Najpierw uzbrojony jedynie we własny gniew, potem w nóż, kij bejsbolowy, karabin i rakietnicę, wyrusza nasz Statystyczny Obywatel w swoją odyseję do domu. Po drodze musi tylko zwiedzić Wspaniały Cywilizowany Świat Amerykańskiego Snu. Skąd więc ta cała przemoc, nienawiść i śmierć? Przecież on tylko chce do domu...
Jak dla mnie jest to najlepszy film Joela Schumachera - nie wiem, jak on mógł potem zrobić taką chałę o Batmanie. A i Douglas zagrał jedną z ról życia. 9 punktów