Luc Besson jeszcze raz musi udowodnić, że jest królem europejskiej tandety masowej i sprzedaje nam bajkę o rodzicielu, który za córką w ogień skoczy. Znów więc będzie zapyziały Paryż, który twórca "Nikity" niestrudzenie promuje w produkcjach spod swej "bandery", będą brudni jegomoście z dalekich krain i ostatni sprawiedliwy. Ten ostatni (tak, właśnie ten), ze smętnym obliczem Liama Neesona, jest tutaj istnym uosobieniem ideału ojca. Musimy więc mu kibicować, kiedy w pojedynkę rozwala albańską armię ochotniczą. Problem w tym, że mi się jakoś kibicować zbytnio nie chciało, bo historyjkę znam na pamięć, więc i seans jakiś taki niemrawy.
Dobre :) Mój apel jest taki: Oceniając film zwracajmy uwagę na gatunek.. Nie wszystko musi być kinem ambitnym, skłaniającym do głębokich refleksji..
Besson ma na koncie kilka naprawde udanych pozycji i kilka doslownych kup. Ale szczerze powiem, ze nie rozumiem czepiania sie Taken. Sprawnie zrobione kino akcji, a bohater nie jest mimo wszystko tak sztampowy jak w innych tego typu produkcjach. Zacznijmy od tego, ze jego portret jako ojca jest bardzo ograniczony, nie znamy go na co dzien a tylko z tej ekstremalnej sytuacji. Poza tym facet sie nie rozmienia na drobne i zeby ratowac dziecko kasuje wszsytkie przeszkody. Bez jakiejs patetycznej litosci czy wiekszych idealach ktore nie pozwalaja mu zabic przeciwnika, robi co musi by odzyskac ukochane dziecko.