O mój Boże!!
Pierwszy raz w życiu miałem ochote wyjsc z kina w trakcie filmu! Masakra!
Ale od początku:
MUZYKA i DŹWIĘK: Dżwięk straszny i nie równy - raz głośna muzyka i słabo słyszalne głosy a raz odwrotnie. Muzyka orkiestralna całkiem OK, ale powinna być bardziej wyeksponowana.
W scenie upiora i Christine płynących w łodzi była jakaś masakryczna wariacja na temat Disco Polo. Brzmienia jak z jakiegos syntezatora. I to nie z najwyższej półki.
Śpiewanie też jakoś nie zabardzo. Żaden śpiewak nie miał ujmującego głosu. Christine śpiewała całkiem znoiśnie, ale bez rewelacji. Upiór miał słaby głos i seplenił (choc śpiewał lepiej niż vicehrabia). A taka charakterystyczna postać jak przerażający upiór powinna się wyróżniać jakimś donoślejszym basem, lub chociaż dobrym śpiewem "w górze". A tu nic.
Dodatkowo głosy brzmiały bardzo nienaturalnie i czuło się strasznie dużą dawkę obróbki komputerowej - głównie czyszczenia śpiewu.
AKTORSTWO: Aktorska gra w opłakanym stanie, choć troszkę się nie dziwę, bo do takiego scenariusza kiepsko zagrać. Znosna była pani Giry i "złomiarze" (choć nie było rewelacji). Minnie Driver zagrała jak trzeba, żeby nie powiedzieć świetnie. Reszta była mało przekonująca. Upiór nijaki. Vicehrabia nijaki do kwadratu.
SCENARIUSZ: Szkoda gadać. Wątek miłosny jak od Sienkiewicza - pobiegła z nim na dach i już go kocha. Choc wcześniej prawie oddała się upiorowi. W żaden sposób nie czuło się że tam są jakieś rozterki "trójkątne". Poprostu Christine zmieniała kochanków wedle ich bliskości na ekranie w danym momencie.
Bohaterowie byli niewyraziści i z żadnym nie dało się utożsamić, bo żaden nie został dopowiednio pogłebiony. Poprostu jednowymiarowi.
Nie bede już wspominał o śmieszności sceny gdy upiór wiąże vicehrabiego do kraty i śpiewają o tym którego ona ma wybrać. No wyglądało to śmiesznie - a miało być dramatyczne.
SCENOGRAFIA I KOSTUMY: No tu im muszę pogratulować. Nie wiem ile na to wydali, ale im sie udało. Faktycznie było ładnie i tak... operowo.
Lista zastrzeżeń jest jeszcze długa, ale jest 1 w nocy i już nie mam siły na dalsze dywagacje...
Powiem tylko jeszcze, że w filmie kinowym, który ma być "wydarzeniem kulturalnym roku" nie powinny pojawiac sie wpadki w stylu cień kamery na twarzach aktorów (scena w jaskinii upiora na początku filmu) czy bąbelki powietrza spadające na dno (w scenie gdy hrabia jest w wodzie i opuszcza się na niego krata).
Generalnie - TRAGICZNIE SŁABY FILM!!
Powiem tak... gdybym to ja pisała to nie zrobiłabym aż tyly błędów Problemem jest jak się posiada młodsze rodzeństwo, które wchodzi na moje ulubione strony... jestem Ci winna przeprosiny... a smarkacza zabije;-). Propo tematu Upiora... fakt błędy były w filmie i każdy ma prawo do własnego zdania... ale hmmm bez przesady.
ha... może dopowiem jeszcze, że mam 18 lat, a nie 15.... lenistwo moje jest paskudne i jakoś nie chce mi się zmieniać adresu.... na koniec dodam, że Aśka(moja "kochana siostra")ma latek 12 i dostała ode mnie porządną burę... nie doknie komputera przez najbliższy rok!!! hie hie... a film i tak twierdzę że był świetny... i fakt faceci nigdy nie zrozumieją miusicali(oczywiście za wyjątkami).
