ogladnalem jako fan dolpha i rzeczywiscie ciekawie bylo zobaczyc go w czyms innym niz
strzlanina klasy C ktora sam produkowal.. zwlaszcza ze tym razem gra tego zlego... ale na
tym i na doslownie kilku wzglednie solidnych scenach plusy sie koncza... slaby scenariusz,
slabe zdjecia, slaba rezyseria, nadmierne uzywanie kamery monitoringu i fatalne dialogi
skutecznie zarzynaja produkcyjnie nie najgorszy film... moglo wyjsc cos fajnego, nawet
mialem nadzieje ze dolphek dzieki expendables zaliczy chociaz pare mainstreamowych
produkcji i na zakonczenie kariery odbije sie jeszcze od dna.. ale jak tak to ma wygladac to
ja juz wole zeby znowu krecil jakis sensacyjniak w mongolii gdzie gra bylego zolnierza
specnazu... wiecej w tym bedzie sensu niz w stash house, ktory jest niczym wiecej jak
marnie zrealizowanymi popluczynami po azylu i osaczonym...