Rzadko zdarza mi się zasnąć podczas oglądania filmu, chyba, że jestem
naprawdę padnięty i jeszcze próbuję na siłę dotrwać do końca projekcji.
Ta sytuacja nie miała jednak miejsca, gdy zmierzyłem się z tym,
wątpliwej jakości dziełem. A przecież podczas horrorów adrenalina
powinna buzować w żyłach. Lub też obecność czarnego humoru winna co
jakiś czasy wywoływać skurcze przepony i wykrzywiać mięśnie twarzy w
uśmiech.
Nic z tego. Wiało nudą. STRASZNĄ nudą.
Przysolić mógłbym się niemalże do każdego elementu tego, wątpliwej
jakości, dzieła. Najbardziej jednak drażniły mnie klisze i schematy
gatunkowe, które twórcy postanowili powielić w liczbie przekraczającej
granice przyzwoitości.Przykład: jeśli na ekranie, przez ułamek sekundy
pojawi się "coś strasznego", w rodzaju ducha w lustrze, to oczywiście
ścieżka dźwiękowa w tym momencie atakuje pierdnięciem instrumentów
dętych, a'la pierwsze takty tandetnego sygnału myśliwskiego. Groza na
ekranie to koniecznie naprzemiennie szybki i zwolniony montaż. I tak
dalej, i tak dalej.
4/10
Taka, a nie inna ocena wynika z tego, iż istnieje wiele horrorów o wiele
gorszych, a i sami twórcy mogli temat spartolić jeszcze bardziej