Kolejny raz King pokazał, że tworzy niezwykłe powieści. To co odróżnia go od innych pisarzy to niezwykła różnorodnośc charakterów i ich psychiki. Obejrzałem film i jestem pod wrażeniem, chociaż przypuszczam że książka okaże się dużo lepsza.
Jak zwykle Ian McKellen pokazał klase - kto by pomyślał że taki miły staruszek okaże sie takim potworem. I głównym przesłaniem filmu, jak sądze, jest stwierdzenie, że ludzie nigdy się nie zmieniają, ich ciemne zakamarki umysłu sa tylko uśpione i zawsze mogą się obudzić.
maniera Kinga
W jednym człowieku się budzą, a na innego przechodzą. Jakby na to nie patrzeć, Todd został mordercą, wprawia się też w szantażowaniu - nawet życzliwych mu ludzi.
Ale taki właśnie jest King - nie lubi optymistycznych zakończeń. Zawsze są jakieś trupy (czasami wystawia czytelnika na ciężką próbę, jak na przykład w 'Worku kości' zabijając dość szybko jedną z głównych bohaterek) lub - tak jak w 'Uczniu Szatana' - skażenia na psychice niewinnych początkowo istotek.
Zwrot akcji, a zakończenie
Z zakończeniami róznie to bywa u Kinga. King równie dobrze lubi dobre zakończenia, dobre zakończenia po przejściach oraz te mało optyjmistyczne zakończenia. Nie raz gdyby nie słodkie zakończenie pewne tytuły z jego biblioteczki można by uznać, za "elektryzująco" doskonałe. Zakończenia książek, które kompletnie mi nie pasowały i pogorszyły odbior ksiązki jako całość to np. Sklepik z marzeniami oraz Łowca snów. Jestem jednym z tych, który lubi niedopowiedzenia, czyli możliwość wykroczenia wyobraźnią poza karty powieści. Uczeń szatana zalicza się do tej drugiej (lepszej dla mnie) kategorii (mimo że całość nie zaliczam do tych "elektryzujących"), ponieważ pozostawia pytania co dalej stanie się z Toddem? Jak potoczy się jego dalsza nauka, później praca, życie osobiste oraz pytanie najważniejsze: jak na to wszystko odpowie jego mroczna psychika...?
nieprzebrane bogactwo literatury pana Kinga
Mnie nie zastanawia, co się stanie z Toddem - ja widzę, że na początku opowieści był normalnym nastolatkiem, który fascynuje się konkretnym rozdziałem historii. Jak się okazało, owa fascynacja jest trochę chora. Ale Todd stał się tym kim się stał, i nie przewiduję, żeby wyszli z niego ludzie. Nie zastanawia mnie to. Jego psychika uległa skrzywieniu; kiedy postępuje niewłaściwie - względem pedagoga szkolnego - nie targają nim wątpliwości, więc nie widzę szansy na jego wyjście ze skóry mordercy i szantażysty.
To fakt, że te mniej optymistyczne zakończenia u Kinga są ciekawsze. Właśnie dlatego, że brak czy niedobór optymizmu jest oryginalny, czyli może zaciekawić. Jeśli jednak przeczyta się jego dziesiątą czy dwudziestą książkę, i wiesz, że happy endu nie będzie.. to oryginalność się gdzieś gubi. Między innymi dlatego skończyłam z Kingiem. Uważam, że przeczytałam już wszystko (chyba że dorwę 'Lśnienie'). Brak optymizmu może działać na plus, bo jest taki.. realistyczny. A ja w filmach czy książkach stawiam na realizm.
Dość mocno odbiegłam tu od 'Ucznia Szatana', dodam jeszcze jednak słowo o 'Sklepiku z marzeniami'. Ciekawi mnie, dlaczego ci się zakończenie nie podobało; dla mnie ta książka jednak skończyła się na początku drugiego tomu. Trochę się zaczęła wtedy ciągnąć. 'Bezsenność' skończyła się w momencie, kiedy zaczęły pokazywać się stworki.
King ma książki lepsze i gorsze, ja osobiście preferuję te głębsze psychologicznie niż te sztraszydłowe.
Lśnienie - nieciekawa błyskotka...
To może lepiej nie szukaj Lśnienia :)). Ja osobiście uważam film i książke za nieudaną próbę zastraszenia tanimi gadzetami, czyli twoimi stworkami. Nie pomogła nawet rola Jacka Nicholsona. Z drugiej jednak strony jest wiele osób, które zosatały solidnie przestraszone oglądając ekranizacje Kubricka. Więc chyba zrobisz jak będziesz chciała i sama się przekonasz.
A odnośnie "Sklepiku z marzeniami" i jego zakończenia - nie podobało mi się, bo uważam je za bardzo hollywoodzkie = wielkie bum + walka przeciwnych głównych bohaterów + happy end. Czasami tak się dzieje, że klimat horroru zawarty na początku książki, z czasem zamienia się w tematykę sensacyjną - czego akurat nie preferujem, bo niestety "psuje realność".
Widze, że mamy podobne gusta w kwestii tematyki powieści Kinga. Dodam jeszcze, że nie lubie jego krótkich opowiadań (np. "Szkieletowa załoga"), które bardziej śmieszą niz straszą. "Uczeń szatana" jest podobno jednym z takich opowiadań wiec moje nastawienie jest raczej sceptyczne. Jeżeli uda mi sie go zdobyć to może i przeczytam, ale tylko dlatego żeby porównać z wersją filmową.
Pozdrawiam.
bezsenne lśnienie
Książki nie udało mi się przeczytać (gdy moja rodzina ją czytała, ja Kingiem jeszcze się nie fascynowałam). Film jednak uważam za naprawdę dobry - ma klimat (i nie chodzi mi o straszenie jakimiś wyskakująmi trupami czy siekierami wystającymi z głów, ale raczej samą obecność takich irracjonalnych zjawisk), no i świetny Nicholson (nie wyobrażam sobie nikogo innego w tej roli!).
Wielkie bum + walka + happy end to rzeczywiście tak ograny schemat, że już za to w mojej ocenie film ma dwa lub trzy punkty w dół. Właśnie takie opisywane przez ciebie zjawisko miało miejsce w 'Bezsenności' Kinga - z tym że tam horrorowaty (powiedzmy) początek przeszedł w sensację najeżoną "małymi łysymi doktorkami", czyli stworkami z innego wymiaru. I to przestało być ciekawe. Wielkie bum oczywiście także było.