Słyszałem, że wielu aktorów / wiele aktorek z Polski oraz zagranicy ma problem z odgrywaniem w filmach łóżkowych scen. Mówią oni, że jest to uwłaczające, upokarzające i zaciera granice między produkcją fabularną a soft porno. Aktorki grające w takich filmach jak "Szamanka" lub "Nimfomanka" cierpią później na psychiczne urazy i niechęć do seksu. Ciekawe jakim cudem niektórym reżyserom udaje się namówić osoby grające w ich filmach do znacznie gorszych rzeczy takich jak orgie (Saló oraz Subconscious Cruelty), zoofilia (Vase de Noces), wymiotowanie (The Vomit Gore Trilogy), pedofilia (AU's Mordum), koprofagia (Saló, Vase de Noces), jedzenie robaków (Slow Torture Puke Chamber) oraz nekrofilia (Nekromantik 1 i 2)
Niby dlaczego? To są aktorzy odgrywają fikcyjne wydarzenia, nic się nie dzieje naprawdę. Ja uważam ich za jeszcze lepszych aktorów bo robią coś do czego inni są uprzedzeni i po prostu są ponad nimi.
Problem polega na tym, że zoofilia nie jest czymś co się w filmach dobrze sprzedaje, a po za tym aktorzy tacy jak np. Ameara LaVey (The Vomit Gore Trilogy) czy Fred Vogel (August Underground) są tak mało znani, że nie mają się czego wstydzić. Wyobrażasz sobie np. George'a Clooney'a dymającego świnię lub Antonio Banderas w scenie masturbacji nad zwłokami? Bo ja raczej nie.
Banderas wystarczająco mnie obrzydził filmem w którym zmieniał płeć mordercy córki i go dymał;p
mimo to go uwielbiam :P