Choć ten film jest remakem i jako taki nie dorasta do pierwowzoru, to jest to jednak film bardzo dobry, a jak na amerykańskie kino rozrywkowe wręcz bardzo dobry. To zadziwiające, że Amerykaną najelepiej wychodzą dickowskie opowieści, które nie są oparte bezpośrednio na opowiadaniach Dicka.
Crowe świetnie wyważył akcenty pokazując upadek wielkiego egocentryka, uzewnętrzniając każdy najgorszy koszmar próżnych ekscentryków. Jest w tym filmie kilka świetnych sekwencji, do tego Crowe ma znakomite ucho w doborze kawałków. Diaz nie do końca mi pasowała do tego filmu, za to Cruz i Cruise jak najbardzie pasują i do filmu i do siebie na wzajem.
Znakomita opowieść. Intrygująca, niekonwencjonalna i zaskakująca nawet po wielokrotnym obejrzeniu. Jednym słowem rozrywka na najwyższym poziomie.
A mógłbyś podać jakiś tytuł opowiadania Dicka, które kojarzy Ci się z "Vanilla sky"?