Pamiętam że po raz pierwszy widziałem słynny "Vase de Noces" (1975) Thierry'ego Zeno w 2005 roku na bardzo kiepskiej jakości kopii. W zasadzie w "Vase de Noces" nie ma fabuły: chory umysłowo farmer Dominique Garny żyjący samotnie na rozpadającej się farmie gdzieś w Belgii nakłada główki lalek gołębiom, zbiera odchody do szklanych słoików, ucina łeb kurze, wreszcie kopuluje z maciorą, która rodzi małe prosięta. Lecz prosięta wolą przebywać z matką niż z farmerem. Ten zazdrosny wiesza je, a zestresowana maciora tonie w mule. Zakończenia nie zdradzę, choć pojawia się sekwencja koprofagii.
Nie ma dialogów, jedynie dziwaczny, niekiedy wkurzający soundtrack i mnóstwo brudu oraz hasającego żywego inwentarza (kury, indyki, świnie). Thierry Zéno w dokumencie o "Wedding Trough" twierdzi, że jego film jest powiązany z filmami Pasoliniego. Tematyka śmierci przewija się także w późniejszym filmie dokumentalnym Zéno "Des Morts" (1981).
Próbuję ogarnąć symbolizm w "The Pig F'cking Movie". Farma na której mieszka Garny bardziej przypomina mi opuszczony klasztor (np. dzwonnica). Mężczyzna zdaje się być alchemikiem poszukującym nieśmiertelności. Odradza się wychodząc nago z ziemi. Póki co tyle wychwyciłem.
Też ogladałam w słabej jakości I tak naprawdę niewiele widziałam, ale według mnie wiesza te prosięta raczej nie dlatego, że wola przebywać z matka, tylko dlatego, że "ida w ślady" matki I nie daja się wychować na ludzi, mimo, że tak się stara, przy talerzach je sadza i tak dalej. Pasowałoby to też do pierwszej sceny z nakladaniem główki lalki ptakom, która pokazuje, że jednak wolałby do towarzystwa człowieka, a ta maciora to raczej z braku laku dla zabicia samotności.
Też mi to wyglada na opuszczony klasztor. W ogóle to cały krajobraz wydaje się opuszczony, trochę jakby wydarzyła się jakaś katastrofa i został tylko nasz bohater farmer, który sam musi sobie organizować jedzenie I wszystko inne.
A ten soundtrack fajnie pokazuje, co sie dzieje w głowie tego biednego typa.
Szkoda go, w sumie to dobrze zawsze chciał...
Kolejny seans "Wedding Trough" aka "Vase de Noces" za mną. Czarno-biały film arthouse, jednak dla fanów horroru zapewne będzie zbyt nużący, a dla wielbicieli kina artystycznego zbyt ekstremalny. Według zmarłego w 2017 roku reżysera Thierry Zeno farmer w filmie jest postacią autystyczną, nie radzącą sobie z interakcjami społecznymi, toteż mieszka sam wraz z licznymi zwierzętami hodowlanymi na post-apokaliptycznej farmie. W rzeczy samej inspiracją dla "Vase de Noces" był słynny film Pier Paolo Pasoliniego "Teorema" z 1968 roku. Choćby maciora jest u Zeno symbolem kobiecości. No i uważny widz wychwyci tutaj punkty styczne z "Eraserhead" (1977) Davida Lyncha. Choćby dlatego warto "Wedding Trough" choć raz zobaczyć... albo inaczej: przetrwać te 78 minut. Wedle uznania.