Co się tak dziwicie wszyscy, że nie wybrała Upiora, facet nie dość, że wyglądał jak trędowaty to jeszcze był mordercą z manią wielkości. Ciekawa perspektywa na przyszłość.
Może fakt, że był mordercą nie przemawia za nim, ale niektóre kobiety takie już są. Nawet jeśli wybierają takich jak Raoul, to w głębi duszy pragną urozmaicenia życia i kogoś tak szalonego, jakim był Upiór.
A co do twarzy, to nie powinna grać żadnej roli, bo nie powinno się oceniać człowieka po wyglądzie. Ja i tak bym wybrała Upiora, ale to tylko moje zdanie. Każdy może mieć inne.
Oczywiście, że tak, ale człowiek, który mieszka przez wiele lat w jaskini, morduje osoby, które wejdą mu w drogę, musi mieć trudności ze znalezieniem dziewczyny. Dziwi mni, że ktoś w ogóle chciałby się z takim spotykać. Christine była młoda i wrażliwa bardziej pasowała do Raoula bo była tak samo nijaka jak on. Upiór zakochał się w niewinności Christine. Ciągle nią manipulował tą gadką o Aniele Muzyki. A Christine nie mając ojca poszukiwała silnej osobowości, która się nią zaaopiekuje. Ale pojawił się Raoul, facet z jej przeszłości, bogaty, normalny i przystojny, to było oczywiste kogo ona wybierze.
Upiór potrzebował kobiety namiętnej o silnym, zdecydowanym charakterze. Takiej, która nie bała by się przeciwności losu i tego co może przynieść przyszłość. Tylko taka osoba mogła pokazać mu światło, nauczyć, że można żyć inaczej.
Eryk był geniuszem, mógł zbudować (całkowicie) własną opere (może nawet nie jedną) i zbić na niej fortune. Jak wiadomo, jeśli człowiek jest bogaty to z reguły nie zadaje mu się zbyt wiele pytań. To, że spaceruje w masce potraktowano by jak kaprys ekscentryka. Tak więc pieniądze tu są środkiem do osiągnięcia spokoju. Hm... Rysuje się nam całkiem ciekawa przyszłość. Po prostu trzeba odwagi, której Christine nie miała za grosz. Zresztą to była lala bez charakteru, tam gdzie ją popchnęli tam poszła. No ale była bardzo młoda i na tym polu można ją jeszcze bronić. A Raul? Traktował ją bardzo przedmiotowo. Przystojny? Nie sądze ale o gustach ponoć się nie dyskutuje. Normalny? O ile rozpieszczonego, zadufanego w sobie egocentryka, który lubi mordować wcale nie mniej niż Upiór można nazwać normalnym.
Całkowicie się zgadzam z Ave. Wystarczy przeczytać "Upiora Manhattanu" F. Forsytha. Tam właśnie Erik po tragedii, opuszcza Francję i jedzie do USA, gdzie zarabia krocie i mieszka w betonowym wieżowcu ze służbą. ;) Taka jest wizja pana Forsytha.
Christine nigdy nie lubiłam właśnie za taki charakter. Ja też wprawdzie nieco naiwna i bardzo wrażliwa jestem, ale nie taka jak ona. Nie ściągnęłabym maski Upiorowi, gdyby nie chciał, nie beczałabym jak nieszczęsna istota, gdy się wściekał. Ich związek istniałby na zasadzie: laleczka + ręka, która nią steruje. Ale to było dla Erika odpowiednie, bo nie żył z ludźmi i nie póki co nie stać go było na nic innego. Szkoda mi Go i to bardzo.
