Jest to jeden z tych filmów, które nie trafiają się co roku, ani nawet co kilka lat. Film układanka przy którym "Memento" sprawia wrażenie opowiadania dla dzieci. Po złożeniu odkrywanych puzzli poznajemy całą historie, lecz ciągle stajemy przed kwestią zrozumienia jej, i w tym momencie tak naprawdę magia filmu się zaczyna. Tam gdzie inne dzieła zostają zaraz po projekcji zapomniane Upstream color dla wielu odbiorców będzie trwać jeszcze wiele godzin po seansie. Jest to zasługa zarówno świetnej strony technicznej filmu jak i dającej do myślenia i ciekawie poprowadzonej warstwy fabularnej.
Czyli warto ściągać i własnie to robię.
Podobnie jest też w filmach Lincha, jak np." Zagubiona Autostrada".Można wiele godzin po obejrzeniu analizować dzieło twórcy.
ja za to nie przepadam za taką formą "oświecania" widza wraz z przemycaniem kolejnych prawd. cóż. w zasadzie doceniam jedynie zdjęcia, które stoją na wysokim poziomie.
Rozumiem co masz na myśli, ja takie same odczucia miałem po obejrzeniu "Drzewa życia" T. Mallicka.
Magia nie zaczyna się w żadnym momencie tego filmu no chyba po zakończeniu jak już możemy odetchnąć z ulgą i zając się ciekawszymi rzeczami. "Ciekawie poprowadzona warstwa fabularna" zmusza do ciągłego ziewania i aż się zastanawiam czy ten sam film widzieliśmy.
film o wszystkim, a tak na prawdę zabrakło mu konkretnego przesłania i treści, jak biała kartka, na którą wszyscy mogą coś nanieść, a mimo wszystko pozostaje tylko białą kartką.
Porter, ja nie chcę, żeby ten film trwał w mej głowie "jeszcze wiele godzin po seansie". Ja chcę mieć normalne życie.
Ja wielu z widzów, zauważyłem przesłanie odnoszące się do religii chrześcijańskiej. Było ono wręcz nachalne, jak świecąca prosto w oczy żarówka, więc trudno tu mówić o odkrywaniu elementów układanki, skoro ktoś w ciebie tą układanką rzuca. I jeszcze scena na basenie i czytanie powieści niczym biblii w kościele. No błagam :(
Ten film w zamyśle miał być pewnie oświecający, skierowany do inteligentnej publiczności. W moim odczuciu zachwyci się nim jedynie ta publicznosc, która za inteligentną chce być uważana. Bo cała reszta zauważy, że "Król jest nagi".
PS: Film był wysyłany do Sudance i wiecie, za co otrzymał nagrodę? "Special Jury Award for Sound Design", czyli za coś, co mnie w tym filmie najbardziej dobijało.
Filmy takie jak ten maja to do siebie że nie każdemu przypadną do gustu i nie jest to wcale kwestia ich zrozumienia lecz raczej formy jaką wybrał reżyser. oraz tego że są odbierane w sposób bardzo subiektywny
Ja w przeciwieństwie do innych nie zwróciłem kompletnie uwagi na nawiązania do religii. Sam film traktuje jako próbę przedstawienia związku, więzi między człowiekiem a naturą oraz rozważanie na temat istoty samoświadomości u człowieka. Podobnie jak Peter Watts w swojej książce : Ślepowidzenie ( polecam ) Carruth próbuje ukazać samoświadomość jako coś wyróżniającego nas i unikalnego, lecz nie konieczne potrzebnego, pasującego do istniejące świata. Ciekawie przedstawia również telepatię , która w większości filmów potraktowana jest jako potężna moc czyniąca z ludzi superbohaterów zmieniających losy wszechświata, tutaj zaś obdziera człowieka ze swojego indywidualizmu tworząc swego rodzaju świadomość zbiorową a konkretniej kosztem własnych odczuć i wspomnień tworzy harmonijną więź pomiędzy człowiekiem a naturą ( Zakończenie filmu ).
Tyle ode mnie na temat filmu, osobiście zdaje sobie sprawę, że nie każdemu będzie się podobać, mnie w pewnym sensie oczarował, a przede wszystkim nie nudził nawet przez krótki moment a to chyba jest najważniejsze.
Chodzi ogólnie o motyw i obecność świń w filmie czy jakąś konkretną scenę? Świnie jak widzimy zostają połączone swego rodzaju więzią z ludźmi poddanymi działaniu niebieskiej substancji. Badacz hodujący je ma pewną wiedzę o wydarzeniach i ich skutkach zachodzących dookoła jednak jest ona nie pełna. Dostrzega on więź ,która wytwarza się pomiędzy "ofiarami" pasożyta i stara się ją lepiej poznać. Zauważa jednak że wpływ ludzi na świnie i odwrotnie zaczyna przynosić niespodziewane skutki. Dochodzi do stworzenia swego rodzaju świadomości zbiorowej, ludzie odczuwają emocje przeżywane prze świnie i vice versa, zwierzęta stają się nieprzewidywalne. W tym momencie pojawia się problem, a mianowicie otwartą kwestią pozostają motywacje badacza ,który decyduje się pozbawić życia młode świnki. Opcję są różne nie ma jednak żadnych przesłanek by wyróżnić jakąkolwiek z nich.
