PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=521352}

Uprowadzona Alice Creed

The Disappearance of Alice Creed
2009
6,4 10 tys. ocen
6,4 10 1 10193
6,7 15 krytyków
Uprowadzona Alice Creed
powrót do forum filmu Uprowadzona Alice Creed

Gniot do sześcianu! Tania rozrywka dla znudzonych gimnazjalistów. Wysoka ocena i tutejsza sterta zachwytów nad tym tym filmem świadczą chyba tylko o tym, że tzw. intelektualne wpływy "Gazety Wyborczej" w Polsce są nadal ogromne. Że niby historia ciekawa? Że jakieś mocne zaskoczenia, porywające zwroty akcji? Jest obiecujący początek, to i owszem, ale dalej już tylko równia pochyła. Półtorej godziny narastającego zażenowania, bo z daleka trochę lepiej to wyglądało. Dobra gra aktorska? Jeden Eddie Marsan wiosny nie czyni. Więcej krytycyzmu, szanowi państwo! I żeby ta Ala chociaż ładna była...

ocenił(a) film na 6
judge_holden

SPOILERY
Ale 1/10 to też lekka przesada, krytycyzm owszem ale bez przesady to już negowanie. Początkowy zarys filmu był całkiem niezły i gdyby nie zepsuli go dalszymi poczynaniami wesołych porywaczy mogło być całkiem do rzeczy. Scenarzystom trochę nie wyszły te podchody kiedy zaczynają się wyjaśniać relacje między porywaczami. A już na pewno zabrakło jednak tego przekazania pieniędzy. Można by się sprzeczać, że to zbędny element ale to jest punkt kulminacyjny historii o porwaniu. Sama końcówka trochę kuleje bo przecież dziecko by się zjarzyło, że dziewczyna po takiej akcji sypnie Danny'ego. Już o dziwnym zachowaniu Vic'a nie wspomnę.

ocenił(a) film na 1
reese

Gdyby babcia miała wąsy... Piszmy jak jest, a nie jak mogłoby być, gdyby ktoś czegoś po drodze nie spaprał. A jest wtórnie, durnie i bzdurnie. „Alice Creed” to film, który w zupełności bazuje na (interesującym) pomyśle. Oto dwóch kolesi porywa dziewczynę, córę jakiegoś biznesmena, przygotowując się wcześniej do tego zadania z zegarmistrzowską drobiazgowością. Frapująca pieczołowitość sugeruje, że to nie będzie banalne porwanie dla okupu, ale w całej zabawie jest ukryte jakieś drugie albo i nawet trzecie dno. Tylko trzy osoby wa kadrze, mała przestrzeń, ograniczone pole manewru, tym większa frajda, jeśli cała akcja zahula. Więc siadamy wygodnie w fotelu i oglądamy z zainteresowaniem. Po jakimś czasie okazuje się, że twórcy sobie z historią ewidentnie nie radzą, realizacja kuleje, potem staje i wreszcie grzęźnie. I tak cały pomysł poszedł się... na marne. A widz czuje się wykiwany, by nie rzec skonfudowany, bo próbuje się go robić w wała. Tymczasem w takim kinie nie ma żadnej taryfy ulgowej. Tutaj działa prosta zasada Silnego z „Wojny polsko-ruskiej”: „Albo się umie bawić, albo się nie umie. Albo się zna hasło, albo się nie zna. A jak się nie zna, to nie się nie zaczyna”. Dlaczego np. twórcy „Incepcji” spreparowali majstersztyk? Bo znają hasło i potrafią się bawić. Ich system jest szczelny, trudno się tam do czegoś (skutecznie) przypieprzyć. Film opiera się na bardzo ciekawym pomyśle, który nie został zmarnowany, a nawet wprost przeciwnie. O „Alice Creed” tego powiedzieć nie można. Tłumaczenie tego filmu „ciekawą, teatralną konwencją” czy „dobrą grą aktorską” to jakieś zastępcze banialuki i zawracanie głowy. Film leży i kwiczy w miejscu, w którym nie powinien leżeć i kwiczeć, a więc jest do bani. „Albo się umie bawić, albo się nie umie...”. Ten obraz broniłby się może jeszcze jako teatrzyk absurdu. Momentami nawet ma się wrażenie, że twórcy trochę się w taką stronę skłaniają (patrz zaskakuja scena namiętnego pocałunku porywaczy). Niestety to wrażanie jest mylne, bo „Alice Creed” została zrobiona ze śmiertelną (sic!) powagą.

