Wasze zachwyty sprawiają że zaraz zasłabnę ze śmiechu. Nie rozumiem jak można zachwalać takiego gniota.
Ocena 7,16 ??? Litości!
Ten film nie zasługuje nawet na note 4! A zasługiwał by tylko i wyłącznie gdyby nie był horrorem tylko (i wyłącznie) pastiszem horroru czyli coś jak "szklanką po łapkach", "ściągany" czy "Hot Shots!. Z tym że aktorzy w powyższych filmach umieli grać a reżyserzy i scenografowie nie byli amatorami. Ten film nawet jako pełnoprawny pastisz wygląda miernie.
Film sprawia wrażenie jakby za kamerą stał student (pewnie nie jeden student Łódzkiej filmówki by lepsze ujęcia kręcił) a idiotyczna gra aktorska (ich miny, gesty) sprawia że zastanawiałem się czy oni naprawde są tak kiepskimi aktorami czy są aż tak genialni w tym co robią - obstawiam jednak to pierwsze.
Podsumowanie:
Versus to film niskobudżetowy klasy B lub C który może się spodobać
tylko i wyłącznie fanom kiczowatego kina azjatyckiego.
Serio!
Ludziska wychowane na filmach hollywoodzkich proszone są o nie tracenie na niego czasu.
i...
ps. To był pierwszy z cyklu azjatyckich produkcji które zamierzam obejrzeć.
Przede mną między innymi: "Ichi the killer", "Strange Circus", "Oldboy", "2LDK"
i mam nadzieje że następne okażą się o niebo lepsze od tego na co straciłem aż 1,5h (do końca nie obejrzałem).
Oglądałem film bardzo dawno temu, i nawet kupiłem sobie edycje kolekcjonerską z przedłużoną wersją filmu z roku 2002. Ja dla autora to może kicz, zresztą takie wypowiedzi jak "buhaha" do mnie nie przemawiają ;). Trzeba to po prostu lubić. Dzisiaj film mnie nie zachwyca jak to miało miejsce 3-4 lata temu, ale był jednym z moich ulubionych.