jeśli nie zwracać uwagi na kontekst polityczny i poruszać się tylko w osi dobro-zło, to film naprawdę robi wrażenie. Postacie są ciekawe, niejednoznaczne jak choćby główny bohater lekko omamiony przez pragnienie zemsty. Podobał mi się też Steven Rea w roli Fincha. Postać mało oryginalna - dowiadujący się o okropnościach swoich przełożonych dociekliwy stróż prawa, ale lubię takich mrocznych typów.
film jest swietny, komiks zreszta tez, nierozumiem ludzi ktorzy takie filmy rozkladaja na czynniki pierwsze i rozmayslaja na setka ukrytych znaczen i przekazow, po co?