Seria Taken zawsze polegała na bezwstydnej zabawie - bezrefleksyjnemu chłonięciu akcji, która dobrze wkomponowywała się w orkiestrę podjadanego popcornu i popijanego średniego piwa dla średniego Polaka. Trailer 3czki spełnił swoją rolę, mianowicie poziomem absurdu, zachęcił mnie do ponownego odwiedzenia kina - gdzieś podskórnie czułem, że może jednak się udać i będę się bawił jak ostatnia świnia. No i, kurna, klops. Scenariusz - słusznie znacząco zmodyfikowany, w celu uniknięcia bezwzględnej fali hejterstwa o smaku odgrzewanych kotletów i aluzji o wchodzeniu do tej samej rzeki - okazuje się strasznie przekombinowaną wydmuchą, która szybko staje się obojętna widzowi. Co jeszcze gorsze, ubyło samej akcji, a jeżeli już jest, to kuriozalnie zmontowana - słowem, kto komu dał w ryj, trza się czasem nieco podomyślać. Tempo przebitek jak w teledyskach z lat 90tych, tylko ładu/składu cokolwiek mniej. Ostatecznie, Tak3n wszystko robi niejako odwrotnie. Zamiast prostoty i klarowności, przynosi niepotrzebne i mało finezyjne zamotanie. Szarpanie się z formą. Nie ma zatem ani wystarczającej beki ze spektakularnych zaprzeczeń praw fizyki, ani odpowiednio "intrygującej intrygi". I po co było zmieniać, skoro przy jedynce wciąż można się bawić jak świnia w korycie? No tak, zapomniałem, że to już trzecia część - trza było zmiany jakieś.. Co gorsza, twórcy asekuracyjnie zostawili sobie furtkę na część czwartą, która - po odpowiedniej analizie portfela producenta - niestety, może się ziścić. Wtedy to już będzie klapa totalna, bez możliwości apelacji w sądzie.

PS: Najjaśniejszą gwiazdą widowiska był Whitaker - cóż, podj..ał właściwie całe przedstawienie rolom pierwszoplanowym, co jest dość symboliczne dla całokształtu Tak3n. 5,5/10.