Niektórzy tym się jarają, ja dostaje istnej kurvicy, gdy reżyser/scenarzysta nie określa
końcówki. Koniecznie chcą być fajni na siłę i jest to chory trend, niektórzy reżyserzy postawili
sobie za punkt honoru robić coraz bardziej pomieszane filmy, by widz głowił się nad
tysiącami rozwiązań. Moim zdaniem, końcówka wydawała się wyraźna z konkluzją, że każdy
wybór ma swoje konsekwencje i wsiadając ze swoją byłą, zmarnował swoją szanse na piękne
życie. Prawdziwe ? Aż za bardzo.
Ale oczywiście na koniec dają scenę, by nie było pewne w jakich realiach się obudził, a
przed wszystkim kto mówi "open your eyes", jeśli była to Sophia to film traci całą wymowę.
Dlatego daje 6, kolejny raz dając upust swojej złości na tak chorą manię z
niedopowiedzianymi zakończeniami.