3/10
film przewidywalny, aktorstwo marne, dialogi żałosne
no i oczywiście końcówka filmu... bardzo mnie zaskoczyła. Ukochany ojciec
zabiera swoją córeczkę na naukę śpiewu do piosenkarki znanej na całym
świecie. Nie mam pojęcia czym się ludzie podniecają.
Jeśli chcecie się pośmiać to polecam przy paru piwkach, a jeśli lubicie
dobre kino to omijajcie ten gniot szerokim łukiem.
Moim zdaniem nie macie racji:) Mnie się bardzo podobał, mimo, że wiadomo, że musiał się dobrze skończyć. Cóż, kazdy ma różny gust:)
Przestańcie już pisać, że film jest "przewidywalny", bo to się robi nudne i żałosne. Przy każdym filmie widzę co najmniej jeden komentarz w tym stylu. Czy to znaczy, że każdy film jest taki sam i zawsze wiadomo, jak się skończy? Czy może to jakaś nowa moda? A jeżeli nie możecie się powstrzymać od napisania tego typu wyrazu, to polecam stronę www.synonimy.pl To zawsze jakieś urozmaicenie i łatwiej innemu użytkownikowi zmusić się do przeczytania komentarza w całości ;]
chłopcze... to nie brak słów powoduję, że nieustannie piszę się to
słowo, ale jakość filmu. Ten film raczej dobrym nie jest i nic na to
nikt nie poradzi. Zadam Ci jedno pytanie: co Ci się podobało w tym
wartościowym filmie?
Jak dla mnie, no wybacz, film zaczyna się mniej więcej sceną jak
ochrania znaną piosenkarkę... i motyw się urywa a jego córeczka w jego
mniemaniu chce śpiewać... i motyw się urywa... więc już wiadomo jak się
skończy... motyw z policją i to, że jest najlepszym po Jamesie Bondzie
szpiegiem na świecie... siedzą sobie przy grillu kilku najlepszych
kumpli... chcą mu pomóc bo raczej nie radzi sobie sam z rozstaniem z
rodziną... widzę takie sceny w prawie każdym filmie tego typu. To jest
już nudne. A teraz sama akcja... no cóż, jeśli James Bond pokonuje
wszystkich to i on musi. Przypomniała mi się scena jak wisiał zakuty w
kajdanki na rurze i miał być po cichu zabity.. buehehehhe, rura sama się
odczepiła od sufitu... jasne.
Jeśli uważasz, że brakuje słów by określić ten film to się mylisz, bo
ten film można streścić w paru słowach :) a jeśli chcesz obejrzeć dobre
kino to polecam lata 1960, może Godard jeśli go przejdziesz, Polańskiego
(pewnie za mało akcji jak dla Ciebie), coś z nowszych to Jarmusch (nudy,
zaśniesz w połowie), Tarantino (za dużo tekstu, pewnie nie lubisz
czytać)...
Film jest po prostu kiepski, scenariusz, reżyseria - to wszytko leży.
Nie rozumiesz podstawowych założen filmów, np. tego, że oglądając taki film
nie należy oczekiwać 100% realności, każdy film zawiera w sobie fikcję,
tutaj tą fikcją był wspomniany przez ciebie fragment z rurą, ale takie
rzeczy są w każdym filmie i podawanie tego za argument jest conajmniej
bezsensowne.
faktycznie, nie rozumiem, wytłumacz mi.
a może inaczej - wytłumacz mi o co chodzi w filmie Sanatorium pod klepsydrą
;)
podstawowe założenia filmu... ciekawe.
a co do piwa.. czepiasz się ;)
Nie wiem, nie oglądałem tamtego filmu. W sumie to mogłem się spodziewać, że
rzucisz tutaj jakimś ambitnym tytułem, najlepiej takim, który mało ludzi
oglądało i dzięki temu będziesz wyglądać na super znawcę ambitnego kina. Po
co więc tracisz swój czas oglądając takie nieambitne gnioty, lepiej
podyskutuj w swoim gronie intelektualistów nad filmem, który widziało 10
osób albo prozą Brunona Schulza.
