- dodałem nawet do ulubionych, genialna postać V, samotnego bohatera siejącego śmierć i zniszczenie w obronie swoich ideologii, coś niesamowitego. Zna ktoś może więcej takich filmów? Chodzi mi o samotnego jeźdźca który dla ideałów sieje destrukcje nie zważając zbytnio na ofiary.
Proszę o propozycje.
Ja też dodam swoje 3 grosze. Nie wiem jak to opisać, ale czuję się jakby lekko zmanipulowana przez osobę, która wymysliła V, ponieważ mam wrażenie, że siedziała ona z kilka miesięcy czytając różne książki NLP i poradniki typu jak uwieść kobietę, bo to jest dziwne, żeby nagle ktoś tak przypadkiem stworzył taki charakter co tak podpada pod kobiece preferencje (było przynajmniej z kilka takich cech, które sprawiały, że ta postać miała pożądliwy urok). Czy Wy, inne kobiety, też macie takie wrażenie? Czy to tylko ja mam może jakiś dziwny fetysz i się tak akurat trafiło?
Myślę, że nie masz dziwnego fetyszu, gdybym znalazła się na miejscu Evey to zapewne wcześniej niż ona zamierzałabym go pocałować :)
Na końcu płakałam, że on się zabija, skoro ją kocha i że zostawia ją samą.. Wydaje mi się, że ona też go kochała, chociaż mu tego nie powiedziała.
załóżmy, że nie umiała mu tego powiedziec, ale on się domyślił, gdy właśnie umierał. w ogóle to przeżywam szok, ponieważ V bardzo przypominał mi autentyczną osobę, którą znałam i przez to wielu rzeczy mogłam sobie się podomylsać, co czuje V, jaki jest. uwielbiam to zespolenie wrażliwości z powłoką superbohatera no i siłą, aby dotrwać w tej "masce" do końca. V był człowiekiem słabym taki jak każdy, który pod wpływem tragicznych zdarzeń się zmienił, ale nie do końca - to takie typowe, sami tacy jesteśmy, ciągle walczymy ze słabościami. przez to łatwiej nam się utożsamić z V albo nadać mu cechy kogoś, kogo znamy z reala. zadziwia mnie to, że jakiś reżyser(owie) w ogóle gdzieś wyczaili takie realistyczne zachowania,model myślenia osób antyspołecznych, bo szczerze, kto się takimi rzeczami interesuje? skąd wzięli inspiracje? końcówka mi sie troche nei podobała, bo była mało realistyczna, że 15 osób do niego strzela i żaden nie trafi w głowę.
No tak w głowę, no ale chwileczkę, tylko byle gdzie poza tułowiem to już by leżał...
Podoba mi się dociekliwość z twojej strony, otóż V inspirował się Guy'em Fawkes'em, możesz sprawdzić na wikipedii..(ja tak zrobiłam), wiesz tam (w opisie Guy'a) nawet jest pewna scenka przypominająca akcję z początku Vendett'y kiedy dopadają go w podziemnym korytarzu a potem skazują na śmierć. Z resztą sam sprawdź.
Myślę, że sam V przez to co go spotkało w życiu wzbogacił się wewnętrznie...Wystarczy chociażby wsłuchać się w wypowiadane przez niego cytaty :)
Bardzo mi go było szkoda na samym końcu, myslę też o tym, że Evey mogła albo nie potrafić wyznać mu miłości, albo sama jeszcze wtedy nie wiedziała, że to jest właśnie to, mogła sobie to uświadomić dopiero po jakimś czasie, kiedy było Go jej brak. Ale taki los zgotowano i jej i jemu...
