Co się tak dziwicie wszyscy, że nie wybrała Upiora, facet nie dość, że wyglądał jak trędowaty to jeszcze był mordercą z manią wielkości. Ciekawa perspektywa na przyszłość.
No właśnie. I Wy naprawdę wierzycie, że to dziecko wychowałoby Upiora na przyzwoitego obywatela? xD
Na jej nagrobku pisało, że urodziła się w 1854, więc można chyba bezpiecznie założyć, że miała 17. W każdym razie nie mniej niż 16 lat na początku filmu i nie więcej niż 18 na jego końcu.
Ktoś tu fajnie się wypowiedział -że Upiór kochał w zasadzie tą niewinność, delikatność, a przede wszystkich urodę i talent Christine, nie wiadomo nawet czy ją samą.
Ja bezkonkurencyjnie wybrałabym Erika oczywiście xD i Christie tez bym to radziła, ale wyszło jak wyszło, może nie była gotowa stawić trudnościom życia i poświęcić się oszpeconemu facetowi, nawet jeśli ją fascynował czy się w nim zakochała. Wybrała to co jej samo podstawiło sie pod nos. Szkoda.
Tragiczny koniec, ja oczywiście może łez....ale warto było obejrzeć. P.S. Nawet jeśli akcja było osadzona jakieś 100 lat temu to i tak pod koniec filmu wychodzi, że Upiór jest wolny, więc lepiej dla nas xDxDxD
Faktycznie, Ona, jako 16-latka raczej nie .. ale ja i owszem xD .. i az wstyd przyznać, ale to samo bym zrobiła w tej grocie przy pierwszej okazji ^^
"ale ja i owszem" - oj, coś mi się wierzyć nie chce, że ktokolwiek dałby radę... Ale marzenia warto mieć xP To samo z sytuacją w grocie - jak myślicie, co Upiór powiedziałby o takim zachowaniu? Mi się wydaje, że wiem, co by Wam na to "zaśpiewał":
"Little girl - hey!
The door is that way!
You better go, you know
the fire's out anyway."
Ale marzcie sobie, dziewczynki, marzcie, bo marzenia warto mieć xP
Jestem skłonna mniemać że Upiór by nie wystawił za drzwi próbującej sie do niego dobrać damy. Przecież gdy Krystyna zaledwie dotknęła dłonią jego policzka, facet wyglądał jakby miał ze szczęścia i rozkoszy paść trupem za pięć minut ;) A co dopiero gdyby zechciała zedrzeć z niego surducik, tę cholerną koszulę z falbaną, poczem wpić się wygłodniałemi usty w tę pierś godną dłuta Praksytelesa i tę szyję niczym wieża z kości słoniowej?..
<wylewa sobie na głowę wiadro zimnej wody>
No tak, teraz to już na pewno nie będę mogła zasnąć...
Ale to była Krystyna, a nie jakaś tam pierwsza lepsza Wiedźma xP Bez urazy, of korz, ale wydaje mi się, że zaburzającą jego przestrzeń interpersonalną bez jego zgody dziewczynę (poza Kryśką naszą kochaną) W NAJLEPSZYM WYPADKU wywaliłby za drzwi xP
Toż wyraźnie napisałam: gdybym była na miejscu Krystyny. Innemi słowy: gdyby to mnie z garderoby przez zwierciadło był uprowadził. To że na surogat Krystyny nie mam kwalifikacji bo moje wysokie c brzmi jak gwizdek, a wysokie e nie brzmi wcale, to już inna sprawa ;)
...aczkolwiek gdybym się zaplątała do jego groty, Upiór leżałby nagi na piernatach szybciej niż potrafiłby wypowiedzieć słowo "opera" ;P
Jak obejrzałam ten film to się ucieszyłam, że Eric nie został z Christine! To była idiotka. W dodatku brzydka :)
Sądzę, że Upiór znalazłby sobie lepszą.
A raul to pedał...
Pozdrawiam!!!
zapomniałam dodać, że de gustibus non disputandum est, więc już się nie wtrącam... :)
Hej.
Ustalmy pewne fakty (filmowe):
1. Eryk (nie użyję słowa Upiór, bo to był człowiek!) jest w/g obliczeń jakieś 20 lat starszy od Christine - ma co najmniej 33, a pewnie 35.
2. Christine w momencie rozpoczęcia akcji ma 16 (jest 1870, a na nagrobku data urodzin wskazywała 1854).
3. Raul ma (na oko) 20, 22 - a przynajmniej tyle powinien mieć jako postać.
Przez same te fakty uważam, że sprawa Eryka była już przegrana. Dodatkowo był brzydki (no nie zupełnie, ale z założenia). Był dojrzałym mężczyzną wiekowo, nieprzystosowanym społecznie (pod tym względem - dziecko). Christine i Raul to, rzecz by można, niedojrzałe nastolatki.
Tak na prawdę nie wydaje mi się, że Eryk kochał Christine; lecz raczej ideał, który z niej stworzył. Gdyby mu sie nie opierała i nie byłoby przeszkody w postaci Raula, kto wie pewnie historia potoczyłaby się inaczej.
Ponadto - maska. To troszkę wymówka - zeszpecona twarz staje się pretekstem do zaszycia się w podziemiach opery. Nawet w tamtych czasach liczyły sie przede wszystkim pieniądze, a Eryk miał ich sporo (z wypłat właścicieli Teatru). Mógł kupić tożsamość jakiegoś hrabiego, księcia i żyć pełnią życia. Jak się miało tytuł i majątek to można było wszystko.