To nie jest film ambitny w jakich gustujesz, który ma zmusić nas do zadania
sobie pytań na tematy egzystencjalne, ale po prostu rozrywka i jako taki
sprawdza się doskonale. Szkoda, że taki inteligentny człowiek tego nie
rozumie. Co do piwa to wolę inne, ale nie będę tu robić reklamy ;]
nie jestem super znawcą ambitnego kina bo jeszcze wielu filmów nie
widziałem, po prostu irytują mnie takie filmy tego typu, a może bardziej
ludzie, którzy dają 10/10. Zarzuciłeś mi, że nie znam podstawowych zasad
filmu, więc zmusiłeś mnie do obrony i dlatego zarzuciłem super ambitny
tytuł... jak dla mnie kino jest sztuką, którą bardzo sobie cenie. Fakt, też
ma służyć jako rozrywka i masz rację, ten film spełnia taką rolę. Wymagam
od kina czegoś innego, może bardziej ambitnego.
A po co oglądam takie filmy? Żeby czasem się odmóżdżyć ;)
hmm, w sumie już chyba wszystko zostało powiedziane :)
pozdrawiam.
aa, już Ci tłumaczę, dlaczego podałem tytuł Sanatorium pod klepsydrą - bo
widzisz - tam wiele rzeczy nie jest realne ;) a mimo to uważam ten film za
jeden z najlepszych w historii kina polskiego jak i światowego.
Ok moze kiedys go obejrze. Ten film to jak sam wczesniej napisales
odmozdzacz, wiec w takiej kategorii trzeba go oceniac.
No i nie można było od razu uzasadnić swojego poglądu w ten sposób? Wystarczy, że nieco rozwinąłeś swoją wypowiedź i od razu wiadomo, co masz na myśli. Zrozum, że jeżeli za argument mizerności tego filmu uznasz jego tzw. przewidywalność, to nie zyskasz zbyt wiele, gdyż to żaden argument ;]
Dlaczego? Już pisze... Jako dowód tej "przewidywalności" podałeś wątek związany z marzeniem zostania piosenkarką przez córkę głównego bohatera. Zrozum tylko, że w tym filmie nie chodziło o śpiewanie, a ten motyw był jedynie wątkiem pobocznym, nie mającym wpływu na sens fabuły. Jeżeli z taką łatwością można by prognozować wątek główny, czyli odbicie córki porywaczom, mógłbym pokusić się o takie stwierdzenie.
Nie wiem po co na koniec wymieniłeś mi tytuły tych filmów i nazwiska reżyserów, pewnie chciałeś pokazać, jak bardzo znasz się na kinie ;]
Ja nie jestem jakimś filmowym ekspertem, oceniam film jedynie po tym, czy mi się podoba, czy nie.
Dlaczego akurat przy żubrze? Na inne cię nie stać?
(Żeby nie było - twoje zdanie wnosi tylko do dyskusji co moje ;) )
żeby była zdrowa dyskusja to muszą być słowa krytyki, bo jeśli ich nie ma
to nie jest to dyskusja, a poza tym chciałem wyrazić swoje zdanie o tym
filmie. Mam do tego prawo?
film jest swietny, jak najbardziej zasluzone 10/10. dlaczego? bo to film akcji, ktory ma dostarczyc widzowi dobra rozrywke oraz poczucie sprawiedliwosci czyli zli ponosza kare. i nic wiecej. w tych kategoriach film zdal egzamin. a porownywanie go z sanatorium pod klepsydra jest smieszne. to tak jakby w jednym szeregu stawiac dostojewskiego i komiks z batmanem. nie da sie tego porownac, bo i jedno i drugie w swojej kategorii jest dobre. co do tarantino, polanskiego to co kto lubi. ja osobiscie wole polanskiego bo tarantino wbrew panujacej opinii jest najzwyczajniej wulgarny, prymitywny i brutalny. nawet jackie brown go nie ratuje, a pulp fiction bylo kultowe ale jak sie chodzilo do ogolniaka-teraz to zwykle "byle co" - tak jak uprowadzona dla ciebie.
