I oto dostajemy długo wyczekiwany sequel Venoma z 2018 roku, który mnie kompletnie nie porwał. Kompletnie przerysowany, odbiegający od wszelkich oczekiwań. Wciąż oczywiście bawi relacja Venoma z Eddim. Niestety to + efekty, które oczywiście trzymają poziom to jedyne czym może zaimponować druga część sławnego symbiota. Przerost formy nad treścią to idealne zdanie, które krótko może opisać ten film. Ogromnie zmarnowany potencjał. Hardy oczywiście jak Hardy - trzyma aktorski poziom ale to nie wystarczy, żeby uwieść fanów Marvela. Pozostaje ubolewać i czekać na pojawienie się Venoma w Spiderman No Way Home co sugeruje nam scena po napisach - może tutaj Venom w końcu rozwinie kinematograficzne skrzydła - choć i w to wątpię.