Spoko :D W sumie też chyba za bardzo pojechałam ten film... Tylko, że dla mnie był naprawde beznadziejny. Rozumiem, że film może się podobać bo się podoba mojej przyjaciółce, no ale ja mam inny gust. Sorki jeśli moje komentarze kogoś uraziły.
wczoraj,pierwszy raz od 2 miesięcy ogladalam upiora... myslalam poczekam, zobacze raz jeszcze i mi przejdzie, zapewne nawet mi sie juz podobac nie bedzie tak jak kiedys, a tu Bum!!!!! mam jeszcze wiekszego hopla i musze stwierdzic iz film jest swietny, pomimo uplywu czasu. raczcie wybaczyc brak znakow ale sie spiesze..niemiecki czeka...ble! pozdrawiam serdecznie
ps. wreszcie dostalam ksiazke lerouxa gastona "upiora opery" sa sa sa ..... zainteresowanych odsylam na strone: ksiegarnia.wysylkowa.pl (pisze sie bez polskich literek)
nie mogę zgodzić się Twoją opinią, iż film byl 'tragiczny i upiorny' Dlaczego? ponieważ idea wprowadzania kiczowatych, przerysowanych elementów była przeurocza... taki do obrzydzenia wodewilowski musical jest wspaniałym doznaniem, to odrealnienie, wyimaginowane problemy i Lloyd Weber XXI wieku.. rozumiem, że mogło CI sie nie podobać wiele rzeczy. Ale czy ktoś TAKIE filmy traktuje śmiertelnie serio? Zgadzam sie, gdy gubimy dystans to faktycznie z Phantoma robi się chała
Curyżanka
I w końcu ktoś ujął istotę rzeczy! Tego filmu NIE WOLNO odbierać dosłownie! Rezyser operuje przejaskrawieniem i symboliką - chociażby tak wyśmiewana scena przywiązania Raoula do krat... itp. itd.
Pozdrawiam mających podobną wrażliwość :-))
Wracam, żeby sie ustosunkować do ogólnych zarzutów. Do wszystkich nie mam szans, szczególnie, że większość zakłada, że poprostu jestem idiotą. Nie udowodnie tu, że idiotą nie jestem. No chyba, że uznałbym ten film za świetny. A niestety na ten temat zdania nie zmienię.
PO PIERWSZE: Mam już dość tekstów, pisanych przez skrzywdzone niewiasty, że jestem facetem więc nie rozumiem tego filmu i musicali. Otóż ja NAPRADĘ lubię musicale i filmy muzyczne. Ale to, że coś jest musicalem nie od razu oznacza że jest dobre.
PO DRUGIE: Nie uważam, że trzeba "taka muzykę rozumieć"! To nie jest sfilmowana opera. To jest sfilmowany musical. I muzyka w tym filmie była musicalowa, a nie operowa. Była chwilami stylizowana, ale nie operowa. Więc nie widzę powodu dla rozumienia...
PO TRZECIE: Nie dopisałem w mojej "recenzji" słów "według mnie" bo wydawało mi się oczywiste, że jest to MOJA opinia. Nikomu jej nie narzucam ani nie wmawiam. Jeżeli się komuś podobało to spoko. Nie mi oceniac kto lepszy.
PO CZWARTE: Film oglądałem w MULTIKINIE w Warszawie.
No i tyle...
Ludzie dajcie już pokój!
Przecież każdy ma prawo lubić to co chce. Bzdurną jest opinia, że jeśli ktoś jest facetem to nie lubi musicali albo nie wiem... musi mieć inny, DZIWNY gust. Pod tym względem nasze płcie się raczej nie różnią. I nie widzę powodu do tej głupiej kłótni.
Muzyka w Upiorze na pewno nie była operowa, jeżeli ktoś tak twierdzi, to chyba nie słyszał prawdziwej opery. Mnie się podobał, pod względem muzycznym i całym zarysem historii, ale mam pewne zastrzeżenia co do gry aktorskiej, ale nie tej spiewanej. Mimo to bardzo mi się podobał, mam sentyment do Upiora, zwłaszcza do książki.
