film jest ciężki, ale to jest jego urok... interpretacja jest różna i zależy od inteligencji
widza...
po 20 minutach filmu, zwykły prostak powie, że jest cholerną nudą i że nie chce mu się
oglądać... nie chodzi tutaj o to... filmy komercyjne tak na prawdę są właśnie dla...
prostaków
;) a że ten nie jest, to 85% widzów stwierdzi, że jest to beznadzieja, i nie opłaca się filmu
oglądać..... ...zacznij wyciągać nawet z najgorszego ku*** filmu pewne koncepcję i staraj
się go odebrać!!!... moja interpretacja tego filmu jest różna, składa się z wielu
pomysłów...
życzę Wam, ażeby każdy z Was został niezależny i dojrzał ;) i odszukał w tym filmie kilka,
swoich własnych wizji
jeszcze nie obejrzałem ale popieram:)
stop buractwu, niech idą do multipleksów i zapychają prymitywne gęby popcornem
Zapycham gębę popcornem i chadzam do multipleksów. Nie widzę w tym niczego buraczanego :) . Hasła typu: "popcorn zabija kino" są co najmniej śmieszne. Filmy komercyjne są przecież nie tylko dla prostaków ... mają trafić do jak najszerszego grona. Popieram jednak , że film wymaga stopnia skupienia ,którego większość ludzi nie ma ochoty osiągać podczas oglądania filmów.
"film wymaga stopnia skupienia ,którego większość ludzi nie ma ochoty osiągać podczas oglądania filmów. "
uwielbiam Cie za te womowna charakterystyke podejscia typowego widza ;]
a film w 'must see' ;]
właśnie obejrzałem film, klimat dosyć ciężki, ale świetny, bardzo dobre zdjęcia, parę scen drastycznych...
ciekawe czy oni trafili do dzisiejszej Szkocji i tam ich wysiepali Piktowie?
noo..oczywiste skojarzenia z Ameryką rządzą, ale właśnie... - a co jeśli właśnie jw.?:) bardzo interesująca myśl:) Choć mało prawdopodobne,że to o to chodziło. Ale może lepiej nie zastanawiać się nad konkretną nazwą lądu czy ludu...tu chodziło o pewną ideę
To nie byli Piktowie (którzy zanikli już w tym okresie), ani Szkoci, ani Iryjczycy. Mamy erę Krucjat, zmierzch ery Vikinga, morskiego zbója. Od VIII wieku Vikingowie najeżdżali wyspy, więc świetnie znali Westmanów, rejon gdzie żyli... Poza tym ci Indianie byli czerwoni, nosili się i byli uzbrojeni jak... indianie amerykańscy.
Film jest bardzo ciężki, pozbawiony muzyki, trochę przydługawy. Pomysł na zagubioną wyprawę, która trafia na nowy, nieznany ląd (a człowiek za cholerę na początku nie wie czy to aby nie zaświaty, to jest plus) i zostają jak owce wyrznięci... nawet jednooki, kozak od zabijania towarzyszy nie usiekł ani jednego. Akci to tutaj malutko, idea jest... tak samo jak senność.
W napisach końcowych po podgrupie aktorów "Christian Vikings" są aktorzy którzy zagrali "Indians" więc raczej nie ma mowy o żadnych Piktach.
ja ten film oglądałem kilka razy i ma w sobie ten ciężki klimat za każdym razem. Mało gadają, nic się nie dzieje (a przynajmniej rzadko) ale mimo to się go ogląda dalej :)
Właśnie obejrzałem drugi raz i podniosłem ocenę do 8/10. Film świetny, męski oraz prosty jak tabliczka mnożenia. Bardzo dobrze zagrany, swietne zdjęcia i krajobrazy- warto poświecić te 1,5 h swojego życia dla tego filmu. Pan Mikkelsen kolejny raz potwierdza, że jest wybitnie uzdolnionym aktorem i zagra wszystko.
Warto ludziska!
