Niby zero akcji, jeden wielki melanż, ale ani minuta nie nudzi. Obsada napakowana przyszłymi gwiazdami, w większości na starcie swojej kariery, a każda z nich wnosi coś innego. Dla mnie nr 1 to Rory Cochrane, idealnie dobrany oraz odegrany charakter. I te kwestie o żonie Washingtona i jednodolarowym banknocie :)):) Epic.
Aż czasem żal, że młodość przypadła na lata 90-te i może nie na tym co trzeba kontynencie...