Jeżeli ktoś podziela moje zdanie to zapraszam na forum całkowicie poświęcone Upiorowi: http://ladyphantom.proboards40. [ladyphantom.proboards40 ...] com i na stronę http://phantomoftheopera.boo.pl [phantomoftheopera.boo.p ...]
I nie chodzi tutaj o to, że będziemy rozpływać się w zachwycie nad tym musicalem i resztą. Padną też słowa krytyki... I oczekuję, że na forum pojawią się równiez takie osoby jak nasz pan, który załozył ten temat, osoby, które umieją również patrzeć z dystansem na dany film, a nie tylko rozpływać się.
Mówi Wam to zagorzała fanka musicali i Upiora w Operze.
Ja również dostrzegam mankamenty, bo nie ma rzeczy idealnych.. idealne są tylko ludzie idee i zamierzenia. W praktyce wychodzi to nieco inaczej...
Tak a propos muzyki w tym filmie... Napisałeś w pierwszej wypowiedzi, że głosy aktorów były kiepskie i że nie gór nie wyciągano... hmm...w paru miejscach Upiór może i sprawiał wrażenie, ale to była specyfika jego głosu, nie śpiewał rozwibrowanym dzwiękiem i tyle. Czuć było wysiłek, ale koleś śpiewał na granicy swojej skali, więc nic dziwnego. Choć to też były zazwyczaj kulminacje piosenki, więc jest uzasadnione. Dźwięk był czysty i naturalny, jedyne miejsce możliwej obróbki to koniec pierwszej piosenki/arii Christine'y. Jednak podkreślam możliwej, bo jest to do zaśpiewania. Podziwiam jej głos, znakomita lekkość w osiąganiu "gór" o których tak wiele osób się wypowiada i generalnie gani ( dlaczego, Bóg jeden wie... ), żadnego słyszalnego wysiłku, jak i u wice-hrabiego. Uważam, że głosy były dobrze dobrane do ról, zaśpiewane znakomicie, z czytelnymi emocjami, gra aktorska nie była powalająca, ale też nie przeszkadzała, motywacje postaci były czytelne i o to generalnie chodziło.
I jeszcze jedno - może ten film to próba nowego gatunku "musical - opera". Głosy forumowiczów wypowiadające się, że to opera lub musical. Nie jest to opera, ale też nie jest to musical. Weber stworzył coś wykraczającego poza zwyczajowy musical, spójżmy prawdzie w oczy. To już nie są zwyczajne piosenki, to są po części arie, chwilami bardziej niż trochę stylizowane. Po co klasyfikować coś pod kategorię "czarne" lub "białe"? Aranże są znakomite, muzyka świetna, a film w całości wart polecenia, po to choćby, aby wyrobić sobie zdanie lub poszerzyć horyzonty, bez obrazy dla nikogo.
"No i tyle..."
Hunter
hunter: lepiej tego ująć nie mozna. pytanie. skad masz takie przezwisko "musliwy", ostatnio slucham zespolu o takiej samej nazwie, wiec stad ta ciekawosc. pozdrawiam.
Do Loridy...
Gostek ty sięnie usprawiedliwiaj... Ciebie na prawdę pogięło! Ile razy oglądałeś ten film? Pewnie raz w tym multikinie...
Ja widziałam go 5 razy (w ciągu sześciu dni) i mi się podobał.
Czy ty śpiewasz, żeby komentować jak ktoś inny śpiewa? Nie wydaje mi się. Mam parę zastrzeżeń co do twojej wypowiedzi:
1: Upiór (w "The music of the night") co prawda śpiewa w jednym miejscu falsetem, ale ma wyćwiczony falset i przez muzyków takie coś jest do przyjęcia.
2: Wyciąga ten jeden dźwięk, jeżeli zaśpiewa go mocno (rozumiem coś takiego, bo sama śpiewam i też czasem wyciągam coś tylko dlatego, że śpiewam to głośno), jak widać później, ale nie mógł go zaśpiewać wcześniej, żeby nie popsuć sobie ekspresji.