Jesteś niesprawiedliwa Natthalie. Po pierwsze: ona nie płakała dlatego, że Upiór się wściekał, tylko dlatego, że było jej go bardzo żal. Potem nawet stwierdziła mniej wiecej cos takiego: "wcześniej wylewałam łzy, nad twym złym losem i za twoją sprawą teraz ich żałuję". Co do ściągnięcia maski - początkowo macie rację, gdy po raz pierwszy zdjęła mu maskę zachowała się okropnie w stosunku do Erika. Popełniacie błąd twierdząc, że zdjęła mu maskę przy ludziach ot tak. Na sali nikt nie wiedział, że to Upiór jest Don Juanem (może Roul pdejrzewał, no i Madame Giry), ale Christine zdjęła mu maskę bo podjęła decyzję. Zdecydowała się zdradzić mistrza, ze względu na zło jakie czynił. Właśnie dlatego zabrała mu maskę - taki był plan, zchwytać Upiora Opery. Co do ich związku to pewnie masz rację. Upiór miał nad nią dużą władzę, a Christine podobało się to. Miała swojego obrońce, w cieniu którego się mogła schować. Nie należy jednak zapominać, że ona widziała w nim odbicie ojca. Dużo rzeczy się złożyło na uczucie Christine do Erika. Sama jednak stwierdziła: "umysł się przed tobą broni, ale dusza - nie!". Szanowała go, podziwiała, ciągnęło ją do niego... ale nie została z nim ze względu na ten zdrowy rozsądek: żyć w ciemnościach z mężczyzną, który ma na jej punkcie (no niestety, przepraszam) obsesję. Wierzcie mi na słowo, że każdy z nas mógłby się zachować inaczej niż w tej chwili sądzi... kwestia punktu widzena. Inny jest na krześle w pokoiku, inny w ciemnej jaskini z kimś kto byłby gotowy siłą nas w niej wiezić (kochał ją , to pewne, dlatego pozwolił jej odejść, ale plan uwięzienia był gotów zrealizować). Piękna historia, wielka miłość, tylko...
Pozdrawiam
Ena
Jak ona mogła?????
Nic dziwnego ze upiór wściekał sie i nazywał Raula chłustkiem i beszczelnym durniem który przychodzi na gotowe.... Raul zauważył Kristine tylko wtedy gdu ładnie śpiweała... upiór zaś kochał ją zawsze... to prawda ze zamordował jedną osobe... ale dlatego ze sie bał ze zdradzi jego kryjówke
TO PODŁE
I ta cała piosenka na koniec filmu - Learn to be lonely....
ze niby sie trzeba nauczyc samotnosci.... wcale nie trzeba... Erik był sexi tylko trafił na idiotke
po za tym... wszystko by było dobrze gdyby ta idiotka Christina okazała upiorowi troche serca... powinna go przekonac ze jest normalny i jego wygląd jej nie przeszkadza....
mnie by to nie przeszkadzało... był sexi i nie wiem o czym jest cała dyskusja... Upiór miał wszystko to co powinien miec według mnie mężczyzna... był dystyngowany, namietny, pełen pasji, czuły, czasem gwałtowny ale nade wszystko kochający i wierny... jestem pewna ze wielbił by christine do konca zycia... umiał sie fajnie ubrac... te jego ciemne stroje przyciągały jak magnes... kto by nie chciał sie wtulic w cieniu tego mrocznego płaszcza który miał na sobie???
Upiór nie był sexi. Tylko tak go ukazali w filmie, bo pan Butler jako Upiór był wyjątkowo przystojny. Prawdziwy Upiór był okropny, niemal odrażający. Ale przyznaję... W musicalu to ładnie pokazali... Raul przypomniał sobie o Christine jak ją ujrzał na scenie. Nagle go olśniło :P To mnie zirytowało, ale jak już wcześniej napisano... Raoul i Christine siebie warci! Dobrze, że zostawiła Upiora. Może i cierpiał, ale pewnie by cierpiał bardziej, gdyby musiał spędzić życie z kimś takim jak Christine. Z taką to nigdy nic nie wiadomo..
