Druga część Venoma została zrobiona lepiej niż pierwsza. Jest intensywna i dużo się dzieje. Niemniej jednak, mogło dziać się lepiej.
Ciężko nie zgodzić się z opinią, że film został zrobiony zbyt "cukierkowo". Venom poprzez masę humorystycznych dodatków, w moim odczuciu momentami staje się pluszakiem, a nie mroczną bestią jaką rzeczywiście jest i film traci na tym swoją moc oraz mrok.
Dużo bardziej podobał mi się tutaj Woody Harrelson, który świetnie wpasował się w rolę Cletusa. Ponownie niestety, Cletus i sam Carnage wypadliby jeszcze lepiej gdyby film nie był taki "cukierkowy". Dodatkowa gwiazdka ode mnie za Mozarta podczas ceremonii Cletusa. Doskonale podkreśla to charakter bohatera.
Reasumując, liczyłem na coś dużo lepszego, bardziej mrocznego. Postaci nie wykorzystały swojego potencjału, zostały ograniczone narzutą family-friendly. Kompletnej tragedii nie było ale mogło być znacznie lepiej. Pozostaje mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś doczekamy się ekranizacji Venoma w takiej wersji, na jaką naprawdę zasłużył.