Podczas oglądania filmu, widząc jego spektakularne pościgi i walki w z dwudziestoma przeciwnikami zakonczone sukcesem odniosłem wrażenia że Bryan przypomina mi Stevena Segala, co nie zaplusowało w mojej opinii.
Nie mam tutaj na myśli podobieństwa stylu walki, bo Segal swoim "aikido" wybijał wszystkich w pojedynkę w walce wręcz, a nasz Bryan bez pomocy spluwy i szczęscia, że przeciwnicy są niewidomi nie poradziłby sobie.
Akcja ogółem ciekawa, tylko ten aspekt podziałał na mnie z niekorzyścią odnośnie całości.