A propos - Ciekawe co rodzina Raula powiedziała na mezalians ich syna. Na pewno nie byli uradowani,że ich dziedzic ożenił sie ze śpiewaczką operową.
Wybór Christine jest zrozumiały z głownie jednego powodu: była młodą niewinną dziewczyną, słabą, ale przede wszystkim młodą, a co za tym idzie nie nadająca się do życia z tak trudnym partnerem jak Eryk! Nie mogła wybrać inaczej!
Aha. Ja także schrupałabym Butlera, ale nie Eryka!
miłość Upiora do Christine była troszke obsesyjna i egoistyczna ... co do tego że ją kochał wątpliwości nie mam.... ja osobiście wybrałabym Upiora a nie tego lalusia Raula :)
Pieniądze pieniędzmi, ale wychowany w podziemiach Eryk nie bardzo miał pojecie jak ten świat działa. We własnym przekonaniu był "dzieckiem diabła", szkaradą która nie może żyć między ludźmi, która jest skazana na odrzucenie. Dla niego to nie był pretekst, tylko rzeczywistość. Matka, w której wzbudzał lęk i odrazę sprzedała go do cyrku. Tam z kolei był niczym więcej jak okazem, zwierzęciem które pokazuje się gawiedzi i tłucze się prewencyjnie pałą żeby nie fikało. Natomiast w oczach tłumu widział takie samo przerażenie i obrzydzenie jak w oczach swojej matki. Jak zatem miał uwierzyc w siebie i w to że nie musi tkwić w lochach, że może żyć pełną piersią zamiast skradać się pod ścianami?
Tym co naprawdę krępowało Upiora był strach, ale nie strach ludzi lecz jego własny. Przekonany o własnej straszliwej brzydocie po prostu bał się wyjść z tych cholernych podziemi, bo ileż razy w życiu można przeżywać ból odrzucenia? Eryk, pod maską swojej nonszalancji i tajemniczości, pod tymi wszystkimi rekwizytami, magicznymi sztuczkami i pelerynami, jest kłębkiem potwornego lęku, poczucia odrzucenia i ogromnego, niezaspokojonego pragnienia miłości i akceptacji. Christine miała mu dać to, czego nie dał mu cały świat, to chyba zbyt ciężkie brzemię dla wątłych ramion siedemnastolatki. Upiór z jednej strony usycha z pragnienia miłości, desperacko chce być kochanym, łaknie czułości niczym wędrowiec na Saharze wody, ale nie potrafi uczynić tego, co jest podstawą każdego związku. Nie potrafi otworzyć się na drugiego człowieka. Wręcz przeciwnie, on buduje wokół siebie mur, mur z magii, kostiumów, tajemniczosci, zasłania się tym wszystkim desperacko, bojąc się że gdy ktoś zobaczy jakim człowiekiem Upiór jest naprawdę ucieknie z krzykiem, odrzuci go po raz kolejny. Bo we wlasnym przekonaniu Eryk jest niegodzien miłości, a zatem, by ktokolwiek mógł go pokochać musi wdziać maskę kogoś innego-tajemniczego Upiora.
(Wszelkie przemyślenia zawarte w niniejszym tekście zawdzięczam oczywiście mistrzowskiej kreacji Gerarda Butlera)
"1. Eryk (nie użyję słowa Upiór, bo to był człowiek!) jest w/g obliczeń jakieś 20 lat starszy od Christine - ma co najmniej 33, a pewnie 35.
2. Christine w momencie rozpoczęcia akcji ma 16 (jest 1870, a na nagrobku data urodzin wskazywała 1854).
3. Raul ma (na oko) 20, 22 - a przynajmniej tyle powinien mieć jako postać.
Przez same te fakty uważam, że sprawa Eryka była już przegrana."
Czemu? Sprecyzuj.
"Tak na prawdę nie wydaje mi się, że Eryk kochał Christine; lecz raczej ideał, który z niej stworzył."
Mówi się, że człowiek tak naprawdę zawsze kocha nie tyle drugą osobę jako taką, co swoje wyborażenie o niej. Oczywiście wyobrażenie wyobrażeniu nie równe, może być mniej lub bardziej zgodne z rzeczywistością w zależności od tego, na ile zna się daną osobę. Nie wiem jak dobrze Upiór znał Christine, w filmie nie jest to ściśle sprecyzowane, więc trudno mi powiedzieć, czy "naprawdę" kochał Christine, czy nie.
A tak na marginesie...
"Eryk (nie użyję słowa Upiór, bo to był człowiek!)"
Ależ słowo Upiór zapisane z dużej litery wcale nie implikuje, że to naprawdę upiór. Ja podpisuję się Gato, i kiedy piszę po polsku nie widać w tym nic szczególnego, ale po hiszpańsku "gato" znaczy "kot", więc gdybym pisała po hiszpańsku, efekt byłby taki sam jak w przypadku Upiora. A przecież też jestem człowiekiem. "Upiór" działa tu jako swego rodzaju pseudonim - a jego prawdziwe imię w filmie w ogóle nie pada. (Nie piszę tego, żeby się czepiać, po prostu odczułam potrzebę skomentowania)