3: "Chrypa", która tak ci nie pasuje, pasuje akurat do Upiora (poza tym Butler śpiewał tylko w zespole rockowym i podziwiam go za to, jak mu wyszły te wszystkie piosenki, szczególnie "The music of the night", gdzie nie mógłby się drzeć, bo nie pasowałoby to do sytuacji).
4: Może jestem mało spostrzegawcza, ale nie zauważyłam cienia kamery na twarzach w jaskini (ta scena trwa dokładnie 5 min. i 23 sekundy, więc mówienie ogólnikowo - gdzieś tam w tej scenie - jest po prostu śmieszne), chyba, że pomyliłeś cienie świec z kamerą.
5: Chyba logiczne, że jak coś wpada do wody, to bombelki lecą na początku na dół (trzeba być tępakiem, żeby tego nie wiedzieć).
6: Tamta piosenka faktycznie przypomina disco polo, ale to nie znaczy, że jest głupia (oczywiście nie lubię disco polo). Poza tym sama nazwa - disco POLO - mówi, że ten rodzaj muzyki odnosi się WYŁĄCZNIE do Polski, więc nie można oceniać tamtej piosenki takimi kategoriami (to NIE MOŻE być disco polo - chyba, że nie zauważyłeś, że śpiewają po angielsku).
7: Jak Upiór może seplenić, jak śpiewa po angielsku?? Tego chyba nigdy nie zrozumiem. Czy ty w ogóle wiesz, co to znaczy - SEPLENIĆ? Przecież ktoś, kto sepleni może mówić perfect po angielsku (tam nie ma "r", czy "dż", albo czegoś w tym rodzaju).
8: Czy wyciąnąbyś takie góry jak Christine? Bo ja nawet falsetem nie umiem (przyznaję się - próbowałam). Ta babka musi mieć niezłą skalę (ja mam ok. 12 dźwięków, a uczę się śpiewać od ok. 8 lat). W końcu śpiewała w operze z tego, co wiem.
9: Niewyraziści bohaterowie? To chyba zbyt ogólnikowo... Upiór był super! (Nie czepiaj się, ale tylko kobieta to zrozumie.)Raoul był ćwokowaty, tak jak powinien. Christine nie mogła wybrać (nic dziwnego, chociaż ja bym nie miała wątpliwości, że by wybrać Upiora - nawet bez maski, peruki i nakładek na twarz był piękny [i męski, tak na marginesie].
10: Zamiast się skupiać na poszczególnych elementach filmu, skup się na całości, może wtedy coś z niego zrozumiesz...
Chyba trochę chaotycznie napisałam, ale chyba zrozumiesz o co mi chodzi.
P. S.
Szanuję twoją OPINIĘ, ale na drugi raz zastanów się co piszesz. (i nie podawaj jej jako faktu) Twoja opinia wynika z twojej niewiedzy, może ją zmienisz, jak to przeczytaj. Moja rada: spróbuj obejrzeć jeszcze raz ten film i skupić się na nim ogólnie. Nie myśl o wszystkich "efektach specjalnych", muzyce itp. Każdy film ma jakieś przesłanie, tez też. Znajdź je.
Sorontar
I znowu to samo... (kolejnośc nie związana z poprzednim postem)
1. Oglądałem film raz bo więcej bym chyba nie zdzierżył, bo MOIM zdaniem jest to film słaby!
2.Żeby komentować śpiew nie trzeba być śpiewakiem!! Jestem muzykiem i troszkę się na tym znam i dlatego pisałem co zauważyłem (nie jestem jakimś mega ekspertem ale nie jestem też laikiem)
3.Po raz kolejny napiszę, że głosy aktorów mi się nie podobały i tyle. Były poprawne, ale nie porywające (słyszałem kilku lepszych śpiewaków w życiu)
4.Film widziałem raz i "gdzieś tam był cień kamery". Jakbym zobaczył 5 razy to może za trzecim liczyłbym ze stoperem w ręku ile trwają sceny i podałbym dokładniejszą informację. Fakt faktem - cień kamery był.
