Jakieś pierwsze dwadzieścia minut filmu zapowiadało naprawdę porządny B-klasowy zombie movie niczym z lat 80-tych. Byłem zaskoczony czemu ten film ma tak niską ocenę. Niestety, od momentu kiedy jakiś zombiak przemówił, wszystko zaczęło się sypać. Wiedziałem, że to będzie jednak jakiś szajs i że czar lada moment pryśnie. Nie myliłem się. Zombiaki zaczęły być już coraz lepiej widoczne, a tym samym coraz wyraźniej my mogliśmy widzieć ich kompletnie nieudaną charakteryzację. Zombie w ogóle nie przypominali zombie i daleko im nawet do włoskich, tanich horrorów z lat 80-tych. Z minuty na minutę widziałem coraz głupsze pomysły i wiedziałem, że to nie może się dobrze skończyć. Aktorstwo również było marne ale za to muzyka... wcale nie była taka zła. Ba, jak dla mnie brzmiała całkiem uroczo. Oczywiście, były to stale powtarzające się te same motywy, ale nieźle komponowała się z tą świadomą taniością tego filmu. Zakończenie z kolei jest tak pomysłowe, że aż kompletnie o nim zapomniałem... Tak więc jeden plus za początek filmu, drugi za muzykę. Moja ocena: 3/10.