Miałam na historii o tym, kim jest Guy. Ja myślę, że ona mu wyznała miłość. Przecież to nie muszą być słowa. Z resztą nawet słowami: powiedziała mu, żeby żyli razem. Co do V, myślę, że on już wcześniej był bogaty wewnętrznie: miał długie włosy (wiem, że to stereotyp, ale tak często się sprawdza) - scena gdy go przywieźli do Larkhill i uderzyli paralizatorem - ta bardzo króciótka. No i za coś go przecież musieli złapać. On był takim typem introwertycznego samotnika (nie był specjalnie śmiały w stosunku do Evey, może umiał takiego grać, ale mi się wydaje, że śmiały jako zwyczajny facet nigdy nie był), bardzo inteligentnego, przez to czytał różne książki, tworzył własne poglądy filozoficzne - to wszystko musiał przejawiać jeszcze za nim trafił do "pierdla". A Evey torturował dlatego, że chciał mieć następce - moim zdaniem. Jest tam nawet takie porównanie, jego w ogniu i jej w deszczu. Nie do końca rozumiem, co niby oni mieli czuć stojąc w tym żywiole. żywioł symbolizuje oczyszczenie. a no i jeszcze jedno mnie ciekawi. Ta baba lekarka powiedziała, że nie miał oczu (wypaliły mu się). To znaczy, że musiał trafić do szpitala i dali mu jakieś przeszczepy? Przecież władze by go zabiły, aby uciszyć sprawę Larkhill. Ja cały czas myślałam, że V ma wspólników, jakąś tajną organizację, a tu nawet on torturował ją sam.
Apropo oczu, to tym się mogła zająć ta kobita, co ją zabił potem.. Inteligentny był, książki, no tak....
Śmiały też raczej nie był, ale za to uroczy na swój sposób, poza tym najpierw poznał Evey, a dopiero potem właśnie starał się jej "przypodobać". No właśnie żywioł symbolizuje oczyszczenie, przez to co oboje przeżyli (wiadomo) stali się nowymi ludźmi, ona nie była już strachliwą panienką, ale silną kobietą, zupełnie nową, nawet było powiedziane, że w sklepie koleżanka wręczyła jej pieniądze i jej nie poznała. Nie wiem, co tu jeszcze dodać... No film ujmujący jednym słowem :)
kobieta, która bała się jego zemsty miałaby mu zreparować oczy? mało prawdopodobne. raczej by go kazała zabić by się czuć bezpiecznie.
Dobra, dobra, tylko sugeruję... Chociaż właśnie mogła mu te oczy zreperować, by tej zemsty uniknąć... (Jak wiadomo, nie udało sie jej to, ale to pomińmy) Mogł wyjechać na jakiś czas do meksyku, czy gdzieś, tam gdzie by go nie śgigano a potem wrócił.
:)
pytanie, kto mu pomógł, gdy nie miał oczu i był cały poparzony. takie rany wymagają antybiotyków. w filmie tego nie ma, ale może w komixach było i ktoś coś na ten temat wie?
no popatrz, z wikipedii się dowiedziałam, że była książka i w niej V zginął zastrzelony przez inspektora (chyba tego, co w filmie był niby dobry, nie wiem - Eric Finch). końcówka normalniejsza w takim razie. chętnie bym przeczytała tą książkę, ale, tu przekleństwo, studiuję filologię i muszę czytac inne głupie książki first. -.-
Współczuję, tym czasem ja mam na głowie "Romea i Julię" (nie zaczęte jeszcze, a termin na po feriach), oraz 2012 Wojna o dusze i to już właściwie kończę. Może zaopatrzę się w książkę o V. dzięki za informację o takiej, dotąd myślałam, że jest tylko komiks. :) A co do filmu, to myślę, że filmowe zakończenie jest bardziej oryginalne i mi się podoba, dzisiaj widziałam je ponownie w zwiastunie i płakałam jak najęta, ale to już swoją drogą.. :)
a ja sie dowiedziałam, że jest film w wersji director's cut, ale w internecie niedostępny ;(
Szkoda to wielka, nie zobaczę tego arcydzieła!
Ah!, gdybym była wszechmogąca! Zobaczyłabym wszelakie filmy tego pokroju!