Jeszcze o opiniotwórczej „Wyborczej”, o której wspomniałem. Proszę przeczytać: http://wyborcza.pl/1,75475,8837338,Ukladanka_z_trupami_w_tle.html . „Rewelacyjny debiut J. Blakesona”, „błyskotliwy, filmowy koncert na trzech aktorów, jedno łóżko, rewolwer, wystrzelony nabój i telefon komórkowy z wymienianymi często kartami SIM”, „fabularny slalom, w którym za każdym zakrętem czai się, niemal niezauważalnie zapowiadana chwilę wcześniej, niespodzianka”, „perfekcyjny plan porwania okazuje się tylko rusztowaniem, które wypełniają coraz to nowe podplany, krzyżujące się i zaprzeczające sobie gry każdego z bohaterów”, Blakeson „nie ucieka bowiem w uogólniające, socjologiczno-polityczne truizmy, ogranicza kontekst, kondensuje psychologię (co nie znaczy, że ją upraszcza”. Itede, itepe. Boki można zrywać. Kpi jegomość, czy o drogę pyta?

Marny gust recenzenta, który zadowala się kiepską namiastką sprawnego, porywającego thrillera, czy zwyczajna robota na zamówienie producenta? Po obejrzeniu filmu innego wytłumaczenia nie znajduję.

ocenił(a) film na 6
judge_holden

Sory nie znałem tego kawałka, ale niektóre teksty naprawdę wołają o pomstę 'pięknie staroświecka przyjemność oglądania'? 'scenariuszowa maestria'? Odnośnie tej recenzji można się sprzeczać nad gustami osób piszących takie zachwycające wywody. Chociaż ja bym powiedział, że osoba która to napisała nie rozkłada po prostu tego typu filmów na czynniki pierwsze, nie analizuje wydarzeń z logicznego punktu widzenia i z sobie tylko wiadomych powodów chce zachęcić czytelników do zapoznania się z tą scenariuszową maestrą. Każdy ma inny punkt widzenia.

Nie do końca chodzi mi o to jak miałby wyglądać ten film. Jego część jest wyraźnie niedopracowana i to nie podlega wątpliwości jednak nie oceniam całości na podstawie zakończenia. Do pewnego momentu nawet mi się to filmidło nieźle oglądało zanim zaczęły pojawiać się absurdy i intrygi. Wstęp do filmu i część rozwinięcia potrafi wzbudzić zainteresowanie cóż to z tego wyniknie ... a że wynika niewiele to już inna strona medalu.

judge_holden

TAK!tak!Tak. To ze ktoś moze miec odmienne od twojego zdanie DOBITNIE swiadczy o niskim poziomie intelektualnym no i ta Gazeta Wyborcza,to wszystko jej wina. Film nie był zły i trzymał w napięciu.Nie wymagam orgazmu od takiego kina. Ali też bym z łozka nie wyrzucila. 1/10 to troche przesada NAWET essential killing dostało ode mnie więcej. a ze do GW zagladać nie warto to inna sprawa.

ocenił(a) film na 7
kuluanga

Zgadzam się. A jak już argumentujemy, że film był do bani, bo w "Gazecie" napisano, że jest dobry, to tylko poddam pod rozwagę słuszność takiego argumentu, zwracając uprzejmie uwagę, że zjawiskowym debiutem nazwano "Alice..." również w "Empire" i w rodzimym "Filmie". Dlatego myślę, że lepiej skupić się na własnych odczuciach.