Szanujmy jednak wolę Upiora..
http://phantom.boo.pl
no dobra dobra... ale ciut chyba przecierpiec musiał skoro sie posilił by zarzucic różą na koniec filmu... no ta scena z tym grobem... :)
Wiesz... jeżeli uważasz, że ciut to popełniasz wielki bład. Nie wiem czy zauważyłaś, ale... tam nie leżała wyłącznie róża. Owszem róża z czarną wstążką, jednak przywiązany był do niej równiez pierścień, ktory ona mu oddała. Trudno nam sobie wyobrazić co on musiał przeżywać przez te wszystkie lata, choć... hm... Pan Leroux dał nam do zrozumienia, że Upiór zmarł nieługo po odejściu CHristine. Nowy musical, nowe perspektywy. Co się działo z Erikiem, gdzie żył, co czuł...
Nie dowiemy się pewnie nigdy.
Pozdrawiam
Ena
Z tego co wiem to Erick w ksążce był opisany prawie ja potwór! A to nie wina Gerarda Butlera (sorryyyyy jak źle napisałam) że wyszedł na tym filmie sexi!! :P
zdecydowanie upior w filmie był bardzo przystojny mimo iz miał te blizny, pod maska prezentował sie bardzo interesująco,,,,,,,na filmie zdecydowanie wybrałabym upiora.......wydaje mi sie ze powinni go bardzij ucharakteryzować na potwora:)
Ja się bardzo poważnie obawiam że Gerard Butler nawet w charakteryzacji Frankensteina byłby znacznie bardziej pociągający,męski oraz interesujący od Patricka Wilsona ;)
Bez przesady, dobrze? Teksy o blondynkach możesz nam oszczędzić, proszę. Sama nie mam blond włosów, ale nie znoszę dyskryminacji. Uważasz, że wszystko byłoby dobrze, gdyby okazała serce Upiorowi? hm... a zmieniłoby to fakt, że zabił wcześniej mnóstwo osób? W tym wiekszosc niczym sobie na to nie zasłużyła. Przemysl to. Erik był sexi... hm... BŁĄD! To Pan Butler wydał ci się sexi w roli Upiora, a to wielka różnica! Za szybko wyciagasz w nioski. A może inaczej: patrzysz na sprawę z góry, nie rozważasz innych możliwości jak te, któe sama widzisz. Brak ci obiektywizmu.
Upiór "wyglądał jak trędowaty to jeszcze był mordercą z manią wielkości" :/ Gdyby Eric był takim upiorem, jakim go wykreował Gerard Butler - nadzwyczaj ludzkim, bliskim w swym cierpieniu, osamotnieniu, odrzuceniu, opętanym wprost milością (no i przystojny nawet i bez maski;), wybrałabym bezsprzecznie jego. Wybór Christine jest trudny do zrozumienia bez przeczytania książki. Tamten upiór jest upiorem w pełnym tego słowa znaczeniu; choć ma cudowny głos, którym potrafi uwodzić, fascynować, wręcz czarować, jest potworem, nie tylko człowiekiem. Już sam jego wygląd, jaki możemy sobie odtworzyć w wyobraźni, jest daleki od upiora z najnowszego filmu: to uosobienie śmierci, którą się wyczuwa wokół niego. Każda adaptacja, każdy aktor grający Erica próbuje wnieśc coś w jego postać. Wyboru Christine nie można oceniać tylko na podstawie tego jedego filmu, to tragiczna historia miłości, którą każdy na nowo może odkrywać i rozumieć.
W ogóle Eric był głupkiem, że zakochał się w dziewczynie, która była na tyle podła, że wiedząc, że się kryje ze swoją twarzą, zdjęła mu maskę przy publiczności.
To był cios w plecy.
Chociaż Eric był zdecydowanie (przynajmniej w filmie) bardziej pociągający i tajemniczy od Raoula (uwielbiam takich facetów) to trzeba też się zastanowić i wyobrazić sobie ich wspólne życie.
Ja sobie tego nie wyobrażam.
No bo jak? Nie mogliby przez niewiadomo jak długi czas śpiewać do sobie, bo chyba innych wspólnych tematów nie mieli.
Raoul był zwyczajny, ale bardziej do niej pasował. To też rozumiem. Do końca życia mogliby grzuchać sobie słodko jak para kochanków.
Trzeba też przyznać, że Eric był od niej starszy, nawet zwracał się do niej: "Dziecię" (czy tam "Dziecino", nie pamiętam).