dla mnie scena ze swinia i ratowaniem tej dziewoji to bylo odwrocenie stereotypu ze czlowiek jest istota wyzsza (tj czysta) a swinia to najpolejsze z podlych stworzen (jako synonim brudu). w filmie kris zostala zatruta przez czlowieka(kultura), a swinia (czyli natura) jest sila oczyszczajaca. majster od glosnikow i mikrofonow moze byc postrzegany w takiej interpretacji jako sam demiurg, albo jako jego wyslannik, czyli aniol (czy bardziej trafny agnielski termin guardian).
do mnie osobiscie takie przeslania nie trafiaja, stat taka a nie inna ocena :D
ps. scena lozkowa ktora sie konczy na wybiegu dla prosiakow to klasyczny "mokry sen hipstera", czyli zespolenie kultury z natura.
ziew :D
Podobne odczucia, co do interpretacji.
Film przeplatany jest także wieloznaczną acz nieskomplikowaną symboliką, która pośrednio łączy się w całość, tworząc liczne dygresje myśli autora,spinając większość z nich jako typowo zielone.
Dodałbym jeszcze motyw emanacji materii w przyrodzie,o zgrozo! porównanej do rozwoju ludzkich idei, myśli, która umiera oraz rodzi się z powrotem z ręki oświeconych, jednak jest cyklem, co czyni zakończenie szczególnie nietrafionym, dobre chyba jedynie dla docelowego targetu tego dzieła.Mam wrażenie, że nie było to do końca celowe działanie, jednak tak ograniczony pomysł ciężko przełożyć na uniwersalny język.
Iluminowani zdają się być wciąż tak bezpłciowi,dalej skażeni, pustkę zastępując kolejną pustką, czego niestety nie pokazano, serwując tylko świetlany początek.
Obraz rozrywany przez tak mocne transgresje przepada w typową nijakość, pękającą od banałów, egzaltowanych w nieskończoność
Cały film, jest w stanie, zamknąć się w 15 minutowej etiudzie, która na pewno zyskałaby lepszą ostrość.
Pozdrawiam
SPOILER
1)a co powiesz nt.przetaczania krwi świni człowiekowi albo na odwrót?bo nie wiem w którą stronę płynęła krew..
to ma symbolizować :"więzy krwi"?
2)po drugie -dopiero i tylko Kris widzi dźwiękowca(nie liczę sceny,gdzie ktoś realnie proponuje mu sprzedaż warchlaków)-właściciela świń- i widząc go-niejako na poziomie farmy go zastrzela-zabija
3)mi się wydaje,że dźwiękowiec to Istota?
4)zobaczysz jak świnia niebo-i czuć się jak w niebie(scena ich dwoje po seksie śpią i nagle są na polu,gdzie urzędują świnie
5)poza tym chata gdzie Kris słyszy dźwięki pod domem........ma taki sam parkan jak wybieg dla świnek
6)zaś dystrybutor pisze coś o :"Film opowiada o mężczyźnie i kobiecie uwikłanych w życiowy cykl niestarzejącego się organizmu."
wieczna jest tylko świadomość-ciało,czyli forma obumiera....
więc?.....
A o co chodziło z tymi robakami? Totalnie nie czaje tego filmu i proszę o jakieś wyjaśniania... bo nie powiem... jestem ciekawa "o co kaman"
rzekomo ten robak zjadł jej komórki rakowe-tej Kris
ale na początku filmu widzimy,że sprzedawca robaków diluje pod pubem,dyskoteką...a więc szuka przypadkowych ofiar
a zresztą cholera wi o co kaman w tym filmie:D
nikt z Was nie skumał choć trochę o co w tym filmie chodziło. W tym wątku macie cały opis: http://www.filmweb.pl/film/Upstream+Color-2013-641674/discussion/O+FILMIE+-+Ca%C 5%82a+fabu%C5%82a+WYJA%C5%9ANIENIE,2267764
wypowiedzi powyżej to próba mniej lub bardziej przekonującej interpretacji, więc skoro uważasz, że nikt nie skumał tego wybitnego dzieła to podziel się z nami interpretacją a nie streszczeniem fabuły.
polecam to: http://www.odditycentral.com/videos/artists-vomit-painting-may-cause-you-to-puke .html
IMHO gwarancja równie głębokich doznań
Czyżby(?), a jaką historię odkrywamy. Nic o niej nie piszesz. Żeby ją zrozumieć trzeba ją najpierw zobaczyć i wyartykułować.
Jest wiele filmów, które posiadają treść i nie zostają zapomniane po seansie, że wymienię „Mulholland Driver” czy „Zagubiona autostrada”.
Piszesz ogólniki jak „świetna strona techniczna” czy o „fabule dającej do myślenia i ciekawie prowadzonej”, ale nic własnego zrozumienia i własnej interpretacji. Więc skąd ten zachwyt. Czy wystarczy, że film jest na tyle zagmatwany, niezrozumiały i pokręcony, żeby się nim zachwycać.
Dla mnie to dawno nie widziany bełkot, bez treści, bez większego sensu. Nie powiem wciągający bo widz, w tym przypadku ja, jednak liczy na jakieś logiczne rozwiązanie. Jakiś porządek. Obejrzałem cały i nic się tam nie dopatrzyłem. Wiele wątków, które nie prowadzą do niczego.
Stracony czas.