Po pierwszej cześci byłem totalnie rozczarowany zmarnowanym potencjałem Venoma. Zmiana postaci w komediowca totalnie nie przypadła mi do gustu. Cykl komiksów z 97 roku, gdy Carnage siał chaos i zamęt, był ciemny i krwawy, jak na komiksy Spidermana. Tutaj dostajemy bajeczkę. Nie zdąrzyła się rozpocząć i już się zakończyła. Zamieniać tę opowieść w komedię, to nieporozumienie. Nagrywał to nastolatek.