No i wkocu: każdy z nas mimowolnie się wzdryga, gdy widzi coś upiornego. Gerard Butler był całkiem-całkiem, ale prawdziwego upiora wyobrażam sobie dużo straszniej.
Może i była to miłość, ale jak się to mówi: sama miłość nie zawsze wystarcza.
Hmmm....ja gdzieśczytam taki temat to od razu odpowiadam:NO PEWNIE,że UPIORA!!!!
Ale tym razem postanowiłam siezastanowić...gdyby nie było Raoula to pewnie poszłabym jak w ogień za Upiorem,ale gdyby pojawiłsietaki Raoul???Kto wie czy bym go nie pokochała??Przeciezserce nie sługa!Ja musiałabym jednak to przeżyć bo tak to nie potrafię ocenić;)
Pozdrawiam!!!
Julia:)
Christine czuła coś zarówno do Raoula, jak i do Erika. Po prostu wybrała lepszą przyszłość - Raoul był bogatym i szanowanym człowiekiem, a Christine umarła w końcu jako "dobra żona i matka". Swoją drogą to naprawdę ciekawe, która z was faktycznie pokochałaby szpetnego mordercę kryjącego się gdzieś w podziemiach opery...
Ewentualnie mamy pewno rozwiązanie, ale jest dosyć "nieromantyczne" - Raoul byłby doskonałym mężem, a Erik idealnym kochankiem;)
W sumie Christine nadawała się właśnie na taką "cieplutką żonę i matkę", bo to w głębi duszy proste dziewczę było, nie dla namiętnego, nie całkiem zrównoważonego psychicznie, ale jakże intrygującego Upiora ;)
No, a co do tego rozwiązanie, to może i jest "nieromantyczne", ale logiczne ;D
Moim zdaniem polowa twarzy- ta zdrowa byla barzdo przystojna. Co do mani morderstw czego sie spodziewac po kims kto od ludzi zaznal tylko nienawisci i upokorzenia? Zyl sam bo mu spoleczenstwo nie pozwolilo zyc wsrod nich no to troche mial trudny charakter, ale ja dostrzeglam w nim malego chlopca ktory pragnie kochac i byc kochanym.
" ja dostrzeglam w nim malego chlopca ktory pragnie kochac i byc kochanym" masz rację!!! Może gdyby zaznał od zycia i ludzi trochę miłości a nie złości i nienawiści itp. to może potrafiłby się zmienić i być dobrym, ale zawsze istnieje możliwość że zło było już w nim tak mocno zakorzenione że nic nie byłoby go w stanie uczynić prawym człowiekiem a wtedy Christin miała by zmarnowane życie;(
A co do aktora grającego Upiora to on faktycznie robi duże wrażenie na płci pięknej(przynajmniej w tej roli) więc co się dziwić że sporo dziewczyn wybrałaby Upiora na miejscu Christin, wkońcu to tylko film i aktorzy, więc każdy może pomarzyć bo w życiu codziennym niestety trzeba twardo stąpać po ziemi i z rozsądkiem myśleć o tym co będzie potem...
Pozdrawiam:)
Może jestem idealistką ale nie uwazam, że zło moze sie w czlowieku nieodwracalnie zakorzenić. "Nigdy nie jest za pózno zaczac tak jak chce sie życ" jak to mowi tekst jednej piosenki i ja sie z tym zgadzam
Pozdrawiam
Filmu jeszcze nie obejrzałam, więc nie będę się wypowiadała, ale zamierzam - i właśnie dlatego piszę. Zamierzam i myślę, że zarówno ja, jak i wielu innych wolałoby dowiedziec się o zakończeniu z filmu, a nie z twojego komentarza. Nie chcę nikogo urazic, po prostu myślę, że możnaby w temacie umieścic jakąś wiadomośc o spojlerze... I wtedy bym nie czytała :/.