ocenił(a) film na 1
Arlin

Może doprecyzuję, bo nie wszystko jest zrozumiałe. Film był do bani, a mimo to w „Gazecie Wyborczej” zachwycono się nim i napisano, że był dobry. Podobnie, jak czytam, zrobiono w „Empire” i w „Filmie”, kreując „zjawiskowy debiut”. Fajnie, można to przyrównać do cudownej wiary, że herbata czasami staje się słodka od samego mieszania w szklance. O czym to świadczy? Zachwyt może być interesowny albo bezinteresowny. Media z reguły są interesowne, z czegoś przecież żyją, uśmiech ludzi dysponujących ciężką kasą na promocję jest bezcenny. Bezinteresowny zachwyt nad nieudolną pozoracją sprawnego thrillera może świadczyć tylko o marnym guście. Tyle w temacie.

ocenił(a) film na 6
judge_holden

Nie no wszystko fajnie ja też miałem ubaw jak czytałem tą recenzję ale tego typu opinie zawsze mają to do siebie że są przesadzone. To coś na zasadzie krytyka, który obsmaruje największe arcydzieło bo on dla spokoju swojego sumienia żeby pokazać jakim jest indywidualistą musi zrównać film z ziemią bo pospólstwu się podobało.

użytkownik usunięty
reese

ciekawe jakie były notowania w "Gazecie Polskiej"... :P

judge_holden

Jedyna pociecha z tego filmu, że powstało arcydzieło, poniżej poziomu rodzimych komedii romantycznych. Nie jesteśmy już na końcu łańcucha pokarmowego, a to jak dla mnie prawdziwego Polaka znaczy naprawdę wiele ;).

judge_holden

Ta wypowiedź niestety to zwykły przerost formy nad treścią. Zgadzam się z Tobą, że film jest przereklamowany, a dobry pomysł nie do końca zrealizowany, ale jak widzę, że wchodzisz sam ze sobą w polemikę, używasz ponad 400 wyrazów żeby napisać o 2 faktach to zastanawiam się co jest gorsze, film, czy Twoja ocena :)
Natomiast jeżeli to tylko próba błyśnięcia erudycją i elokwencją, to przypomnę, "by nie rzec" zwrócę uwagę, że w słowniku polskim nie ma wyrazu "skonfudować".

ocenił(a) film na 1
MnichII

W "słowniku polskim" być może nie ma, ale w słowniku języka polskiego występuje czasownik "skonfundować". Dlaczegóż to widzisz literówkę w mojej dłuższej wypowiedzi, a aż pięciu błędów interpunkcyjnych w swoim krótkim tekście nie dostrzegasz? Forma jest bardzo ważna, nie lekceważ jej. Zanim zaczniesz krytykować innych, sam napisz parę tekstów i spróbuj błysnąć czymkolwiek.

ocenił(a) film na 7
judge_holden

Żałosny pajacu,jedynkę to ja nawet "The room" nie dałem,idiota.

ocenił(a) film na 7
judge_holden

Rozumiem, że nie zaskoczyło cie, że jeden z porywaczy zna dziewczynę, nie zaskoczyło, że porywacze są gejami ?
Minimalna ilość środków tak dobrze się sprawdziła, nadała takiego naturalizmu, że właśnie dlatego jest dobry, dobry bo nie przeładowany ilością wątków, jak się okazało nie potrzebnych scen z policją, ojcem, czy odebraniem kasy. Nie potrzeba było setek efektów specjalnych (nie żebym ich nie lubił) pościgów i strzelanin, żeby pokazać dobry trzymający w napięciu film, w którym bohaterowie nie są jednowymiarowy, zmieniają się pod wpływem stresu i emocji, dziewczyna z porwanej zmienia się w zdecydowaną nie tylko przeżyć, ale i wykiwać porywaczy, porywacze oszukują się mimo rzekomej miłości, raz współpracują, raz kłamią trzymając gotowy do wystrzału pistolet.
Nie podobało, proszę bardzo, ale żeby dać 1?!

ocenił(a) film na 7
vanLorenz

Zgadzam się z Tobą.
Motyw przewodni skopiowany z starszych filmów (pokażcie mi dziś coś, co nie nawiązuje do twórczości z przeszłości),ale za to ciekawie wykorzystany. Porywacz i porwana to para, porywacze to para gejów siedzących razem w kiciu. Akcja się zmienia kilka razy, nie jest szablonowa tak jak w innych filmach "akcji"(dla dzisiejszego kina akcji trzeba wymyślić nową nazwę. Stara nie odzwierciedla tego co powinna), gdzie wszystko jest czarno-białe.
Mi się podobało. TYLKO trzech aktorów i napięcie utrzymane do końca? Bez wybuchającego budynku i strzelaniny na każdym rogu? Brawa. Rzecz jasna film nie powala, ale czego się spodziewaliście siadając do fotela? Bądźmy szczerzy - gdyby z Avatara wyciąć efekty specjalne, to Alice Creed była by nieporównanie lepsza.

