Wszyscy skupiają się na wątku politycznym (który jest słabo pokazany), terrorze a przecież najważniejszy jest tu sam V. To jak wpływał na ludzi, to, co i jak mówił, jaki był i dlaczego walczył.
Ta postać mnie zafascynowała; niesamowita. Łzy mi pociekły jak zobaczyłam tych wszystkich ludzi, którzy wyszli na ulicę walczyć o swoje lepsze jutro. To było abstrakcyjne ale piękne.
Film jest przerysowany i kiczowaty ale to właśnie tworzy klimat. Szczerze mówiąc nie bardzo chciałam iść na Vendette ale byłam, zobaczyłam i jestem b. zadowolona.
:)
Zgadzam się całkowicie, długo się zbierałem do obejżenia tego filmu ale było warto. Jedna z ciekawszych produkcji jakie mogłem obejżeć w tym roku ;))
Tak szczerze mówiąc to V jest dla mnie odwzorowaniem wszystkich walczących o wolność ludzi. Reżim totalitarny jest marnie pokazany, ale wspaniale jest pokazane, jak ludziom się ten system nie podoba, a V jest jedyną osobą, która odważyła się to powidzieć głośno. Pokazał ludziom, że to nie w ilości broni, czy ludzi tkwi siła. Swoją ofiarą pokazał ludziom, co mogą zdziałać. Sam jeden wysadził parlament, to co mogą inni? Pokazał, że jeśli jeden człowiek może tak osłabić władzę, to cała masa ludzi, jeśli się zjednoczy (Moim zdaniem tak na prawdę temu służyły maski. Ukryciu różnic i pokazaniu tego, co wspólne), to może zmienić świat.