Trudno określić ten film mianem wyrafinowanego. Czarno-biała konstrukcja, zero-jedynkowy system identyfikacji - dobry - zły. Ale ja lubię obejrzeć od czasu do czasu taki film, zwłaszcza jeżeli jest widowiskowy. A ”Uprowadzona” to obraz rewelacyjny pod względem widowiskowości. Do tego stopnia trzyma w napięciu, że płytkie dialogi przestają mieć znaczenie. To nic, że Liam Neeson (wciąż mam przed oczami jego kreacje: Oskara Schindlera i Qui Gona w ”Mrocznym Widmie” - 1. części ”Gwiezdnych Wojen”) rozwala bandytów jak Steven Seagal u szczytu formy. Ogląda się bardzo fajnie i dlatego oceniam go na 8/10.
U mnie również ósemka. Fakt, jest zero-jedynkowy, ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam przekonana że jeśli ktokolwiek uczestniczy w procederze handlu ludźmi, wspiera go korzystając z usług podejrzanie tanich naćpanych prostytutek nie zasługuje na lepszą ocenę. Staram się myśleć, że im mniej takiego gówna ciagle żyje, tym lepiej.
Zgadzam się z Tobą. Niestety w życiu to wygląda inaczej. Wiele dziewcząt trafia do burdeli a ojcowie (i wymiar sprawiedliwości) są bezradni, mimo iż prawie każdy rozdarłby na strzępy tych bandziorów, gdyby tylko mógł. Dotknęłaś bardzo istotnego zagadnienia. Używając terminologii rynkowej prostytucja będzie istniała póki będzie na nią popyt. Ci, którzy korzystają z przydrożnych okazji są współwinni tego zjawiska. Pan, który idzie z dziewczyną w las na szybki numerek przeważnie ma ją w pogardzie. Nie przychodzi mu do głowy, że gardzić powinien samym sobą. Dobrze, że takie filmy powstają, bo w nich w odróżnieniu od realnego życia człowiek ma poczucie, że sprawiedliwości stała się zadość.