(Sorry, że tak dziwnie piszę, ale tak mnie jakoś dzisiaj wzięło...)
spr jeden komix aby sie dowiedziec cos o oczach, no i tam nie bylo nic, ze mu oczy wypalilo, ta babka mowi w komiksie tylko, ze on sie na nią patrzy jakby była robakiem. co ciekawe, wiesz czemu larkhill splonelo? oni w pewnym momencie pozwolili V uprawiac ogród, w którym mieli żarcie, potem dali mu kawałek ziemi, aby sobie RÓŻE chodował, bo ponoć był świetnym ogrodnikiem - wybrał pewien nawóz, dzieki ktoremu im sie te uprawy podwoiły, za kazdym razem jak zamawial nawóz część brał do swojej celi i robił z nich rózne wzory na podłodze. V był (rzekomo) psychicznie chory od tortur, a babka się tym fascynowała. i potem się okazało, że z tego nawozu on porobił materiały wybuchowe i gaz musztardowy. wysadził swoją własną celę aby uciec i przez to był poparzony.
No to mi się bardziej podoba ta wersja w komiksu, jako,ś bardziej do mnie przemawia i nie jest tak brutalna, choć to fascynowanie się psychicznym upośledzeniem V jest chore samo w sobie no i to, że sam się wysadził, żeby uciec. Z drugiej strony pewnie też byłabym na jego miejscu skłonna do wyrządzenia sobie krzywdy by uciec. Podobały mi się te róże jak je pokazywali w filmie i może to dla tego mi się podoba ta wersja z komiksu, chociaż ja za różami nie przepadam :) A wiesz, gdzie można dostać ten komiks o V? i czy jest jeden, czy może kilka..?
to jest cała seria komixów. są w necie po angielsku. nie chce mi się ich wszystkich czytać jednak, bo to nie to samo, ale widzę, że się różnią od fabuły filmu. to, o tym jego wysadzeniu jest w komiksie numer 3.
Po angielsku powiadasz... W prawdzie mam za sobą 6 i pół roku nauki tego języka, no ale wiadomo, komu się chce uczyć... Myślałam raczej o kupnie takiego komiksu, chociaż w necie też mogę spróbować... A masz linka do tych komiksów? Byłabym wdzięczna :)
mam za mało punktów. dodaj do mojego nicka małpe O2 kropka pl i napisz do mnie maila.
no jedyne co ja znam to Batman, ale to jest taki typowy holywoodzki typ bohatera, wiesz, emocjonalna skała, siła, mało jego wnętrza. To co podobało mi się w V -> on był tylko zewnętrznie skałą, a w środku kruchy, w sensie nie mówię, że był do dupy słaby, chodzi mi o wrażliwość. był kruchy, zniszczony wewnętrznie, cierpiał, był wyrzutkiem społecznym (miał excentryczne zachowanie - typowe) i utrzymywał to wszystko w kupie, aby zrealizować cel. to jest fajniesze niż latający superman, który zawsze wszystko pokona swoim powerem, jest nieustraszony, niepokonany itd, ma piorun z du*y, a przez to jest psychologicznie nudny. V jest bohaterem bardziej ludzkim, z jednej strony słabym, z drugiej strony silnym, który z jednej strony zwycięża, kosztem przegranej na drugim froncie. Nie było jeszcze tak (dobrze) wykreowanej postaci w żadnym filmie.
tak, ma szanse stać się idolem anarchy. Największą komercyjną, globalną karierę robi maska w zasadzie jako symbol przeciwstawiania się komercji i globalizacji - ot paradoks. A pieniądz szerokim strumieniem wpada w ręce właścicieli praw - od czasów Star Wars to gadżety tak naprawdę nabiją kasę. Rozumiem, że w ramach protestu nikt nie płaci praw autorskich za ta maskę. Chcesz zaprotestować, że pies sąsiada załatwia się na trawie, że sąsiadka za ścianą krzyczy podczas stosunku, że wstałeś lewą nogą - skombinuj i załóż maskę.