5. Proszę Cię!! Te bombelki były ewidentnie zmontowane "od tyłu", bo później kiedy już krata wracała do góry było to samo ującie tylko już "do przodu". To nie ma nic wspólnego z logiką. To był zły montarz. I nie tylko ja to zauważyłem.
6.Mógłbym to nazwać italo-disco. Nie w tym rzecz. Takie podkłady znane sa w naszym kraju m.in. z muzyki disco polo. I stąd moje określenie. Można tez sformułowanie "disco polo" tłumaczyć jako "kicz".
7. Otóż seplenienie (ang. lisp) inaczej sygmatyzm to wada wymowy polegająca na błędnym wymawianiu pewnych głosek wyrazowych. Można sie jej nabawić w angli, rozji, zimbabwe, japonii i honolul. I pewnie w wielu innych częściach świata też. W krajach anglojęzycznych charakteryzuje się błędnym wymawianiem głoski "s" i zamienianiem jej na głoskę "th". Tę własnie wadę posiadał Upiór, a raczej posiada aktor ową role odgrywający.
8. Nie nie wyciągnąłbym takich gór jak ta babka, bo jestem facetem. Ale i tak słyszałem na własne uszy lepsze góry i nie zmieniam zdania, że nie było rewelacji.
9. O bohaterach napisałem więcej niż tylko niewyraziści. Uzasadniiłem dlaczego tak uważam. Dopóki nie zobaczę filmu drugi raz (jeśli wogóle zobacze) to więcej teraz nie napiszę, bo już nie pamiętam dokładnie co było nie tak. Ale to byłaby długi tekst.
10. Poszczególne elementy skłądają się na całość. Jak elementy sie kupy nie trzymają to całość się rozleci. I tak MOIM zdaniem było z tym filmem. I tyle...
11. MOJE zdanie nie wynika z niewiedzy. Wynika z wiedzy i to jest fakt. Obejrzałem ten film i wyrobiłem sobie na jego temat zdanie. Przykro mi że wszystkim się nie podoba MOJE zdanie. Zawsze zastanawiam się co piszę.
Tym razem też sie zastanowiłem.
Do Freji i Lilii:
1) Maska była silikonowa, więc trzymała się sama z siebie (czego nie trudno się domyśleć).
2) On miał całe pół głowy w bliznach: przewińcie sobie fragment, gdzie Christine ściąga mu maskę (Po "The point of no return"). Razem z maską ściąga mu też perukę (jakbyście nie zauważyły: potem ma blond włosy).
3) Poza tym Upiór ma nakładki na ucho i oko (przecież pod maską ma normalne oko) a do tego dorobione bokobrody (których także nie ma już później). W końcu był "geniuszem", więc nie trudno byłoby mu coś takiego wymyśleć...
Nie martwcie się, też miałam z tym problemy, dopóki się nie skapnęłam o co chodzi.
Pozdrawiam
Sorontar
Ja zgadzam się z Sorontar w związku z tymi "upiększeniami Upiora". Biorąc pod uwagę typ jego oszpecenia, musiałby mieć maskę na całej twarzy (co osobiście bym lepiej odebrała i ta wersja bardziej by mi się podobała) z nienagannie dopracowanymi szczegółami. A tak, Upiór zakładał sobie nie tylko maskę, ale także perukę i inne dodatki. Dlatego w swym przebraniu wyglądał wspaniale i okazale. Pomysł uważam za świetny, nie pomyślałam o tym nigdy.
Absolutnie prostestuję, jakoby to był czysty musical lub opera. Ktoś już wcześniej wspominał o tym. Proszę nie szufladkować tego filmu do jednej grupy!
I dajdzie Loridzie spokój! Cy wy nie potraficie znieść tego, że komuś się coś nie podoba? Nawet co z tego, jeśli Jego opinia może być błędna? Każdy ma prawo do swojej! I jak będziecie się tak wykłócać, to będzie niezaciekawie...
Osobiście dziwię się, że już dość długo po premierze, a Wy tu jeszcze potraficie się wykłócać z kimś, komu film się po prostu nie spodobał. Upiór to kino wspaniałe dla osób selektywnie wybranych. Dlatego znaleźli się też zagorzali przeciwnicy. Przecież to normalne, że część pławi się w zachwycie, a druga ziewa z nudów i zgorszenia.
