Zbyt długi, za dużo nudnych scen, dialogów, które wydały mi się zbędne. Co mi się podobało? Zapiski na ciele Matt'a (trochę zerżnięte z "Księgi Krwi" Clive'a Baker'a), scena, w której Matt siedzi przy zadrapanej ścianie, a przy nim stos dziwnie ułożonych krzeseł (to ich wspaniała koncepcja artystyczna mnie urzekła, tak :p) oraz ostatnia scena - scena, w której Matt niszczy ściany, z których wypadają stosy ciał (yumm! :p). Poza tym - bardzo duży plus za grę aktorską Kyle'a Gallner'a - uwielbiam jego ekspresję mimiczną. To chyba tyle. W skrócie - obejrzeć można, ale arcydzieła nie należy się spodziewać.
Btw, czy tylko ja odniosłem jakieś dziwne wrażenie, że film jest inną wersją horroru "Ciemność"? :p
Można się bać. Motywy zaczerpnięte z innych filmów, ale pomysł ich wykorzystania bardzo mi się podobał. W sam raz na wypędzenie mamy z pokoju;) Gallner- zdolny młody aktor, o nietypowej urodzie. A jego momika-rewelacja:D
Fanatyczkami? :o Wtf? Po pierwsze, mogę być co najwyżej fanatykiem, a po drugie... To czego nasz "fanatyzm" się tyczy wg Ciebie? :o