Uprowadzona

Taken
2008
7,6 360 tys. ocen
7,6 10 1 360491
6,3 44 krytyków
Uprowadzona
powrót do forum filmu Uprowadzona

kawał dobrego kina akcji

użytkownik usunięty

Nareszcie film, którego główny bohater nie jest nieśmiertelnym bogiem akcji. Film ogląda się świetnie, realistyczne sceny walk, dobre dialogi, interesujący rozwój akcji. Wykorzystanie krav magi przez głównego bohatera jest czymś rewelacyjnym, prosta uniwersalna sztuka walki. Nie ma zbędnej kopaniny, czy popisówek w amerykańskim stylu. Oglądając czuje się że koleś był kiedyś w armii, rusza się, myśli i działa jak żołnierz. Więcej takich filmów :)

ocenił(a) film na 7

"Nareszcie film, którego główny bohater nie jest nieśmiertelnym bogiem akcji"
Jasne, zabił kilkudziesięciu przestępców i uszedł z lekką kontuzją - czymże jest wiec jak nie "nieśmiertelnym bogiem akcji"? :P
Pod tym względem film poziomem naiwności bije nawet Rambo. Tam bohater by przetrwać musiał atakować z ukrycia, wykorzystywać teren. Tutaj gołymi rękoma rozkłada po kilkunastu uzbrojonych kolesi na przestrzeni kilku metrów kwadratowych. I uchodzi bez zadraśnięcia praktycznie przez cały film, dopiero pod koniec trochę mu się dostaje, tak "kosmetycznie".

"interesujący rozwój akcji"
Nie wiem czy interesującym można nazwać coś tak do bólu schematycznego i przewidywalnego. Coś, co można streścić jedynym zdaniem i przewidzieć po pierwszych 20 minutach.

Ale żeby nie było, że się czepiam - owszem oglądało mi się ten film całkiem przyjemnie bo jest dobrze zrealizowany i mimo przewidywalności wciąga (pewnie poprzez sympatię do bohatera) ale za max 7/10 się należy.
(A to zakończenie: aż chciałoby się żeby zza drzwi doszedł głos "Pańska córka śpiewa fatalnie, zupełnie się nie nadaje!". Byłby to mały, ożywczy powiew w tym lukrowatym i przesłodzonym happy endzie.)

użytkownik usunięty
zamrai

Szczerze mówiąc czepiasz się, kwestia pierwsza, porównaj sobie obrażenia odnoszone przez Liama Neesona z obrażeniami Stevena Seagala w jego mega produkcjach. Różnice chyba widać gołym okiem. Nawiązywanie do Rambo, który jest absolutnym klasykiem kina akcji i zupełnie odbiega klimatem od Taken jest raczej bezsensowne oględnie mówiąc. Idąc tym tokiem myślenia porównajmy Deception do Plutonu, tylko, że tematyka i klimat obu filmów totalnie odmienny. Poza tym zdajesz sobie chyba sprawę z tego, że jeśli gość był w służbach specjalnych to rozwalenie paru pionków, nie posiadających zbyt dużych umiejętności nie stanowi problemu. Tym bardziej, że ludzi takich szkoli się aby działali szybko i sprawnie. Poza tym nie szuka całkowicie po omacku jak to miało miejsce w większości filmów, scena z nagraniem rozmowy telefonicznej jest jak dla mnie świetna. Jeśli chodzi o rozwój akcji, przewidywalny, owszem ale trzymający w napięciu i przynajmniej nie wrzucili tutaj żadnej cycatej blondyny do towarzystwa głównemu bohaterowi, co już lekko odstaje od filmów o superbohaterach. Co do końcówki to owszem słodzizna, ale jak dla mnie po Gran Torino film o słodkim zakończeniu prezentuje się jak najbardziej ok. Podsumowując, nie latają samochody, nie biegają sex bomby, główny bohater nie wycina całego kraju w pień, jest dobrze przygotowany, zrównoważony, działa szybko i skutecznie. Jeśli zaś chcesz się poczepiać trochę więcej polecam Terminatora 4 :)

ocenił(a) film na 7

Nie wymagam od tego filmu całkowitej realności bo wtedy bohater musiałby zginąć w połowie. Wbrew pozorom, agentów specjalnych także obowiązują ludzkie ograniczenia. Scena gdzie budzi się przykuty do rury w obecności kilku kolesi i w ostatniej sekundzie uchodzi cało zabijając wszystkich w kilka sekund też jest bardzo "realna". Zważ na to że granic realności nie wyznaczają hollywoodzkie filmy akcji i odnoszenie tego filmu do jeszcze bardziej skrajnych przykładów braku realizmu mija się z celem.
Mnie takie uproszczenia nie przeszkadzają bo na tym bazuje całe kino akcji, zwróciłem tylko na to uwagę w odpowiedzi na rzekomy realizm dostrzegany przez Ciebie.

Ogólnie, jak napisałem wcześniej, mimo wszystko film ogląda się przyjemnie. Na obopólnej zgodzie co do tego zakończmy dyskusję, bo jak widzę każdy ma własne pojęcie "realności".

użytkownik usunięty
zamrai

Zatem co to są granice realności? Co lub kto je wyznacza?

Mówisz o ludzkich ograniczeniach, ok, ale co powiesz np. o Tonym Jaa czy Iyengarze. Nie da się chyba porównać ich ograniczeń z ograniczeniami przeciętnego człowieka. To co dla nich nie stanowi najmniejszej trudności dla większości ludzi jest ekwilibrystycznym wybrykiem, niemożliwym do wykonania. Każdy człowiek ma inne predyspozycje psychiczne i fizyczne, dlatego nie ma sensu polemizować co do tego na ile realny czy też nierealny jest ten film. Polemika taka bowiem nie ma sensu, tym bardziej, że zarówno Ty jak i ja jesteśmy dość mocno utwierdzeni w swoich stanowiskach.

Szanuję Twoją opinię w tym temacie, choć nie jest ona zbieżna z moją. Każdy z nas ma prawo do własnego zdania i jest to niezaprzeczalne. Co do tego, że film jest dobry i przyjemnie się go oglądało jesteśmy zgodni i w rzeczy samej na tym zakończmy :)