Nie oczekiwałam nic ponad superbohaterski film akcji z jakimś konfliktem, dużą liczbą eksplozji, walk, gagów i jednolinijkowców - i dokładnie to dostałam. Venom nie stał się owieczką i zeżarł komuś głowę, Eddie nie jest nagle krystaliczny i nieomylny, Anne jako Love Interest nie padła Brockowi w ramiona po jego bohaterskich czynach, jak czasem dzieje się w sequelach, a do tego dwójka zatrzymała część świetnych elementów jedynki. Co prawda nie było żadnej tak brawurowej sceny dla Toma Hardy'ego jak wskoczenie do akwarium z homarami z pierwszej części, ale nadal chłop się starał pokazać coś aktorsko. Jak chcecie się rozerwać, zobaczyć bardzo dobre CGI i czasem zaśmiać - polecam.