ocenił(a) film na 7
Naczo_M

Nie widzę powodu, żeby wyjmować z Avatara efekty specjalne, to tak naprawdę można powiedzieć że należałoby wyciąć cały film ponieważ ten film był zrobiony wyłącznie dla efektów specjalnych i oczyywiscie dla zadowolenia ekologów. Również nie widzę powodu, żeby do Alice creed dodawać efekty specjaanie i większą ilość akcji. Mi się osobiście film podobał i wciągnął, podobała mi się konwencja trzech aktorów, kilka rzeczy pod koniec filmu było niespójnych, jak na przykład miejsce akcji końcówki filmu.
Zastanawiam się czy twórcy filmu nie mogliby jakoś zakręcić fabuły, żeby pozostali w tym domu, skoro nie było już akcji wymiany.
Druga uwaga stworzono film, który opiera się na akcji trzech aktorów, a cała reszta świata tak jakby nie istniała.
Film generalnie dosyć dobry, jaj nie urywa, ale warto obejrzeć

ocenił(a) film na 7
judge_holden

Nie zgadzam się z oceną.
"Gniot do sześcianu! Tania rozrywka dla znudzonych gimnazjalistów" ... ? Skąd taki teksty, z gimnazjalnej przerwy między lekcjami?
Odnośnie urody Alice tym bardziej się nie zgadzam, ale o gustach się nie dyskutuje. Natomiast film mi się podobał. Być może niektórzy nie są w stanie docenić dobrej fabuły będąc zagorzałymi fanami "Klanu", lecz cóż....

judge_holden

Gemma nie jest ładna? No tak, jak się woli Keanu Reevesa, to nie ma się co dziwić...

judge_holden

Filmu jeszcze nie widziałem, ale Ala jest piękna.

użytkownik usunięty
judge_holden

najbardziej interesującą częścią filmu, było zgadywanie co się dalej stanie. niestety, okazało się że jestem wyborowym strzelcem.
tak więc...
PRZEWIDYWALNOŚĆ: 10/10

ocenił(a) film na 7
ocenił(a) film na 3
trybek11

Nudaaaaaa 3/10

ocenił(a) film na 5
judge_holden

Dziwi mnie podejście typu: "I żeby ta Ala chociaż ładna była...". Ja to bym się dziwiła, gdyby przez cały film wyglądała jakby dopiero co zrobiła sobie makijaż. Ludzie przecież ją porwali!!!

ocenił(a) film na 3
judge_holden

(Spoiler)Po scenie gdy cioty zaczęły się lizać,mówić do siebie misiu i obiecywać,że po wszystkim "będą się rżnąć jak króliki" przez tydzień chciałem przerwać oglądanie ale ciekawość zwyciężyła i dotrwałem do końca,chociaż z niesmakiem.Dlaczego coraz więcej filmów musi zawierać wątek gejowski?To obrzydliwe ale widocznie większości to nie przeszkadza.Co do reszty filmu to nie zgadzam się z zachwytami,mocno średnia produkcja.

ocenił(a) film na 2
GrimReaper76

ja pierdziele.co to wogole bylo???mega syf.ja pierdziele porywacze pedaly,normalnie zenada.do tego ta laska, ktora oddaje bron jednemu z nich bo ten jej powiedzial ze ja kocha.k.rwa nie ma czegos takiego,wypalic i tyle. normalnie chory film,jedne z najgorszych jakie widzialem.2/10 ,to chyba i tak za duzo

ocenił(a) film na 8
judge_holden

Ci którzy dali 1 prawdopodobnie są zawiedzeni zbyt małym udziałem pedalstwa w filmie ;)

ocenił(a) film na 8
judge_holden

bredzisz