Na kino patrzę innymi kategoriami. Liczy się dla mnie wszytko, a nie czy
jest dobra akcja. Fakt, nie powinienem porównywać Sanatorium do
Uprowadzonej, ale miałem zamiar zwrócić uwagę na klasę tych filmów. Wymagam
od kina myślenia, a nie tylko dobrej zabawy, chociaż i taką rolę kino
spełnia.
Dla mnie Uprowadzona to nie jest film, w którym akcja jest na wysokim
poziomie. Już Dystrykt 9 jest ciekawszy i bije ten film na głowę pomimo
mizernego scenariusza. Tak jak kiedyś rozmawiałem z fanem Krwawych
walentynek - gość mu dał 10/10 tylko za efekty specjalne... Tak Ty dajesz
10/10 tylko za akcje - bez sensu. Wtrącając się w tą dyskusję chciałem
uzmysłowić niektórym że kino to nie tylko filmy, w których liczy się akcja,
ale też dialogi, scenariusz, zdjęcia, etc. A przyrównanie Pulp Fiction do
licealnych fascynacji jest jak dla mnie nie na miejscu. Jestem studentem i
uwielbiam ten film w każdym momencie i nie widzę tam brutalności tylko
niezłe zakpienie z niektórych ludzi i dobrą zabawę.
Nawet za akcje Uprowadzonej nie dałbym 5/10.
Ale z jednym mogę się z Tobą zgodzić - kto co lubi.
Czyli nie pomyliłem się co do Ciebie w moim pierwszym poście ;) Jeżeli
wymagasz od kina myślenia to tego filmu nie oglądaj, bo to dla Ciebie była
definitywna strata czasu, wróć do tych swoich ambitnych filmów. Pulp
Fiction to jest zwykły film z lat 80 klasyka, ale nic wybitnego moim
zdaniem, a lubię też filmy dające do myślenia. Zrozum, że ktoś dając 10/10
nie daje takiej oceny tylko za akcję, ale za całokształt, to że to jest
film akcji nie znaczy, że oceniamy tylko akcję ;) Oceniany jest ten film po
prostu w kategorii filmów akcji i jeżeli dalej tego nie rozumiesz to
kiepsko.
użytkownicy portalu muszą zrozumieć że filmy ocenia się na filmwebie ogólnie a nie z podziałem na gatunki. Jeśli film jest słaby, to jest słaby, może być dobry w swoim gatunku(ten to akurat chłam). Trzeba oceniać rzetelnie, a nie dawać 10 bo fajna akcja była, jest to krzywdzące dla prawdziwych arcydzieł kina które oferują jednak troszeczkę więcej niż łubudubu.
Tak naprawdę chyba żaden film akcji nie zasługuje na maksymalną ocenę, to moje baaaardzo subiektywne i szczere odczucie.
Ja tego filmu za chłam nie uważam, zgadzam się co prawda, że na 10 nie
zasługuje. Moim zdaniem 8 jest tu całkiem ok i nie ze względu na łubudubu,
ale mi się podobał bo chcąc nie chcąc ma on na przesłanie. Pokazuje do
czego może doprowadzić głupota i bestroska nastolatek, którym wydaje się,
że wszystko wiedzą i nie słuchają rodziców. Można też wyciągnąć z niego
wniosek, że świat wcale nie jest takim bezpiecznym miejscem jak mogło by
się niektórym wydawać. Bez wątpienia takie przesłanie jest ukryte pod tym
całym łubudubu, ale kto tego nie dostrzega nie powinien się brać w ogóle
za bardziej ambitne filmy. Należy pamiętać przy tym, że ambitny film to nie
tylko taki, gdzie nie ma akcji lub toczy się ona bardzo ociężale i powoli,
najlepiej wydarzenia opowiadane są niechronologicznie i dodatkowo wszystko
jest zagmatwane. Szkoda, że tak się wydaje większości. Nie twierdzę, że ten
jest mega ambitny po prostu dobra produkcja, wyróżniająca się na tle tego
co ostatnio w tej kategorii powstawało. A idąc Twoim tropem myślenia to
muzykę, książki wszystko powinno się oceniać w oderwaniu od kategorii, po
co są więc te wszystkie gatunki?