Co do postaci V, ciężko zaprzeczyć, że jest w nim coś pociągającego. Być może to jego wyrafinowana teatralność, wspomagana przez maskę, za którą może się ukryć. Być może odrobina szaleństwa, okrucieństwa bądź też szczypta drania, w końcu kto byłby w stanie torturować swą ukochaną, a również mordować niewinnych. Cel uświęca środki? Nie sądzę.
Już po raz kolejny widzę nieprzychylne komentarze na temat postaci Batmana i postanowiłam wyrazić swoją własną opinię, acz nie narzucać jej nikomu. Aha, najpierw muszę zaznaczyć, że moja wypowiedź dotyczy tylko i wyłącznie nowszych części, a więc Batman Begins jak i Dark Knight nakręconych przez Nolan'a. Otóż, nie zgodzę się z tym, że jest to typowy hollywoodzki typ bohatera. Widać, że Nolan bardzo starał się pokazać jego ludzką stronę. Jego słabością były przede wszystkim uczucia do ukochanej kobiety, które stawały na drodze do jego celu by zahamować chaos. Na początku też jego słabością był strach, którego udało mu się wyzbyć, tak samo jak wyzbyła się go Evey z pomocą V. Jego ludzkość zauważyć można też w braku opanowania gdy przesłuchuje Jokera, w tym, że nie potrafił go zabić, gdy miał okazję, w tym jak wiele popełnił błędów na swojej drodze.
Co do Batmana - tego granego przez Keatona - to nic mu nie brakuje. Wyraze wlasne zdanie, bo oczywiscie twojego ani niczyjego innego nie mam jak, jako ze sam sie tutaj wypowiadam: batman Nolana jest nudny, gosc nie ma charakteru.
Poza tym, mordowanie politykow i ich slugusow to mordowanie niewinnych? Nie sadze.
Mordowanie ludzi w studio nagraniowym : ) Po za tym, facet taki jak on, inteligentny i wrażliwy, powinien wiedzieć, że są inne metody, zamiast działać w ten sam sposób co jego 'wrogowie'.
Ludzie w studio nagraniowym (a wlasciwie jedynym i susznym studiu telewizyjnym w kraju) to wlasnie tuba wladzy. Tam nie ma przypadkowych osob. Niby dlaczego kazdy rzad stara sie trzymac lape na telewizji? Naiwnosc naprawde nie boli?
Uwaznie sluchaj co mowi V, a nie podniecaj sie jego strojem i teatralnymi gestami, on dokladnie wyjasnia swoje pobodki i metody.
Naiwnosc podwojna jesli myslisz, ze sa "inne" metody. Niby jakie? Dzieci kwiaty juz probowaly :) Nawet w realnym swiecie nie masz w zadnym wypadku racji, a tym bardziej w otwarcie totalitarnym swiecie V.
Oho i tu właśnie kończy się pełna kultury dyskusja, a zaczyna atakowanie mojej, Twoim jakże skromnym zdaniem 'naiwności'. Już niedługo zaczniesz wyzywać mnie od idiotek i kretynek, bo nie podzielam Twojego zdania. Z tego też powodu, że go nie podzielam uważasz, że jedyne co zachwyciło mnie w tym filmie to kostium i gesty, może bądź tak łaskawy i zachowaj tego typu myślenie do innej dyskusji.
Zauważ, że czym innym jest branie udziału w zbiorowym oszustwie, a co innego mordowanie. Jedno drugiemu nie jest równe. Dlatego też nazwałam ich 'niewinnymi', bo w porównaniu do całej reszty na takich właśnie wychodzą. Jakim liderem jest dla swoich zwolenników V, jeśli używa tych samych metod co 'Głos Londynu'? Czyżbym faktycznie nie miała racji? Pomyślmy... kogo by tu przytoczyć jako idealny przykład... Nie zapomniałeś przypadkiem o Martin Lutherze, laureacie pokojowej nagrody Nobla? Powinnam tutaj zaznaczyć POKOJOWEJ? Czy on bronił swoich racji i idei wysadzając budynki, mordując ludzi, którzy na taką karę nie zaslugują? Więc, proszę, nie mów mi, że nie ma innych metod.
