( Dla tej która o to prosiła) Miłośniczki i miłośnicy filmu " Upiór w Operze". Oto temat szczególny. Czy śnicie czasami o Upiorze, o tym wspaniałym musicalu, o tym co przeżyliscie oglądając go w kinie?! Do mnie te melodie i sceny przychodzą co noc, nie chcę otwierać oczu bo wiem że zaraz wrócę do szarej, nie magicznej rzeczywistości. Co noc słyszę " In sleep, he sang to. In dream - thinking. That voice which calls to me and speaks my name..." Wspaniałe, nieprawdaż? Piszcie proszę, co wam się śni?!
Pozdrawiam: Joan
Podejrzewam, iż jakby owej "cioty" (nie wyobrażacie sobie jak mnie wkurwiają takie określenia) nie było, to i z Don Juana Tryumfującego byłyby nici...
Matko Bosko kochano! Dziecię drogie, dajże temu Raoulowi spokój. Kryśka wybrała go i koniec, jej decyzja. A że chłopina nie latał z punjabem i nie mordował i miał zamożnych rodziców to nie jego wina.
I przepraszam, powinien oszpecić liczko to wtedy byłby seksowny jak diabli.
Ciota, ciota to najbardziej wulgarne określenie, używane przez głupie idiotki co to nie potrafią sklecić konstruktywnego posta. Więc moja dobra rada jak nie masz nic ciekawego do napisani to nie pisz.
No, aczkolwiek przesadziłam, trochę mnie poniosło, ale nadal nie mogę znieść, że Christine wybrała Raoula. Może wystraszyła się Eric'a,gdy ten zaczął wieszać ludzi i dlatego wolała zwyczajne życie u boku Raoula.