W ulubionych masz dużo filmów, niektóre z nich są moim zdaniem są słabe
albo bardzo słabe, masz też dużo dobrych filmów. Tu chodzi o gusty, nie
wszystkim podoba się to samo.
Każdy ma własny gust, a i faktycznie w ulubionych nie mam samych
najlepszych filmów. Jarmuscha uwielbiam i już nie umiem się doczekać jego
następnego filmu, a to już nie długo ;) ale one podobają mi się, potrafią
wzbudzić we mnie uczucia, a Uprowadzona... śmiałem się przez cały czas.
Tak zgodzę się, tu chodzi o gust, ale jednak to sztuka. Może w moich
wypowiedziach zabrzmiałem jak pseudo intelektualista, ale nie umiem
inaczej. Mam tyle na obronę i zdania nie zmienię.
Filmy staram się oceniać w jednakowy sposób. Tak jak Casablanca ma 8
gatunków filmowych w sobie i jest klasykiem kina i jest przełomowym
wydarzeniem, a Uprowadzona nic nie wnosi świeżego i nawet nie jest
najlepszym filmem w swoim gatunku, a ludzie dają mu 10/10 stawiając na
równi te filmy. Jak dla mnie ten film na prawdę jest słaby. Może i
przesłanie jest konkretne mówiące: "uważaj na terrorystów, bo za rogiem
możesz stracić dziewictwo". Wszytko w nim leży, a to że przesłanie jest
głębokie to nic nie zmienia. Nie rozumiesz mojego toku myślenia. Odwołuje
się do kina w tym przypadku i tylko do tego. Nie porównuję książek do
filmów, czy muzyki do modlitw. Nie nadinterpretuj moich wypowiedzi.
Film jest słaby.
Nie wiem co w tym filmie jest takiego śmiesznego? Coś takiego kojarzy mi
się z wiekiem maks 16lat. Jak byłem w kinie jakiś czas temu na Omenie 666
(raczej słaby) siedziało sobie przede mną trochę ludzi w takim wieku i jak
odpadła komuś głowa to hahahahaha. Coś takiego jest dla mnie śmieszne. Nie
chodziło mi co prawda o Ciebie, ale zaraz sprawdzę co tam masz w ulubionych
;]
Dobrze wiedzieć, że śmieszy Cię jak kogoś porywają, żeby sprzedać do domu
publicznego (fabuła). Zacytuj te śmieszne dialogi.
Ale na 3/10 to moim zdaniem gruba przesada w drugą stronę, to tak na
zasadzie dam mu niską ocenę, bo ma za wysoką średnią. To co oceniasz? Film
czy średnią filmu?
Nie. Nie dałem mu 3/10, bo ma za wysoką ocenę i trzeba zaniżyć - to jest
bezsensu. Po prostu nie podoba mi się.
Ok. Ja mam chyba trochę inny system oceniania, żeby dać filmowi 3/10 to
musiał by być dla mnie totalny gniot.
jeszcze zostaję 1 i 2 ;) na totalny gniot. 3 to jeszcze nie tak źle, są
gorsze filmy. Staram się ostro krytykować filmy, choć nie zawsze mi to
wychodzi.
Proponuję Ci zapoznać się z dwoma rodzajami filmów: totalnymi gniotami przy
których masz ochotę wyłączyć film po chwili i z arcydziełem. Poczuj kino od
"ust" i od "odbytu", a następnie oceniaj.
Właśnie tutaj odnoszę wrażenie, że krytykujesz na zasadzie, film jest
dobry, to trzeba mu dowalić, co jest bez sensu.