Myślę, że powinniśmy rozpatrywać film i książkę osobno. Upiora wykreowanego przez Gerarda Butlera na miejscu Christine wybrałabym od razu, nawet nie zajmowałabym się Raoulem tylko od razu dałabym się uwieść w jaskini, zaraz bo Music of the Night (to był zawód mojego życia, kiedy ona zemdlała i zrozumiałam, że nic już się nie wydarzy między nimi tej nocy :P). Gerard stworzył Upiora męskim, pociągającym, seksownym, intrygującym no i...przystojnym. W masce nawet bardzo przystojnym a bez maski....1/3 twarzy, cóż to jest :) No i do tego genialnym i charyzmatycznym. A że zabijał? Miał powody i znowu ileż tych ludzi zabił? 2 osoby w filmie giną i żadna nie jest fajna, zresztą Bouquet zginą tylko dla tego, że za dużo wiedział. No, Piangiego wystarczyło ogłuszyć... Tym niemniej Raoul w filmie to mydłek i beznadzieja.
Tymczasem w książce Eryk jest po prostu obrzydliwy- stary, z twarzą jak trupia czaszka, bez nosa, zalatuje od niego 'odorem śmierci' a w dodatku przez większość czasu łka, jęczy i płacze- mało to seksowne. Do tego jest okrutny, nawet dla Christine i często gada od rzeczy. Raoul niestety też jest mydłkiem, ale przynajmniej od razu wierzy Christine w jej opowieść o Upiorze. W książce jej wybór jest jasny i nawet się dziwiłam, że jej go było szkoda, natomiast w filmie... w filmie to już trzeba mówić o zupełnie innych motywach.
Nie porównujmy w tej samej perspektywie filmu i książki. Pierwsze to typowy musical a drugie to horror. Ten upiór z książki to rzeczywiście straszydło, więc wszystko jest oczyywiste, szkoda, że wicehrabia tu i tu jest nudny. Jednak Chrisine kochała Raula, co jest widoczne w tym jaka była przy nim wesoła, natomias Upór tylko się jej podobał. Myślę, że do Raula pasowała bardziej, pomimo, że zauważył ja dopiero gdy stała na scenie jak podana mu na talerzu. Powiedziała, że się Upiora nie boi, ale nic poza tym. Na koniec dodam, że nawet to, że Upiór nauczył ją pięknie śpiewać nie oznacza, że ma go kochać, mogła mu być za to wdzięczna. Natomiast ja wolałabym Upiora ( oczywiście takiego z filmu ). Uzasadniając : Raul dla mnie był nijaki, a Upiór miał dużo podobnych zainteresowań, miłośc do muzyki, projetky, itp., mogłabym tego śpiewania słuchac i słuchać. Myślę, że w nim siedziało dużo zła, co jest oczywiste z powodów warunko jego życia, ale skoro potrafił zrobić coś pieknego, to nie byl straconym przypadkiem. to taki tragiczny kochanek z epoki romantyczmu, którego trasnełabym w zdrową część twarzy i za ręke wyciągnęla to świata i pokazała, że przesadza, bo wcale tak nie musi żyć. może być trudno z zeszpeconą twarzą, ale o rany gorzej mają ci, którzy nie mogą chodzić, czy nic nie mogą. Ta maska dodawała mu tego czegoś, ja gdyby to go pocieszyło też pogłabym taką ponosić, co mogło by być zabawne. Może udało by sie uniemożliwić mu mordowanie.
Myślę ,że Christine gdyby chciała toby mogła zmienić podejście do życia Upiora. On ją kochał i jestem pewna, że nie zabijałby już więcej. Dla niej. Co do Raoula-"ciepłe kluchy". Nie, dzięki. Już wolę podziemnego maniaka muzyki z zachwycającym głosem i połową stopionej twarzy. Przynajmniej nie jest nudny :D. Ale Kryśka nie dla Eryśka! Taka nijaka babka dla takiego nijakiego faceta i już.
