Film naprawdę super, trzymał mnie w napięciu i przekonał o tym, że Liam Neeson nadaje się nie tylko na wdowca z dzieckiem ("To właśnie miłosc"). Ale to tandetne zakończenie zniszczyło całkowicie cały mój nastrój związany z filmem... kurczę po takim czymś co spotkało tą dziewczyne, nie biega się z uśmiechem po lotnisku, no proszę Was... O_O gdyby nie to byłoby 9/10, teraz jest naciągane 7/10, ale nie wiem czy nie zmienie, bo dzisiaj byłam na tym filmie i mam nie do końca obiektywne spojrzenie.
[UWAGA MOŻLIWE SPOILERY] Zgadzam się w 100%. Zakończenie zupełnie nie na miejscu. Też zaniżam ocenę ze względu na badziewiaste, zupełnie nie pasujące do filmu i panującego w nim klimatu - zakończenie. Mogliby je troche zdramatyzować. Np: dziewczyna w szoku nie może dojść do siebie, po jakimś czasie postanawia zamieszkać z ojcem (tym prawdziwym - Bryan'em), w końcu to dzięki niemu żyje. Albo coś w tym stylu.
A tu mamy radosną lejdis biegającą po lotnisku( jakby nic się nie stało), kilka uścisków ojca w podziękowaniu za uratowane życie i odjeżdża z mamusią do domciu.