Analogii tu sporo, jednoosobowy oddział commando (tatuś) przylatuje do Paryża w poszukiwaniu córki, w przeciągu 2-3 dni bez problemu rozpracowuje i unicestwia całą mafię nie odnosząc większego uszczerbku na zdrowiu choć trup ściele się gęsto (obrażenia u naszego bohatera pojawiają się dopiero w finałowym epizodzie) ostatecznie oczywiście ratuje córkę i bez jakichkolwiek problemów (nie zatrzymywany przez którąkolwiek ze służb) powraca do Stanów...
Film ogląda się bardzo lekko gdyż akcja wartka a finał przewidywalny.
<Film raczej dla fanów Sylwka Stallone, Stevena Seagala, i Arnolda>