Sprawiedliwość nie istnieje, a podobieństwo Spencera Hollanda do Donalda Tuska więcej niż tylko
fizyczne i, żyjąc w Polsce, można odnieść wrażenie, że nie do końca przypadkowe.
Proporcje kary do winy niesprawiedliwie rozłożone między przestępców, ale "nie zawsze kara tam,
gdzie zbrodnia". Generalnie film wart oglądnięcia. Temat oklepany, ale ciekawie pokazany przez
pryzmat znieczulicy społecznej. Jak już wcześniej ktoś tu pisał - przynajmniej więcej realizmu niż w
akcji w której Bruce Willis jako John McClane sam rozwala ruską mafię albo gazikiem spycha czołg
z ulicy.