Ale cóż... ludzie to chyba uwielbiają udowadniać swoje racje, nawet jeśli każda z nich jest pozbawiona sensu. Wrzućcie na luz po prostu.
Hmmm - jak mawiali starożytni Rosjanie de gustibus..... itd
Jestem facetem, więc z definicji powyższych wypowiedzi film nie powinien mi się podobać. Przyznam szczerze, że żona nakłaniała mnie do obejrzenia ponad tydzień. Danem opera, musicali itp. nie jestem, ale film mi sie podobał. I to tle w tym temacie. Jak to pieknie ujął mój przedmówca film albo się podoba albo nie. I tym fundamentalnym stweirdzeniem kończę i pozdrawiam.
Lady ja myśle, że nie sam fakt, że twórcy topicu film się nie podobał tak wiele osób oburzył tylko sposób w jaki to wyraził, wyjątko arogancko, w sposoó sugerujący że jedo zdanie jest jedynym prawdziwym, w tym że niektóre osoby, którym film się podobał poczuły się urażone nie ma nic dziwnego - mają fakt z opinią negatywną polemizować, po to jest forum. Inna sprawa to to jak niektóre z nich osób powyżej odpowiedziały na ten topic, w znacznie gorszym stylu niż autor wątku.
Wklejam jeszcze raz, bo narobiłam byków, że głowa boli ;-)
Lady ja myślę, że nie sam fakt, że twórcy topicu film się nie podobał tak wiele osób oburzył, tylko sposób w jaki to wyraził, wyjątkowo arogancko, w sposób sugerujący że jego zdanie jest jedynym prawdziwym, w tym że niektóre osoby, którym film się podobał poczuły się urażone nie ma nic dziwnego - mają prawo z opinią negatywną polemizować, po to jest forum. Inna sprawa, to jak niektóre z tych osób powyżej odpowiedziały na ten topic, w znacznie gorszym stylu niż autor wątku.
LoRida - szukałam i znalazłam ten jedyny temat opisujący dokładnie moje odczucia po obejrzeniu. Zgadzam się ze wszystkim co tu napisałeś, naprawdę nic dodać, nic ująć. Czasami jak mi się film nie podoba, a wszyscy inni pieją z zachwytu, zaczynam się zastanawiać czy aby na pewno coś mi nie umknęło. Ale po obejrzeniu "Upiora" (a raczej: TEJ wersji "Upiora") nie miałam żadnych wątpliwości: bardziej okropny był film, a nie upiór, a powinno być przecież odwrotnie...:/
Wielka szkoda, że tyle osób broniących tego filmu robiło to w taki agresywny sposób, że wyszło, że oglądają to tylko napalone małolaty :(
Do autora topicu:
1. Jesteś muzykiem z wykształcenia a nie rozumiesz podstawowej zasady musicalu: cała ścieżka dźwiękowa oparta jest na 3-4 motywach powtarzanych w różnych, ale zawsze rozpoznawalnych, interpretacjach, po to, żeby były charakterystyczne i zapamiętywalne. To nie jest "w kółko to samo" tylko klasyka gatunku.
2. Musical Webbera ma już ponad 20 lat i naprawdę ciężko mi znaleźć człowieka, który nie kojarzy chociaż głównego motywu muzycznego. Jako muzyk z wykształcenia powinieneś go znać. W ogóle to są te same piosenki, co w wersji scenicznej i dla każdego "fana musicali" są rozpoznawalne, więc czego się spodziewałeś?
3. Aktorstwo jest świetne (oprócz Raoula)- nie wiem do czego można się przyczepić, skoro acły czas śpiewają. Za cicho śpiewają? Za głośno? Fałszywie?