Film szczególny, nietypowy. Mamy tu opowieść o szaleństwie, ale wydaje mi się że przede wszystkim pokazane jest tu, że człowiek także jest zwierzęciem. Jedno - oko: nie ma imienia, nie mówi, jedyne co ma to instynkt zabijania by przetrwać. Potem dziecko które spotyka, jest niewinne i nie stanowi zagrożenia, staje się jego przepustką do świata ludzi. One eye jest wyprany ze wszystkiego. Poza tym, że nie mówi, nie okazuje nawet uczuć. Jego twarz ma zawsze ten sam, zacięty i czujny wyraz. Żeby nie zginąć samotnie dołącza do grupy chrześcijan. Stopniowo swoim zachowaniem sprawia, że zaczynają się go bać. Długa izolacja na morzu sprawia, że w ich umysłach urósł do rangi kogoś niezwykłego, z podczłowieka, stał się nadczłowiekiem. I następuje punkt krytyczny, ich tułaczka po morzu kończy się w Ameryce. Stopniowo popadają w szaleństwo. Spotykają jakiegoś zagubionego człowieka, który pogłębia ich strach przed one - eye. Przywódca dostaje manii wielkości, chce podbić nieodkryte ziemie, ostatecznie wybijają się wzajemnie, a ostatki zostają dobite przez indian. Jednooki zachował za to jasność umysłu, postanowił iść wgłąb lądu, pchał go tam jak zwykle instynkt przetrwania. W finałowej scenie wszystko się odwraca. One - eye staje się człowiekiem. Opanowuje instynkt, i w czysto altruistycznym geście poświęca się dla dziecka. Indianie są tacy sami jak jednooki, widać że kierują się instynktem, jak zwierzęta zabijają wszystko, co stanowić może zagrożenie. Poświęcenie one - eye dowodzi przemiany, jaka w nim zaszła za sprawą małego.
Taka jest przynajmniej moja interpretacja tego filmu ;)
jezeli ktos chce to i w 'wydalaniu' dopatrzy sie 2giego dna .. nie udawajcie intelektualistow film ssie stroje/sceneria ok ale cala reszta to chyba jakas farsa
nie jestem prostakiem ani fanem "fastfoodowych amerykańskich filmów" , ale ten film nie zrobił ma mnie żadnego wrażenia , po prostu był nudny. A nie należę do grona "koneserów" którym jak się np. pokarze ujęcie biegnącego psa ,to zastanawiają się skąd , dokąd i dlaczego biegnie. Jasne że w wielu dobrych filmach są jakieś niedomówienia , w tym filmie to gruba przesada. To bardziej ekranizowana sztuka teatralna niż film. A ja miałem ochotę na film ,a nie na teatr.
Po 1 wpisie to wszyscy będą się bać, że jak im się nie podobał to są prostacy i sie nie znają. No i każdy wymysla co to tam nie było. Film dramatycznie beznadziejny, nudny, o niczym, mimo małej ilości dialogów to poza nimi nic się nie dzieje. Nie wiadomo kto skąd po co i dlaczego. Litości wikingowie mieli wiosła. Na tej zasadzie można zrobić film o kupce kału płynącej rynsztokiem i przeżywającej przygody w postaci zakrętów i podjadających je szczurów. 1/10
Film w mojej osobistej czołówce. Nie jestem pseudointelektualistą, ani niczym innymi takim. Oceniam wysoko to co mi się podoba. Dlaczego nie nudziłem się podczas oglądania? Bo poczułem klimat tego filmu, jego mroczną powłokę, tajemniczość i bardzo intrygującą, wyjątkową otoczkę. Potem zacząłem patrzeć na szczegóły. Na gesty, na drobne zjawiska, zachowania. I skupiłem na muzyce, momentami mimo swej prostoty wywołującej świetne emocje. Moment kiedy [SPOILER] jeden z tych krzyżowców zabija towarzysza, a jednooki układa stos z kamieni [KONIEC] i muzyka tam wkomponowana... jest idealnym podkreśleniem tych rzeczy, które się dziają na ekranie. Nie wystarczy popatrzeć "ten coś buduje, a ten zabija kolegę". Ja tam widziałem wyraźnie zarysowany obraz szaleństwa, pokazany tak jak w żadnej innej produkcji. Powrót do instynktów, do jakichś pierwotnych tajemniczych sił, które zaczynają targać umysłami bohaterów. I nie wymyślam, bawiłem się rewelacyjnie. W ten film się trzeba zanużyć. Wtedy prosta scena, która w zwykłym, kinowym horrorze by na mnie wrażenia nie zrobiła, tutaj zwaliła mnie z krzesła. Tym oglądającym w środku dnia, na laptopie, z puszką coli - gratuluję.