nie czułem się podobnie od czasu gdy poszedłem do kina na "fight club". nie czułem się podobnie ... tzn - nie mogłem podnieść mojej szczęki z ziemi - tak mocno mi opadła - zabije chętnie tego kto wymyślij termin "thriller romantyczny" - bo właśnie to stwierdzenie zniechęciło mnie do pójścia do kina na ten włąsnie film. teraz już, gdy zobaczyłem go na video bije się w pierś mowiąc "boże wybacz" !!! co mnie urzekło ... muzyka ... tom cruise (po ryzkownym interesie, jerr'ym i magnolii) kolejna jego świetna rola - powalająca, fabuła .. splot akcji i to ciągłe poczucie obłędu, niejasności, niepewności ... oglądając nie do końca byłem pewny co jeszcze jest filmem co rzeczywistością ... mało tego jeszcze dwa dni po obejrzeniu filmu - ciągłe poczucie lęku ... - ech ... moje gratulacje!!!!
jak każdy film i jak jak sobą ... muszę znaleźć jakieś minusy - zauważyłem tylko dwa - p.cruz i c.diaz