Dziewczęta, dziewczęta, ja też kocham bajki, ale pomyślcie tak bardziej "życiowo". Eryk to niezrównoważony psychopata i nie sądzę aby przestał zabijać, choćby nie wiem jak tą Kryśkę kochał. Myślę, że nawet ją by sterroryzował, aby ją sobie podporządkować. Raoul - może i ciepłe kluchy, ale z całą pewnością dużo lepszy mąż niż Upiór. A dla tych, które mimo wszystko wolą Eryka, układ idealny - Raoul na męża, Eryk na kochanka! W końcu kto to jest mąż? Zastępca kochanka ds. finansów XD
Przyznam na wstępie , ze książki nie czytałam ( może po sesji sie za nia zabiore ) a musical widziałam wiele razy . Musze przyznac , że gdybu upiór był jak G.Butler to ... bierz mnie do ty wodziemi jetem twoja tu i teraz .
Ale ja zawsze lubiłm nigrzecznych chłopców , i teraz mam przez to kłopoty , wiec moż easekuracyjny wybór " normalnego " Roula był dla Christin lepszy
Ale ja i tak woje Gery'ego w każdej postaci . Mniam =)
Ale Raul to taki chłoptaś, ja zdecydowanie wolałabym mężczyznę niż takiego gogusia...
Że sparafrazuję to co śpiewała Christine: my mind is against him yet my soul obey.
Ja powiem tak: w filmie niewątpliwie wybrałabym Upiora,jednak odnosząc się do książki miałabym co do tego wątpliwości. Film i powieść to w zasadzie dwa różne światy. Na ekranie Upiór jest przystojny i utalentowany, więc nie zastanawiałabym się, ale w książce może i jest geniuszem, ale oszpeconym w pełnym tego słowa znaczeniu - nie będę opisywać jego wyglądu.
Można więc zrozumieć wybór Christine.
Pozdrawiam :)
Moim zdaniem główna bohaterka powinna być sama ponieważ bawiła się uczuciami obu panów. Kiedy była z Upiorem była mu całkowicie oddana, kiedy z Raoul'em to jego darzyła uczuciem. Christine Daaé była niedojrzała emocjonalnie i była niegotowa na stały związek.
Osobiście wybrałabym Upiora. Miał barwniejszą osobowość.
Pozdrawiam:).
A czy ona go aby na pewno odrzuciła? Bo jak podchodzi do niego i go całuje to jest tak przekonująca, że mam wrażenie, że gdyby nie kazał jej się zmyć z Raulem to by z nim została. Inna sprawa, że nie tyle z miłosci co ze współczucia. Mam wrażenie, ze to taczej on sobie uświadomił, ze ich związek nie ma szans. Po pocałunku jest taka chwila ciszy i słychać zbliżających sie ludzi i mam wrazenie, ze wtedy on w końcu uswiadamia sobie fakty i jak niewiele ma do zaoferowania, dlatego każe jej się wynosić.
No wiesz, Krycha nie tylko wsiadła do łódki i odpłynęła z Raoulem w siną dal, ona także potem tego Raoula poślubiła. Inną sprawą jest że chyba dość trudno byłoby całować Butlera nieprzekonywująco (aczkolwiek Angelinie Jolie w Tomb Raiderze się ta sztuka udała) ;)
Wróćmy jednak do filmu. No właśnie dlatego Upiór kazał Krystynie brać wicehrabiego i, ekhm..., spływać, bo sobie uświadomił co robi. Uświadomił sobie że w ten sposób krzywdzi ją tylko, że, jako rzekłaś, nie ma jej wiele do zaoferowania i że jeśli ją kocha powinien ją zostawić w spokoju. Fakt że sobie to uświadomił, i że potrafił wbrew własnym interesom Christine i Raoula uwaolnić świadczy o tym że z psychiką Upiora jeszcze nie było tak zupełnie źle, może jeszcze by się dał na ludzi wyprowadzić, choć z drugiej strony w tym wieku miał już zupełnie ukształtowaną osobowość...
