Właśnie sobie obejrzałem ten filmik i mam nieźle porytą głowe...po prostu rewelacja!!! To koniecznie trzeba obejrzeć. Niby kolejny dzień przeciętnego człowieka...ale pokazuje że w każdym z nas są pokłady agresji z których nie zdajemy sobie sprawy, a które w sprzyjających warunkach mogą ujawnić sie z niszczycielską siłą. Gdy wszystko będzie totalnie przesrane to każdy z nas może zabrać bejsbola i wyjść na ulice. Ciężko ocenić bohatera - z jednej strony jest to obłąkany szaleniec, z drugiej zaś jedyny sprawiedliwy w podłym i bezdusznym mieście. Miasto staje sie jego wrogiem próbującym powstrzymać go w dojściu do celu - do celu do którego nie mam prawa dojść. A gdy już go osiąga ponosi klęske - i jego totalny upadek staje sie faktem.
Film nie jest ani prosty ani łatwy. Skłania do refleksji nad światem w którym żyjemy. I chociaż przykład Williama Fostera jest mało prawdopodobny - to jednak poczucie niesprawiedliwości i doznanych krzywd w życiu może sie każdemu przytrafić. Co nie oznacza oczywiście że od razu należy latać z bazooką po ulicy :-)
I jeszcze ogromne brawa dla Michaele Douglasa - absolutne mistrzostwo. Standing ovation!