Nie stosuje tego portalu by leczyć swoje kompleksy tak, jak wielu. Trochę
głupio się stało, że zazwyczaj przekrzykuje się nawzajem oznajmiając "jaki
to ja nie jestem".
Po prostu nie podoba mi się ten film i nie potrafię zrozumieć fenomenu tego
filmu. Może się mylę, nie znam się tak jakbym chciał.
Po prostu nie wciągnął mnie ten film.
Ok, każdy ma prawo do swojego zdania, nie uważam tego filmu za wybitny, ale
też z całą pewnością nie jest to gniot, pozdrawiam, z mojej strony eot.
nie mam w ulubionych nic słabszego od "Taken"
co jest twoim zdaniem słabe lub bardzo słabe?
Ok, przejrzałem dokładniej nie ma ich za wiele, ale Hulk i Spider Man 2,3
o_O Zdarzenie, Nacho Libre, Zabójstwo Jessiego Jamesa, Superman Powrót, Projekt Monster?
no dobra krótko:
"Nacho Libre" - !!oryginalna!!, jedyna w swoim rodzaju komedia.
"Hulk" - najbardziej niedoceniona adaptacja komiksu EVER! Ang Lee zrobił to w swoim stylu czyli rozwinięta psychologia postaci która niestety nie spodobała się tłumom.
"Zdarzenie" - mam słabość do Shyamalana, być może nie jest do końca udany to film, ale ma niektóre sceny tak genialnie skręcone że wrzuciłem go jednak do ulubionych, poza tym ORYGINALNY pomysł.
"Zabójstwo Jessiego Jamesa...": oj tutaj ostro poszedłeś, chyba najlepszy western dekady(fakt nie było ich za dużo) z życiową być może rolą Pitta i jeszcze lepszą kreacją Afflecka. Do tego nieśpieszna, kontemplacyjna reżyseria. Jakaż miła odtrutka własnie na kino ALA Taken.
"Spider-Man 2" - przez wielu film jest uważany za najlepszą adaptację komiksu, ok rozumiem nie lubisz adaptacji komiksowych ok ok ok.
"Projekt Monster" wyrzucam z ulubionych, robił dobre wrażenie w kinie, ale na mniejszym ekranie już nie broni się zbyt dobrze.
Ponadto jak chcesz obejrzeć porządne kino akcji, to polecam "Prawdziwe kłamstwa" np.
"Prawdziwe kłamstwa" oglądałem, bardzo lubię ten film i jak leci w TV to
mogę go obejrzeć po raz pięćdziesiąty ;)
Shyamalan był dobry w "Szóstym zmyśle" albo "Znakach" jego późniejsze
filmy są coraz gorsze, "Zdarzenie" ma może dobry początek, ale ja jednak
spodziewałem się po tym filmie czegoś lepszego, a wyjaśnienie jest takie
proste, właściwie można się go domyślić po 30minutach filmu. Za
orginalny pomysł to można film docenić, ale za dobrą akcję to już
niebardzo, czegoś tu nie rozumiem.
"Zabójstwo Jessiego Jamesa" moim zdaniem jednak to gruba przesada, akcja
tam się ciągnie tak powoli, że nie udało mi się dotrwać do końca tego
filmu a próbowałem 2 razy. Wieje nudą na kilometr, być może jest to za
ambitny film jak dla mnie i nie dostrzegam tego piękna i głębi, a
historię Jessiego Jamesa znam. Jak chcesz dobry wester to polecam
"Maverick", "Tańczący z wilkami", "Bez przebaczenia", "Tombstone", ale
nie "Zabójstwo...". Prędzej "Taken" nazwał bym miłą odtrutką na
"Zabójstwo...".
Jak dla mnie najlepszą ekranizacją komiksu jest Iron Man i najnowszy
Batman. Może to dlatego, że spiderman jest jakis taki nijaki, nie podoba
mi się ta postać jest moim zdaniem bezpłciowy, komiksu nie znam, ale
wnioskuję tak po filmie.