Krystyna zaś chyba jednak go w pewien sposób kochała, pociągał ją ale też przerażał. Nie dziwota, w scenie mordowania Bouqueta czy przy "I bid you welcome" był naprawdę przerażający, ale ten głos, ten uwodzicielski głos... Trzeba byłoby być z kamienia żeby się mu oprzeć, poza tym, let's face the truth, tak zwany całokształt Upiór też miał nie najgorszy, a w zasadzie to lepszy niż Raoul. Dorzućcie do tego butlerowski urok i te oczy, ach te oczy, jako to Loch Lomond* taken twice. Gdybym była na miejscu Krystyny tobym go po nich wycałowała do obłędu w tej scenie z pozytywką, takie były bezbronne i na poły dziecinne (i do licha z Raoulem, bierz mnie Upiorze, jam twa na wieki). No ale to nie ja tam byłam tylko Krystyna, a ona jednak wolała Raoula.
*Loch Lomond-największe jezioro Szkocji, jedno z najsłynniejszych obok Loch Ness, i jak wieść głosi jedno z najpiękniejszych.
Ja myślę, że to Loch Lomond to nie tyle największe, co najgłębsze bo nie rozmiar się tu liczy.
Że poślubiła Raoula? To niekoniecznie o czymś świadczy. W końcu z jakimś facetem musiała być- nie była raczej typem samodzielnej babki. Oczywiste, że jak nie upiór to hrabia. Co do wyboru, to ja bym się nie stawiała w sytuacji bohaterów filmu. To jest bardzo teatralnie opowiedziana historia. Niewiele ma wspólnego z życiem i chyba nie powinna być do niego odnoszona. Tylko ta muzyka, ach ta muzyka...
Co te rzesze fanek widzą w Butlerze uświadomiłam sobie dopiero jak go posłuchałam w tym filmie.
Porównując oczy Butlera do Loch Lomond miałam na uwadze jego (jeziora, nie Gerarda)legendarną urodę, nie rozmiary :)
Oczywiście że historia opowiedziana w "Upiorze" jest szalenie teatralna i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, niemniej jednak widzowie, a zwłaszcza widzynie (widzki?) będą się zastanawiać czemu Christine postąpiła tak a nie inaczej, ponieważ, mimo całej nierealności ta opowieśc zostala pokazana bardzom sugestywnie, dzięki znakomitemu aktorstwu tak Emmy Rossum i Gerarda Butlera, jak i reszty obsady. Poza tym, drogie panie, któraż z nas nie chciałaby przez chwilę pobyć Christine, którą Upiór w szaleńczo romantycznym entourage'u swojej groty uwodzi swym śpiewem? ;)
Ja czuje niedosyt własnie dlatego, że wybrała Raula a nie Upiora ... Eryk był bardziej pociągający, tajemniczy, a z oczu kipiał czysty sex ... i temu nie można zaprzeczyć ... sama maska dodawała mu niesamowitego uroku xD
Och, miewał również w tych oczach ból, szaleństwo, nienawiść, miłość i kruchą bezbronność...
"z oczu kipiał czysty sex"
Powiedz, wyszłabyś za kogoś za mąż tylko i wyłącznie dla "czystego sexu"? Nawet jeśli ten ktoś byłby psychopatycznym mordercą i sadystą?
Ja też nie.
Ha-alt. Upiór stanowczo NIE BYŁ psychopatą. Gdyby nim był Raoul nie wyszedłby z jaskini żywy, bo jako przeszkoda zostałby zwyczajnie usunięty. Raz na zawsze i nieodwracalnie. Gdyby Upiór był psychopatą, nie zmuszałby Christine do operetkowego "wyboru" między nim a wicehrabią, bo byłoby dla niego oczywistą oczywistością że Christine jest jego własnością, nie pragnąłby dziko tego, wymuszonego bo wymuszonego, potwierdzenia że jego bogdanka przedkłada go nad wicehrabiego. Gdyby Upiór był psychopatą, to, z powodów opisanych wczesniej, nie pozwoliłby odejść Christine. Więc jakkolwiek by psychika Upiora poturbowana nie była, psychopatą on nie jest.
Nie jest także sadystą, bo nie zauważyłam aby zadawanie bólu sprawiało mu radość czy go podniecało. Upiór traktuje przemoc na dwa sposoby: instrumentalnie i jako narzędzie zemsty na tym wrednym społeczeństwie które go odrzuciło. Nie jest jednak ona dla niego przyjemnoscią samą w sobie.
