Zero zbędnych rozmów Jeśli kogoś chcesz zastrzelić to nie wdajesz się z nim w tasiemcowe dyskusje o sensie życia. Pif paf i do następnej lokacji. Całkiem jak w Quake :-)
Bo tak chyba powinno być. Jeśli dajesz swojemu przeciwnikowi czas na rozmyślanie to szkodzisz tylko sobie samemu. Przeciwnik może w tym czasie zrobić tysiące rzeczy. Niestety (albo stety) trzeba od razu "rozwalić mu łeb" ;) tak jak to miało w świetnej końcowej scenie. Neeson nawet nie dał dojść do słowa "grubciowi" ;) strzelił, gdy ten chciał powiedzieć: "Możemy per(...traktować)". End of story. Tylko co mi się w tej scenie nie podobało to gra córki głównego bohatera. Gdyby mi przed momentem ktoś strzelił kilka centymetrów od mojej głowy (zresztą przecież była odurzona narkotykami) to bym pewnie wydalił moje płyny ustrojowe z tej przyczyny ;)
Ona zachowywała się tak jakby - ojciec odbierał ją po skończonej zabawie w piaskownicy. No cóż, może jako aktorka się jeszcze wyrobi... (chociaż raczej wątpię:)
Ten film wskazuje na jeszcze jedną ważną kwestię: niewolnictwo. Jakby się mogło wydawać niewolnictwo już zniesiono i tego problemu nie ma, a jednak kiedy przypatruję się scenie na budowie i późniejszej scenie w "chacie" albańczyków to po prostu zrobiło mi się smutno. "To tylko interes" mówi jeden ze "złych gości", ale jeżeli ktoś traktuje drugą osobę jako tylko przedmiot (od tego są jednak wyjątki) to raczej nie zyska mojej aprobaty, a jedynie niezmierzoną pogardę!