Krótko.
plusy:
- śliczna jak zawsze Monica Bellucci
- Alfred Molina
- efekty specjalne
- Nicolas Cage (ale to dlatego, że mam słabość do tego pana, dla niego obejrzę nawet największą kaszanę xD)
minusy:
- cała reszta
Durna, nudna, przerabiana wiele razy historia. Od zera do bohatera, czyli kolejny amierykański frajer staje na nogi i zdobywa dziewczynę, hurra. Jeszcze jeden wakacyjny hicior nastawiony na zbicie kasy. Takie Transformersy z magią w tle.
Rzecz jest słabiutka (ale i tak przebija go Książe Persji - jeden z najgorszych filmów jakie widziałam w tym roku), ale czegoś takiego właśnie się spodziewałam przed seansem. Chciało mi się prymitywnej rozrywki i to właśnie dostałam. Nie żałuję. Nie bardzo w każdym razie.
p.s. A Dragon Ballowe naleciałości zabiły mnie i pozamiatały. Czuję, że jeszcze długo się od nich nie uwolnimy :/