Dwuletnia krucjata Veronici Guerin, dziennkiarki gazety dublińskiej, a przede wszystkim jej śmierć, doprowadziły do załamania się potęgi lokalnych baronów narkotykowych. To niezwykła postać, równie interesująca co jej adwersarze (z których jeden doczekał się filmu o pięć lat przed nią). Nic więc dziwnego, że kino upomniało się o tę współczesną heroinę (!). Jednak pomysł powierzenia tej historii Schumacherowi okazał się zupełnie nietrafiony. Zupełnie nie rozumiem, co chciał osiągnąć opowiadając o dziennikarce w taki a nie inny sposób. Narracja jest spokojna, niespieszna, niemal liryczna. Jednak nie współgra ona z samym przekazem. Wszystko jest tutaj wypunktowane. Jej zainteresowanie piłką nożną, rodzina i sprawa narkotyków. Wszystko odfajkowane. Jednak nie wyłania się z tego żaden spójny obraz Guerin. Blanchett próbuje przekonać nas do takiej a nie innej wizji dziennikarki, lecz są to próby w większości nieudane.
Niestety ta historia zagorzałej przeciwniczki narkotykowych bossów jest mdła i mało interesująca. Szkoda. Na tym tle "Generał" Boormana, za którym także nie do końca przepadam, wypada jednak znakomicie.