generatora Tesli ). Masakrujący się, na początku, czarami Merlin i Morgana - kończą walkę na broń białą. Buhahaha - bo co? bo średniowiecze? Nie -> bo - żegnaj rozumie. Latające nad miastem stalowe ptaszysko i 5 minut potem kwestia: "synek jedziemy autem - bo ptak jest zbyt widoczny". Itd, itp. Kalki fabularne obliczone na efekty. Tylko i wyłącznie. Owszem - obejrzeć można- czemu nie. Tylko po co?!