Osoba zakładająca temat jesli ma jakieś, ALE względem filmu to słabo jest wiarygodna jeśli pije Żubra, bo takie piwo to siara i siki wśród piw. Natomiast film "Uprowadzona" trzyma napięcie głównie za sprawą Liama Neesona. Wrażliwość podstarzałego specjalisty służb specjalnych nadaje filmowi adrenaline i co ważne film trzyma w napięciu od momentu porwania filmowej Kim. Jeśli ktoś chce szufladkować to klimatem ten film napewno nie odpowiada serii z Bondem. Film pokazuje również okrutny biznes żywym towarem przez Albańczyków (w dodatku niepełnoletnich dziewczyn), a świat dał zezwolenie na oddzielenie Kosowa od Serbii, gdzie Kosowo zamieszkują prawie sami Albańczycy.
Zauważalny jest w filmie klimat starej szkoły filmów akcji, tzn. nie ma bajerów, gadźetów i najnowszej techniki. Za to w filmie nie brak pościgów, ..coś też wybuchnie, zostanie rozwalone, a to wszystko emituje ciągłe napięcie o uratowanie córki głównego bohatera. Film warty uwagi.
Marne piwo = marny film ;) a poza tym, o gustach się nie mówi. A to, że
czepiasz się tego co piję i porównujesz to do znajomości kina, nie świadczy
dobrze o Tobie ;)
Nie krytykuje tego, co jest w nim pokazane. Nie mówię, że złe jest
pokazywanie nielegalnego handlu kobietami przez Albańczyków. To jest duży
problem. Nie czepiam się tego.
Czepiam się tego, w jaki sposób ten film został zrobiony. Wybacz, ale ten
scenariusz jest kiepski. Reżyseria jest również zła. O wiele lepszym filmem
jest 13 dzielnica tego reżysera. W ogóle nie wciągnął mnie ten film, nie
poczułem go a wręcz nudził mnie i bawił. I tu zaznaczam, że nie bawiło mnie
co zostało zawarte w nim, ale pościgi, setki kul wystrzelone w kierunku
głównego bohatera, które latał w okół niego. Nie wymagam od kina efektów
specjalnych. Jestem fanem dogmy i uważam, że jest to dobry pomysł dla kina.
Po prostu ten film nie jest dobry. Niczego nie wniósł do kina, nie jest
czymś nowym, odkrywczym. Powielanie motywów jest nudne. A w tym filmie jest
wiele scen, które już widziałem w innych filmach.
A co powiesz na Neo, który uchyla się przed kulami, przecież to też jest
niemożliwe ;) Zgadzam się z poprzednikiem co do Żubra ;)
przeczytaj sobie moją wypowiedź jeszcze raz, przyrównaj to do matrixa i
odpowiedz sobie na pytanie. :)
Przeczytałem do końca i mnie rozbawiłeś, jakie to sceny były w innych
filmach takie same? Pościg? Trudno żeby każdy pościg wyglądał tak samo.
Strzelanina? j/w. Ale podaj przykłady scen i tytuły filmów, z których
zapożyczono dane sceny. Wychodzi na to, że ten film jest zmontowanymi
wycinkami innych filmów. Co do ilości kul to bez sensu było by gdyby główny
bohater ginął po 30 minutach filmu.
obejrzyj sobie Scarface Briana De Palmy, i może Casino Martina Scorsese.
może zrozumiesz co miałem namyśli.
Tyle wiesz ile z własnej miski zjesz. Tak się składa, że Scarface Briana De Palma z Al Pacino jest klasykiem i widziałem go z 3-5 razy. Czy wiesz, że wielu amerykańskich raperów kreuje swój wizerunek na tym filmie i nawet jest taki raper Scarface i jeśli już mówie o tym to pierwozwór był Scarface z 1932 r. w reżyserii Richard Rosson , Howard Hawksa. Pewnie byś wymienił jeszcze powszechnie uznane klasyki takie jak: Chłopaki Z Ferajny, Prawo Bronxu, Gotti i.t.d.