Gdy, wygodnie siedząc i chrupiąc jeszcze ciepły popcorn, oczekiwałam na rozpoczęcie kinowego seansu, moją uwagę zwrócił trailer „Ucznia czarnoksiężnika”. Już sam fakt, iż za produkcję odpowiada wytwórnia Jerry Bruckheimer Films, wydaje się być wystarczający powodem, by poświęcić tytułowi swoją uwagę. Jednak dopiero widok, dotychczas konsekwentnie łysiejącego, Nicolasa Cage'a, który- zapewne za sprawą magii- uzyskał na głowie bujną czuprynę, sprawił, że ziarno prażonej kukurydzy zatrzymało się w połowie drogi do mych ust. Równie zachęcająca do obejrzenia filmu jest pozostała część obsady, w skład której wchodzą m.in. Alfred Molina ze swoim lekko obłąkańczym błyskiem w oczach, czy niezwykle kobieca Monica Bellucci. Ponadto przyznaję, iż mam słabość do odwiecznego motywu walki dobra ze złem- w szczególności, gdy w grę wchodzi magia, wygenerowana przez hollywoodzkich speców od efektów specjalnych za duże pieniądze. Z przyjemnością będę również kibicowała młodemu czarodziejowi o łamiącym się głosie, podczas jego emocjonującej podróży po świecie niedostępnym poznaniu zwykłych śmiertelników. Na koniec pozwolę sobie zwrócić uwagę na obiecującą ścieżkę dźwiękową filmu, na co wskazuje nieco zmodyfikowana wersja „A pain that I'm used to” Depeche Mode, będąca muzycznym tłem dla trailera. Jakkolwiek doświadczenie pokazuje, że filmy akcji rzadko dorównują swoim zwiastunom, z niecierpliwością i pewną dozą naiwności oczekuję chwili, gdy przekonam się na własne oczy, czy i tym razem reguła ta znajduje potwierdzenie.
P.S.
Choć ta uwaga niewiele ma wspólnego z samym filmem, przy obecnych temperaturach już sama okazja do znalezienia się w klimatyzowanym pomieszczeniu jest wystarczającym powodem, by mieć wielką ochotę wybrać się do kina.