4. Z tą wadą wymowy to mnie wkurzyłeś. Jestem filologiem z wykształcenia, filologia angielska, Gerard Butler to mój ulubiony aktor i niejeden film z nim widziałam i on NIE MA żadnej wady wymowy! To naprawdę jest ten szkocki akcent, przejedź się do Szkocji i posłuchaj, jak tam się mówi. Wymawianie zbitki "sh" waha się od twardego do miękkiego w zależności od akcentu.
5. Scenariusz filmu powstał na podstawie powieści Leroux- zastrzeżenia do niego proszę kierować. Poza tym tego filmu nie można analizować "na szybko" bo kontekst psychologiczny jest wielowarstwowy. Mogłabym Ci napisać epistołę na 5 stron o przyczynach postępowania bohaterów (i dlaczego pobiegła na dach i się zakochała), ale to chyba nie ma sensu. Ten kawałek wypowiedzi znamionuje brak zrozumienia przedstawionej historii.
Ogólnie: to nie jest film dla wszystkich i rozumiem, że może się nie podobać, ale na pewno nie jest "tragiczny". Pozdrawiam.
Niestety, ale Gerry ma wadę wymowy i wcale nie chodzi tu o zbitkę "sh" Posłuchaj kiedyś jak on wymawia spółgłoski syczące, ze szczególnym uwzględnieniem "s", zamiast którego Gerard wymawia coś jak "th". W filmach tego nie słychać zbyt mocno, przypuszczam że na postsynchronach, i tak dalej, nieco Gerardowi wymowę czyszczą . Niemniej wystarczy obejrzeć dowolne wideo z przesłuchania, których w sieci trochę jest i tamże wyraźnie słychać że skutkiem nieprawidłowego zgryzu (ach te wiewiórcze ząbki ;P) wymowa Gerrego is far away from ideal. To mówiłam ja, Jarząbek ;), co kiedyś na studiach logopedię miała.
Mam DVD z Upiorem, tam jest wywiad z Gerrym, chyba go nie czyścili, dalej nie słyszę tej wady muzycznej, osoby postronne po szkole muzycznej też nie słyszą. Chyba ta logopedia już dawno była :P Jakie królicze ząbki na miłość Boską?!
Ale mnie rozbawiły te wszystkie teorie. Żadna z Was nie wie że on jest Szkotem z Glasgow i mówi z tamtejszym akcentem? Posłuchajcie Seana Connery też ma silny akcent a nie wadę wymowy. A tyle tu specjalistek się wypowiada ....
Wiewiórcze ząbki? Wada wymowy? ;) Ech, to śmieszne :D To jest jego akcent - moja poprzedniczka która sie na tym najwidoczniej zna już to wyjaśniła ;) A tak poza dyskusją - bardzo ładny akcent ( Szkoci górą! )
Sean COnnery, Ewan Mcgregor, Gerard Butler - aż miło ich słuchać!
A odnosząc się do tego co napisał autor tego tematu...Nie zgadzam sie z ani jednymnegatywnym zdaniem dotyczącym tego filmu. Potrafię go opisywać tylko w superlatywach, jest piękny, cudny, śliczny! Ale kłócić sie nie będę, bo nie popieram skakania sobie do gardeł z powodu róznicy zdań :) Może poprostu obejrzyj go jeszcze raz i daj temu filmowi drugą szansę?
Pozdrawiam!
Dziewczęta drogie, ja wiem co to jest szkocki akcent i wiem jak brzmi. I, tak się składa, wiem też jak brzmią skopane spółgłoski syczące. Z całą pewnością źle wymawiane frykatywy nie są częścią akcentu z Glasgow. Owszem, może się zmieniać miękkość/twardość, ale, tam do licha, wymawianie "soul" prawie jak "foul" (patrz "The music of the night") to zwyczajne seplenienie a nie akcent.
Szalenie mi przykro, ale Gerard posiada wadę wymowy jak również zgryzu. Niewielkie one, trzeba dobrze wyciągać uszy żeby to usłyszeć, ale są.
Ja mu cudności nie odmawiam, wręcz przeciwnie, uznaję Gerarda za znakomitego aktora i szalenie atrakcyjnego i seksownego faceta a za jego wykonaniami piosenek "Upiora" wręcz szaleję.