Rzeczywiscie srogo zaatakowalem i wykazujac przy tym kompletny brak kultury.
Podobnie moglbym powiedziec niestety o Tobie, bo czym innym jest dyskusja, w ktorej ignoruje sie fakty, logike i nie uzywa argumentow, tylko wlasne fantazje? Nie musisz podzielac mojego zdania, tylko uzasadnij swoje, prosze.
Fakty sa natomiast takie, ze Martin Luther King w panstwie totalitarnym nie dozylby tygodnia, a to jest rzeczywistosc w ktorej porusza sie V. Obrona jego racji, w sposob jaki zwykl dzialac, na przykad w okresie III Rzeszy skonczyla by sie w pokoju tortur gestapo, dokladnie jak to zwykl robic mr Creedy. To samo dotyczy Ghandiego. Ich dzialania byly mozliwe tylko dlatego, ze uwczesny aparat prawny dzialal na ich korzysc.
V dzialal w jedyny mozliwy sposob, jak powiedzial " przemoc moze byc wykorzystana w slusznej sprawie".
Powiedz mi prosze, co Ty bys zrobila w panstwie, w ktorym nie masz zadnych praw?
Pozaz tym nie zauwazam zadnych roznic pomiedzy katem a jego pomocnikami, ktorzy tylko trzymaja glowe skazanego, ale przeciez sami go nie zabijaja, biora tylko udzial w procesie. Nie widze takze roznic pomiedzy tymi ktorzy rozkazy wydaja i tymi, ktorzy je bezmyslnie wykonuja i pozniej sie tym zaslaniaja. Charles Manson czy wampir z katowic w porownaniu do Stalina sa takze "niewinni", bo czym jest zycie tych kilku osob w porowaniu do mordu na milionach?
no racja, są gorsi holywoodzcy bohaterowie - np. Zielona Latarnia - taka płycizna, że żal.pl
taaaak.. po obejrzeniu samego traileru tego filmu doszłam do wniosku, że nigdy go nie tknę.
Niedawno oglądałem serial Shogun z lat 80 i V jak Vendetta. Może tych produkcji nie powinno się porównywac, ale muszę stwierdzic, że aktorstwo zaprezentowane w Shogunie moim zdaniem pobiło na głowę to z Vendetty. Jedynym aktorem jaki zapadł mi w pamięc był właśnie V, a reszta wydała mi się jakaś taka mizerna. Evey wydała mi się jakaś taka sztuczna, w ogóle nie trafiały do mnie sceny w których cierpi, jest torturowana itp. Kanclerz jawił mi się jako irytujący bufon, a nie ktoś groźny i wszechwładny (wzorowali go pewnie na Hitlerze, więc może tak miało byc; byc może w intencji twórców widz miał się zastanawiac jak do tego doszło i jak ktoś taki mógł dojśc do władzy). W Shogunie, mimo, że aktorzy grają oszczędnie (wymogi japońskiej kultury) robią większe wrażenie. Porównując Pana Toranagę i wspomnianego wcześniej Kanclerza to od tego pierwszego czuc aurę władzy absolutnej i od razu widac, że z nim lepiej nie zadzierac. Podobnych rzeczy jest masa, ale nie będę spoilował jak ktoś ma ochotę zobaczyc Shoguna. Ogólnie V jak Vendetta mi się podobało, aczkolwiek miałem wrażenie, że film był trochę zbyt efekciarski (nie chodzi mi o wybuchy bynajmniej ;) ) i jakby zrobili go nieco bardziej spokojnym toby na tym zyskał, ale to tylko moje zdanie.