Zastanawia mnie ten film. Niby prosty, a jednak dał mi trochę do myślenia. Nie wiem czy reżyser
chciał po prostu zjechać policję, czy pokazać, że sprawiedliwość nie istnieje, a zemsta przynosi tylko
więcej cierpienia. Nic nie może przywrócić nam bliskich, ale gdyby się zastanowić, większość z nas
chciałaby zemsty, bez względu na to, czy wciąż mamy rodzinę, czy nie. Główny bohater miał jednak
takie możliwości, wyszkolenie i spore plecy pozwoliły mu dopaść tych chłystków, ale za wysoką
cenę. Trochę przypomina mi to Punishera, bo on miał podobnie. Tak czy siak film nie jest perełką,
bo postacie drętwe, ale chyba o to chodziło, do tego jest delikatnie niespójny. Film przedstawia
ciekawą problematykę. W tym filmie nie ma "tych dobrych". Wszyscy są wystylizowani na ofiary losu w świecie bez możliwości i nadziei.