Podsumowując, Upiór w interpretacji Gerarda Butlera to dzieciak o duszy poznaczonej bliznami, dzieciak spragniony miłości, nie potrafiący jednak tejże miłości wyrażać w sposób który byłby zupełnie społecznie akceptowalny, który bardzo chciałby być częścią społecznosci ale jednocześnie tejże społeczności nienawidzi, słusznie się czując przez nią odrzuconym, jak też niepełnowartościowym z powodu swojej ułomności. Jednakże ten dzieciak mimo skrajnie niekorzystnych warunków w jakich dorastal, zachował w sobie zadziwiająco dużo wrażliwości, nie tylko tej muzycznej. A to wszystko zamknięte w nieprzyzwoicie seksownym ciele dorosłego mężczyzny ;)
Masz rację. Nie był psychopatą, nie był sadystą, ale jakby nie patrzeć, nie był to człowiek zrównoważony psychicznie. Był nieprzewidywalny. Żyjąc z kimś takim nigdy nie wiesz, czy obsypie Cię różami, czy może zacznie Ci grozić. To zdecydowanie nie jest ktoś, komu możnaby się oddać na całe życie xD
Oczywiście. Należy sobie tu zdać sprawę że nasz czarujący Upiorek, konsekwentnie odrzucany przez społeczność, żyłby w nieustannym lęku że i Krystyna go odrzuci, a to już by wystarczyło żeby z ich zwiazku zrobić coś nie do zniesienia.
Co nie przeszkadza że kompletnie wbrew rozumowi pchałoby mnie w kierunku Upiora ;)
Nie uwazam, by był psychopata ... w filmie padlo stwierdzenie, że jest geniuszem, który popadł w szaleństwo .. ale któż kto się nie zakocha nie popada w szaleństwo??? ..
Był również ból, i to wielki .. który z moich oczu łzy wyciska ...
I tak jak powiedziano wcześniej, mógł Raoula zabić wcześniej - mial wiele okazji...pozatym to pomiędzy Christine a Erikiem było widać ta prawdziwą namiętność i gorący żar serce, a z Raoulem było spokojne uczucie.. taka jest przynajmniej moja obserwacja, możliwe,że nadinterpretacja.
Nawet, jezeli był zagubiony, to zwiazek jest po to, żeby się wspierać nawzajem, wiec zapewne, w alternatywnym zakończeniu, Christine sprawiłaby (po dłuższym czasie, gdyż fobii cięzko się pozbyć), że by się otworzył na innych ludzi
Prawdziwa namiętność i gorący żar serca niestety szybko się wypalają i przychodzi nudna, szara codzienność, na którą najlepsze jest właśnie takie spokojne, trwałe, niezmienne uczucie.
Niestety temu wlasne musze zaoponować, gdyż widze to odwrotnie .. ale po prostu mamy na to inny sposób patrzenia, wiec nie widze sensu przebijania racji ;)
...Wiesz, ale nikt z tego powodu nie biega dookoła z garotą, dusząc podpadniętych ;)
Poza tym poważnie nie wydaje mi się żeby eteryczna i liryczna Krystyna była tak silną i twardą osobą żeby unieść tak ciężkie i niewdzięczne zadanie jakim byłaby socjalizacja Upiora. Ona sama była prawie dzieckiem, a wy byście chciały ją w przywracanie Erika społeczeństwu władować ;) Takie rany psychiczne jakie odniósł Upiór goją się bardzo powoli, jeżeli w ogóle.
Aczkolwiek, z drugiej strony, bywszy na miejscu Krystyny w trakcie pierwszej wizyty w grocie zawlokłabym go z nieprzystojnym pośpiechem na to ozdobne łoże w kształcie drobiu (orzeł to był czy łabędź?)i skłoniła aby wziął mnie całą i już nigdy nikomu nie oddawał (i wyrzuć kochanie tę okropną garotę).